Nie milkną echa feralnego wypadku autonomicznego pojazdu Ubera w Arizonie, w którym zginęła 49-letnia kobieta. Wygląda na to, że dynamiczny rozwój tej gałęzi rynku motoryzacyjnego zostanie przystopowany, a przynajmniej przez Ubera, który nieco ogranicza swoją aktywność.
Firma nie zamierza bowiem przedlużać pozwolenia na testy w Kalifornii, przez co samochody znikną z ulic już 31 marca. Jak twierdzą oficjele z tej firmy, wszystko spowodowane jest chęcią dogłębnego wyjaśnienia wypadku z Arizony i dopracowania technologii, która najprawdopodobniej po prostu zawiodła.
To oczywiście wcale nie oznacza, że Uber rezygnuje z aktywności w dziedzinie autonomicznych pojazdów – te wciąż podróżują po drogach Toronto oraz Pittsburgha, więc wciąż sprawdzane są w codziennej, miejskiej rzeczywistości. Wygląda jednak na to, że plan Ubera, mający na celu wystartowanie usługi samodzielnych przejazdów za wykorzystaniem tych samochodów pod koniec tego roku właśnie legł w gruzach.
Co więcej – wydaje się, że ponowne przekonanie wielu ludzi do tego wynalazku po śmiertelnym wypadku będzie niezwykle trudne – okazalo się bowiem, że technologia wciąż nie jest w pełni dopracowana, a przede wszystkim okazuje się być po prostu zawodna. Oby kolejnym firmom przydarzało się jak najmniej tego typu wpadek.
źródło: The Verge