Nie da się ukryć, że Uber ostatnio nie ma dobrej passy – usługi tej firmy przewozowej są wycofywane z kolejnych krajów, a brak rentowności koncernu sprawia, że coraz częściej pojawiają się pytania o to, w jaki sposób on funkcjonuje. Teraz zaś pora na kolejny, niezwykle kontrowersyjny pomysł, który znów może spowodować odpływ klientów.
Uber opatentował bowiem specjalną technologię, która ponoć jest w stanie wykryć, czy klient znajduje się pod wpływem alkoholu. Ma ona bazować na rejestrowaniu zachowań użytkownika i porównywaniu ich z obecnymi – analizie poddany zostanie chociażby sposób, w który klient trzyma smartfon oraz sposób poruszania się danej osoby.
Jak twierdzą przedstawiciele Ubera, takie rozwiązanie ma pomóc w dostosowaniu oferty przewozowej do klienta – dzięki temu osobami będącymi pod wpływem alkoholu mógłby się zająć kierowca, który ma już doświadczenia z pijanymi klientami. Ponadto miałoby także wzrosnąć bezpieczeństwo przewozu, gdyż taka osoba byłaby w stanie odpowiednio zaopiekować się nietrzeźwym delikwentem.
Takie rozwiązanie budzi jednak spore obawy, zwłaszcza jeśli chodzi o prywatność użytkowników Ubera. Aplikacja, według wielu działaczy na rzecz ochrony danych osobowych, nie powinna aż tak bardzo ingerować w zachowania poszczególnych osób, rejestrując ich codzienne przyzwyczajenia.
Wielu klientów obawia się także tego, że w momencie, gdy znajdują się pod wpływem alkoholu, aplikacja będzie narzucać wyższe stawki za przejazd w związku z „trudniejszą obsługą” nietrzeźwego klienta. Cóż, jest to jak najbardziej możliwe – nieraz już bowiem widzieliśmy proces sztucznego dostosowywania stawek, np. podczas dużego obłożenia pojazdów podczas nocy sylwestrowej.
źródło: phonearena