Jak można zgubić części wielkiej rakiety? Nie wiem, ale najwyraźniej da się to zrobić. Udowodniła to włoska firma Avio, która zgubiła dwa zbiorniki paliwowe przeznaczone dla rakiety Vega Europejskiej Agencji Kosmicznej. Okazuje się, że zbiorniki te jakimś cudem trafiły na wysypisko śmieci.
Zaginione części rakiety
Europejska Agencja Kosmiczna wykorzystuje rakiety Vega od 2012 roku. Już niebawem ten model ma odejść jednak w niepamięć i zostać zastąpiony nowszymi pojazdami, w tym rakietą Vega-C i Ariane 6, której pierwszy start jest planowany na czerwiec lub lipiec 2024 roku. To powiedziawszy, przed rakietą Vega stała realizacja jeszcze jednej misji. W ramach tej misji w pierwszej połowie 2024 roku miała wynieść dla ESA na orbitę obserwacyjnego satelitę Biomas Earth. Teraz jej rola w tej misji stanęła pod znakiem zapytania.
Avio, włoska firma odpowiedzialna za złożenie rakiety Vega w całość, w październiku dosłownie zgubiła dwa z czterech kulistych zbiorników paliwowych, które miały stać się częścią czwartego stopnia pojazdu. Zwykle zbiorniki te są przechowywane w dziale produkcyjnym Avio w Colleferro, który niedawno przechodził remont. Z jakiegoś powodu dwóch brakujących zbiorników nie zarejestrowano w ogólnofirmowym systemie zarządzania aktywami Avio, przez co ich odnalezienie, mimo ich ogromnych rozmiarów, nie było łatwe.
Ostatecznie zaginione zbiorniki paliwowe odnaleziono. Te jakimś cudem trafiły na wysypisko śmieci, gdzie… zostały zgniecione. Nie nadają się już więc do użytku.
Problem bez łatwego wyjścia
Dla kontekstu warto wspomnieć, że w związku z wycofywaniem rakiet Vega z użytku, ich linie produkcyjne już nie działają. Nie można już zatem tak po prostu wyprodukować dla ostatniej rakiety Vega nowych zbiorników paliwowych, a przynajmniej nie wystarczająco szybko. No więc co teraz?
Podobno Avio rozważa sięgnięcie po jedno z dwóch potencjalnych rozwiązań problemu. Pierwsze zakłada wykorzystanie starszych zbiorników paliwowych, pochodzących z fazy kwalifikacyjnej rakiety, czyli z 2012 roku. Istnieją jednak obawy co do ich integralności. Drugie rozwiązanie to propozycja modyfikacji czwartego stopnia rakiety Vega, z użyciem komponentów przeznaczonych dla rakiety Vega-C. Byłoby to jednak rozwiązanie kompletnie niesprawdzone. Tymczasem na włosku wiszą losy satelity wartego 247 milionów dolarów.
Jeżeli ostatnia rakieta Vega jednak nie będzie w stanie polecieć, misja satelity Biomas Earth zostanie opóźniona. Pytanie brzmi, czy wówczas ESA zapłaci za wystrzelenie satelity rakietą SpaceX, czy poczeka na gotowość do startu rakiety Ariane 6 firmy Arianespace. Warto mieć jednak na uwadze to, że do użytkowania rakiety Ariane 6 ustawia się coraz dłuższa kolejka. Na przykład, Amazon zamówił starty z jej udziałem, by wystrzelić w kosmos swoje internetowe satelity Projektu Kuiper.
Przedsiębiorstwo, które budzi wątpliwości
Jeśli chodzi o firmę Avio, to ta nie po raz pierwszy podpadła Europejskiej Agencji Kosmicznej. W grudniu 2022 roku doszło do nieudanego startu rakiety Vega C. Choć awarię przypisano komponentowi wyprodukowanemu przez ukraińską firmę, w tej sprawie skrytykowano podejście Avio do kwestii kontroli jakości. Firma powinna była bowiem wykryć wadę części użytej do budowy pojazdu. Na przestrzeni lat kwestionowano również pewne decyzje finansowe Avio.
Co ciekawe, ESA niedawno zatwierdziła wniosek Avio o możliwość niezależnego zarządzania rakietami Vega C, odchodząc od pierwotnego wymogu, by te działania nadzorowała firma Arianespace. Pytanie brzmi, czy była to słuszna decyzja, biorąc pod uwagę ostatnie wpadki Avio. Cóż, mam nadzieję, że w przyszłości Avio nie zgubi kolejnych rakietowych zbiorników paliwowych.
Źródło: European Spaceflight, fot. tyt. ESA