Sowiecki dron Tu-141 Strizh rozbił się w Chorwacji. Co to za maszyna?

Maksym SłomskiSkomentuj
Sowiecki dron Tu-141 Strizh rozbił się w Chorwacji. Co to za maszyna?
Jakiś czas temu opublikowaliśmy wpis, w którym przedstawialiśmy Wam sylwetki maszyn NATO, przemierzających niebo nad Polską. Sojusz Północnoatlantycki gwarantuje nam bezpieczeństwo w tych niespokojnych czasach, a członkostwo Polski w NATO to z pewnością jeden z największych sukcesów krajowej dyplomacji w historii. NATO monitoruje przestrzeń nad Europą, ale wydarzenie, do którego doszło właśnie Chorwacji rodzi pytanie: czy na pewno robi to skutecznie?

Sowiecki dron Tu-141 Strizh spadł w stolicy Chorwacji

W nocy z 10 na 11 marca 2022 roku mieszkańcy stolicy Chorwacji, Zagrzebia, zostali obudzeni przez głośny wybuch. Wywołało to ogromny niepokój – każdy ma w końcu świadomość, że w Ukrainie trwa od kilkunastu dni agresja wojsk rosyjskich. Niektórzy myśleli, że na miasto spadła rakieta. Inni twierdzili, że to najpewniej mały samolot. Okazało się, że w stolicy Chorwacji rozbił się sowiecki dron Tupolev Tu-141 Strizh (Striż). Pojazd ten miał nieco ponad 14 metrów długości.



Prace nad Tu-141 ruszyły jeszcze w 1960 roku, ale do służby w wojskach ZSRR wszedł on dopiero pod koniec lat 70′ XX wieku (pierwszy oblot miał miejsce w 1974 roku). Przypominający rakietę dron z upływem lat coraz częściej wykorzystywany był jako wabik, rozpraszający obronę przeciwlotniczą nieprzyjaciela.

Według oficjalnych danych jedynym państwem na świecie, które wciąż korzysta z Tu-141 jest Ukraina. Podobny dron zestrzelono nad Ukrainą kilka dni temu. Cały szkopuł w tym, że od Ukraińskiej granicy do Zagrzebia jest w linii prostej ok. 560 kilometrów. Szybko pojawiły się liczne wątpliwości.

tu-141 dron

Dron Tu-141 i element znaleziony na miejscu katastrofy. | Źródło: The Drive

Sugeruje się, co z resztą potwierdzają resztki oznaczeń na dronie, że Tu-141 rozbity w Zagrzebiu to sprzęt rosyjski, wyciągnięty z magazynów na potrzeby wojny w Ukrainie. Patrząc na to, jakie „muzealne eksponaty” Rosjanie wysłali na front, jest to całkowicie prawdopodobne. Gdyby dron został wystrzelony z terytorium Białorusi, z powodzeniem mógłby dolecieć do stoli Chorwacji. Jego zasięg wynosi ok. 1000 km.

Jakim cudem Tu-141 przeleciał taki dystans niezauważony przez NATO?

Prezydent Zoran Milanovic w długim oświadczeniu tłumaczy, że Tu-141 nadleciał znad Węgier. Leciał z prędkością ok. 926 km/h na wysokości ok. 1219 metrów nad ziemią. Rozbił się z racji braku paliwa i „pewnym jest, że nadleciał z Ukrainy”. Co ciekawe, Węgrzy twierdzą, że nad terytorium tego kraju przyleciał znad Rumunii, ale nie został wykryty od razu przez czyjegokolwiek siły ostrzegania lotniczego. Węgrzy podali, że na dronie były gwiazdy, czyli oznaczenia wojsk rosyjskich.



Rosyjska ambasada w Chorwacji twierdzi, że Rosja przestała korzystać z dronów Tu-141 z początkiem lat 90′ XX wieku.

„To poważna sprawa nie tylko dla Węgier, ale też dla dowództwa NATO w Hiszpanii, które powinno mieć wszystkie informacje na temat takich obiektów w czasie rzeczywistym i reagować na nie w jak najkrótszym czasie. Tak się jednak nie stało” – czytamy w komunikacie biura prezydenta Chorwacji. I niech komunikat ten posłuży za nasz komentarz do tej sytuacji.

Na szczęście nikt nie zginął i nie odniósł obrażeń w wyniku zajścia.

Źródło: predsjednik.hr, The Drive

Udostępnij

Maksym SłomskiZ dziennikarstwem technologicznym związany od 2009 roku, z nowymi technologiami od dzieciństwa. Pamięta pakiety internetowe TP i granie z kumplami w kafejkach internetowych. Obecnie newsman, tester oraz "ten od TikToka". Miłośnik ulepszania swojego desktopa, czochrania kotów, Mazdy MX-5 i aktywnego uprawiania sportu. Wyznawca filozofii xD.