Guillermo Söhnlein, który w 2009 roku założył firmę Ocean Gate wraz ze Stocktonem Rushem, w wywiadzie dla serwisu Business Insider wyraził zainteresowanie wysłaniem 1000 ludzi na lewitującą kolonię, która miałaby powstać w atmosferze Wenus do 2050 roku. Tak, w atmosferze Wenus.
Prawdziwe piekło
Dla przypomnienia, często mówi się, że powierzchnia Wenus przypomina piekło, i nie jest tak bez powodu. Planeta ta ma bowiem gęstą atmosferę składającą się głównie z dwutlenku węgla, znacznie gęstszą niż atmosfera Ziemi. Ba, ciśnienie na jej powierzchni jest 92 razy większe niż na Ziemi i odpowiada ciśnieniu w ziemskich oceanach na głębokości prawie 1 km.
W atmosferze Wenus występuje ponadto najsilniejszy w Układzie Słonecznym efekt cieplarniany, co ma związek nie tylko ze stężeniem dwutlenku węgla, ale również z obecnością chmur dwutlenku siarki. Za sprawą efektu cieplarnianego temperatura na powierzchni Wenus sięga 460 stopni Celsjusza.
Mimo wszystko Söhnlein w oparciu o pewne badania twierdzi, że niewielka część atmosfery Wenus nadaje się do założenia ludzkiej kolonii. Na szczęście zdaje sobie sprawę z tego, że Wenus nie można nazywać planetą „zamieszkiwalną”.
„Masz absolutną rację. Rozmowa o wyprawie na Wenus wywołałaby zdziwienie wśród osób spoza przemysłu kosmicznego. Ba, ten temat budzi kontrowersje nawet w branży kosmicznej.”, powiedział Söhnlein w rozmowie z Business Insiderem.
Pomysł naprawdę szalony
Warto wspomnieć, że Söhnlein opuścił OceanGate w 2016 roku Potem założył Humans2Venus, organizację non-profit o dość nietypowej misji, biorąc pod uwagę charakterystykę Wenus. Celami Humans2Venus są „eksploracja Wenus jako potencjalnego docelowego długoterminowego miejsca dla ludzkości” i „stworzenie największej globalnej społeczności ogólnych i profesjonalnych entuzjastów Wenus” z wykorzystaniem biuletynów e-mailowych, postów na blogach, konferencji i kanału YouTube. Business Insider informuje, że OceanGate była tylko odskocznią dla Söhnleina, który przede wszystkim jest zainteresowany wypchnięciem ludzkości poza granice Ziemi.
„Myślę, że jest to mniej ambitne niż umieszczenie miliona ludzi na powierzchni Marsa do 2050 roku.”, Söhnlein powiedział, śmiejąc się z Elona Muska.
Cóż, niektórzy ludzie sięgają swoimi wizjami tak daleko w przyszłość, że trudno te wizje docenić. Mam jednak wrażenie, że plany Söhnleina są bardziej ambitne, niż mu się wydaje. W końcu, chyba oczywiste jest, że ludzkość nie dysponuje jeszcze technologią, która pozwoliłaby założyć lewitującą kolonię na Wenus i wątpię, by miała zacząć dysponować nią już wkrótce.
Kto wie, może kiedyś na Wenus powstanie ludzka kolonia. Pytanie brzmi, czy istnienie takiej kolonii miałoby sens. Stacja badawcza miałaby chyba większą rację bytu.
Źródło: Business Insider, fot. tyt. Canva