Polaryzacja, czyli kierunek wibracji światła, jak już wspomnieliśmy nie jest przez ludzi dostrzegana. Polaryzacyjne kamery są jednak bardzo przydatne – zapewniają ważne informacje na temat obserwowanych obiektów przez co pozwalają na wykrywanie zmęczenia materiału, wszelakiego rodzaju uszkodzeń, i nie tylko.
W porównaniu do poprzednich kamer polaryzacyjnych kamera z Uniwersytetu Harvarda jest miniaturowa – jej rozmiar można porównać do wielkości kciuka. Dlatego mogłaby stać się elementem wyposażenia systemów wizyjnych autonomicznych pojazdów, samolotów, a nawet satelitów. Na pokładzie tych ostatnich mogłaby posłużyć nie tylko do badania atmosfery, ale również do wykrywania zakamuflowanych obiektów.
„Polaryzacja jest cechą światła, która zmienia się po odbiciu od powierzchni. W oparciu o tę zmianę, polaryzacja może pomagać nam w trójwymiarowym rekonstruowaniu obiektów, określaniu ich głębi, tekstury i kształtu, a także w odróżnianiu obiektów stworzonych przez człowieka od naturalnych, nawet jeśli te charakteryzują się tym samym kształtem i kolorem.”, powiedział Paul Chevalier – jeden z autorów publikacji dotyczącej kamery, opublikowanej na łamach czasopisma Science.
Nawet gdy kamerę wyposaży się w obiektyw oraz ochronną obudowę, jej rozmiary nie są duże. Wówczas przypomina ona niewielkie pudełko śniadaniowe.
Jak wygląda obraz rejestrowany przez kamerę polaryzacyjną? Aby się o tym przekonać, obejrzyjcie poniższy film opublikowany przez badaczy.
Niesamowite, nieprawdaż? Być może już w niedalekiej przyszłości kamery polaryzacyjne będą stosowane znacznie powszechniej. Zawdzięczamy to ciężkiej pracy naukowców z Uniwersytetu Harvarda.
Źródło: Uniwersytet Harvarda