Ubezpieczyciele nie lubią samochodów elektrycznych
Brak szczegółowych danych na temat baterii pojazdów elektrycznych nadal stanowi niemałe wyzwanie dla ubezpieczycieli. Ubezpieczyciele skarżą się, że wiele pojazdów elektrycznych nie daje technicznej możliwości oceny lub naprawy nawet nieznacznie uszkodzonych zespołów baterii po wypadkach. To zmusza towarzystwa ubezpieczeniowe do orzekania o szkodach całkowitych samochodów o niskim przebiegu. To z kolei prowadzi do podwyższania składek za ubezpieczenia i podcinania skrzydeł rozwojowi elektromobilności.
Czytaj także: Samochody elektryczne niszczą drogi. Rozwiązaniem… nowy podatek
Baterie mogą stanowić połowę kosztu pojazdu elektrycznego, a Thatcham podaje, że sam proces ich wymiany może kosztować więcej niż cena używanego pojazdu już po roku (!). To sprawia, że wymiana baterii jest ekonomicznie nieuzasadniona. W ocenie opłacalności mogłyby pomóc chociażby dane na temat stopnia zużycia baterii, ale ubezpieczyciele nie mają do nich dostępu.
Ze względu na potencjalne ryzyko pożaru uszkodzone pojazdy elektryczne oczekujące na naprawę muszą być przechowywane w odległości co najmniej 15 metrów od innych obiektów. Zewnętrzny obiekt ubezpieczalni na 100 samochodów napędzanych paliwami kopalnymi ma dziś miejsce na bezpieczne przechowywanie dwóch (!!!) pojazdów elektrycznych – podaje ośrodek badawczy.
Sprawdź też: Samochód elektryczny zgubił baterię w trakcie jazdy. Nagranie rozbawiło internautów
W swoim oświadczeniu Mike Hawes, dyrektor generalny brytyjskiej grupy Society of Motor Manufacturers and Traders (SMMT), powiedział, że branża samochodowa „jest chętna do podejmowania współpracy z ubezpieczycielami, w celu rozwiązywania takich wyzwań i zapewnienia, że pojazdy biorące udział w kolizacjach mogą zostać odpowiednio ocenione i naprawione, a nie złomowane – większość powinna zostać naprawiona i bezpiecznie wrócić na drogę.”
Poza takimi deklaracjami trudno jednak na razie dopatrzeć się realnej chęci współpracy. Producenci samochodów zarabiają na sprzedawanych egzemplarzach, a nie naprawianiu starych.
Tylko około 1,65 procent samochodów na brytyjskich drogach to samochody elektryczne, ale Thatcham podaje, że roszczenia ubezpieczeniowe związane z pojazdami elektrycznymi są już o 25,5 procent droższe niż w przypadku samochodów spalinowych, a naprawa trwa o 14 procent dłużej.
Źródło: Thatcham Research