Firma SpinLaunch chce dosłownie wyrzucać satelity na orbitę
Zamiast zabierać ze sobą potężne silniki i wiele ton paliwa, wolą wystrzelić jak z procy ładunek na orbitę. Silniki wciąż byłyby potrzebne, ale dopiero w końcowych fazach wynoszenia satelitów, główny pęd nadałaby siła ze stacjonarnej wyrzutni. Na razie startup skupia się na lotach suborbitalnych, ale głównym celem jest opracowanie alternatywy dla lotów orbitalnych.
Niewielka rakieta jest umieszczana na ramieniu w okrągłym akceleratorze, który ma aż 91 metrów, co dopowiada mniej więcej wysokości Statuy Wolności. Aby zmniejszyć opory podczas rozpędzania i uzyskać wyższe prędkości, w środku wyrzutni panuje próżnia. Po jej opuszczeniu rakieta leci torem balistycznym na bardzo duże wysokości, ale przy użyciu docelowej mocy i pomocy silników w dalszej fazie lotu, przejdzie płynnie w ruch orbitalny.
Do zakończenia prac SpinLaunch daleka droga, ale pierwszy milowy krok napawa optymizmem
Kilka dni temu Kalifornijski SpinLaunch ogłosił pomyślne przejście pierwszego testowego startu. Jak powiedział dyrektor generalny Jonathan Yaney, osiągnięto wysokość dziesiątek tysięcy stóp. 1 stopa to 30,48 centymetra, więc teoretycznie ich dziesiątki tysięcy mogą być przedziałem od niecałych 10 do prawie 30 kilometrów. Do umownej granicy przestrzeni kosmicznej na wysokości 100 kilometrów jeszcze daleka droga, ale pamiętajmy, że to dopiero pierwsze testowe użycie systemu. Poza tym skorzystano tylko z około 20 proc. pełnej mocy wyrzutni i nie zamontowano silników rakietowych na ładunku.
Firma założona w 2014 roku ma już nawet swoją bazę klientów, a w 2019 roku podpisała umowę na uruchomienie prototypu z Departamentem Obrony USA. W całej sprawie jest tylko jedna niedogodność. Gdyby technologia była w pełni gotowa i przetestowana nawet w tej chwili, to za sprawą ogromnych przeciążeń początkowej fazy nie byłoby możliwe użycie SpinLaunch w celu wyniesienia w przestrzeń kosmiczną astronautów, a przyszłe satelity też będą musiały nie być zbyt delikatne.
Zobacz również: Stary laptop MSI z drugim życiem. Przerobił go na desktop w stylu eko
Źródło i foto: Spinlaunch / space com