Sowiecki dron Tu-141 Strizh spadł w stolicy Chorwacji
W nocy z 10 na 11 marca 2022 roku mieszkańcy stolicy Chorwacji, Zagrzebia, zostali obudzeni przez głośny wybuch. Wywołało to ogromny niepokój – każdy ma w końcu świadomość, że w Ukrainie trwa od kilkunastu dni agresja wojsk rosyjskich. Niektórzy myśleli, że na miasto spadła rakieta. Inni twierdzili, że to najpewniej mały samolot. Okazało się, że w stolicy Chorwacji rozbił się sowiecki dron Tupolev Tu-141 Strizh (Striż). Pojazd ten miał nieco ponad 14 metrów długości.
Unidentified flying object crashing in the capital of Croatia. Object that fell looks like a part of an aircraft engine. Crater is 3m wide and 1m deep.#Zagreb #Croatia pic.twitter.com/ArxsNVKmEo
— Based (@Based_FIN) March 11, 2022
— Zdravko Dren (@zdravko_dren) March 11, 2022
Prace nad Tu-141 ruszyły jeszcze w 1960 roku, ale do służby w wojskach ZSRR wszedł on dopiero pod koniec lat 70′ XX wieku (pierwszy oblot miał miejsce w 1974 roku). Przypominający rakietę dron z upływem lat coraz częściej wykorzystywany był jako wabik, rozpraszający obronę przeciwlotniczą nieprzyjaciela.
Według oficjalnych danych jedynym państwem na świecie, które wciąż korzysta z Tu-141 jest Ukraina. Podobny dron zestrzelono nad Ukrainą kilka dni temu. Cały szkopuł w tym, że od Ukraińskiej granicy do Zagrzebia jest w linii prostej ok. 560 kilometrów. Szybko pojawiły się liczne wątpliwości.
Sugeruje się, co z resztą potwierdzają resztki oznaczeń na dronie, że Tu-141 rozbity w Zagrzebiu to sprzęt rosyjski, wyciągnięty z magazynów na potrzeby wojny w Ukrainie. Patrząc na to, jakie „muzealne eksponaty” Rosjanie wysłali na front, jest to całkowicie prawdopodobne. Gdyby dron został wystrzelony z terytorium Białorusi, z powodzeniem mógłby dolecieć do stoli Chorwacji. Jego zasięg wynosi ok. 1000 km.
Jakim cudem Tu-141 przeleciał taki dystans niezauważony przez NATO?
Prezydent Zoran Milanovic w długim oświadczeniu tłumaczy, że Tu-141 nadleciał znad Węgier. Leciał z prędkością ok. 926 km/h na wysokości ok. 1219 metrów nad ziemią. Rozbił się z racji braku paliwa i „pewnym jest, że nadleciał z Ukrainy”. Co ciekawe, Węgrzy twierdzą, że nad terytorium tego kraju przyleciał znad Rumunii, ale nie został wykryty od razu przez czyjegokolwiek siły ostrzegania lotniczego. Węgrzy podali, że na dronie były gwiazdy, czyli oznaczenia wojsk rosyjskich.
MINISTAR OBRANE MARIO BANOŽIĆ NA #PRESS KONFERENCIJI: „Pozivam građane da nemaju razloga za zabrinutost. O ovom izvanrednom događaju ostvareni su kontakti i razmijenjeni podaci sa službama @NATO i susjednim državama s kojima imamo intenzivnu komunikaciju”. @VladaRH pic.twitter.com/01gdflJsKX
— MORH/MoD Croatia (@MORH_OSRH) March 11, 2022
Rosyjska ambasada w Chorwacji twierdzi, że Rosja przestała korzystać z dronów Tu-141 z początkiem lat 90′ XX wieku.
„To poważna sprawa nie tylko dla Węgier, ale też dla dowództwa NATO w Hiszpanii, które powinno mieć wszystkie informacje na temat takich obiektów w czasie rzeczywistym i reagować na nie w jak najkrótszym czasie. Tak się jednak nie stało” – czytamy w komunikacie biura prezydenta Chorwacji. I niech komunikat ten posłuży za nasz komentarz do tej sytuacji.
Na szczęście nikt nie zginął i nie odniósł obrażeń w wyniku zajścia.
Źródło: predsjednik.hr, The Drive