Gameplay
Ten sam schemat rozgrywki, ci sami bohaterowie, podobnie wyglądający interfejs oraz plansze, na których toczymy boje, sprawiły, że jakoś tak bez większych emocji oczekiwałem nadejścia Blackguards 2. Wszystkim, którzy mieli identyczne nastawienie powiadam – byliśmy w wielkim błędzie.
Najnowsze dzieło Daedalic Entertainment pomimo, że korzysta ze sprawdzonych patentów, wnosi do rozgrywki tak potężną ilość nowości, iż sam nie wiem od czego tak naprawdę zacząć. No ale dobra, najpierw fabuła.
W Blackguards 2 główną postacią jest niejaka Cassia, którą poznajemy gdy ta bezproduktywnie spędza czas zamknięta w więziennej celi. Zdradzona przez swego oprawcę, którym dość szybko okazuje się być jej własny mąż, poprzysięga krwawą pomstę, pragnąc tym samym przejęcia władzy w kraju.
Czynów takich dokonać można jednak w jeden tylko sposób a mianowicie, prowadząc brutalną krucjatę przeciwko swemu ślubnemu. Należałoby więc zebrać sprzymierzeńców, gotowych przelać hektolitry krwi za naszą sprawę.
Wybór bohaterki pada na herosów, którzy przed laty przeszli do legendy pokonując na arenie 9 hord. Tak tak, mowa tu oczywiście o ekipie, degeneratów którą prowadziliśmy w pierwszej części gry. Połączyć ich losy ponownie i namówić do współpracy? Nic prostszego… najpierw jednak trzeba wydostać się z więzienia…
Tak oto rozpoczyna się długa i mroczna przygoda, w której granice dobra i zła zaciera się gdzieś w bezkresie szaleństwa, będącego jednym z głównych atrybutów głównej postaci. Szaleństwa tak wielkiego, że oprócz wspomnianych, dobrze znanych graczom postaci, do walki za sprawę Cassii dołączają się bojownicy z Milczącego Legionu a z czasem i inne jednostki.
Spójrzcie… przy okazji wstępnego omówienia wątku fabularnego, wyklarowały się dwie pierwsze ze wspomnianych na wstępie innowacji.
Zreasumujmy więc. Nasza postać główna, w przeciwieństwie do poprzedniej części gry została nam z góry narzucona. Nie dość, że kobieta to na dodatek chora psychicznie. Ma to oczywiście swoje wytłumaczenie w scenariuszu i choć nie da się ingerować w charakter wygląd oraz płeć, to w kwestiach sztuk walki od samego początku mamy całkowicie wolne pole wyboru.
Druga z innowacji to oczywiście wsparcie ze strony Milczącego Legionu. Jego wojownicy dołączają do naszej ekipy w większości misji wspomagając swą bronią i umiejętnościami. Dzięki temu oprócz sterowania czwórką postaci, kontrolujemy na polu walki również dodatkowe jednostki, które przyłączą się do nas po przejęciu określonej lokacji.
Podzielono je na klasy, i przed walka możemy dobierać sobie w jakiej konfiguracji będą oni obecni na planszy. Wojownicy ci w przeciwieństwie do czwórki naszych popaprańców nie zdobywają punktów przygody. Nie mogą też korzystać ze zdobywanego oręża czy też innych przedmiotów dostępnych w ekwipunku.
Wojownicy z Milczącego Legionu i inne przyłączone jednostki mogą się jednak rozwijać i następuje to w bardzo ciekawy sposób. Usprawnienia zdobywamy, podbijając kolejne miejsca na mapie przygody. Przed wyruszeniem do konkretnej lokacji możemy przeczytać jakie konkretnie profity i dla której z klas zyskamy.
W ten dość (mam nadzieję) zgrabny sposób udało mi się dotrzeć do kolejnej z kluczowych zmian, którymi uraczeni zostaniemy w drugiej części Blackguards. Poprzednio wędrując po świecie odwiedzaliśmy rozmaite miejscówki i po wejściu do konkretnego miasta, mogliśmy korzystać z dostępnych w nim usług, rozmawiać z ludźmi, przyjmować misje poboczne itp.
Teraz chcąc wejść do danej lokacji musimy ją najpierw podbić. Przejęte lokacje oznaczone zostają odpowiednią flagą a my w każdej chwili możemy udać się w ich zacisze i skorzystać z dostępnych tam usług. Co ciekawe często przy podboju któregoś z miast, bierzemy w niewolę jeńców. Ci zaś posłużą jako źródło informacji zdobywanych w trakcie przesłuchań. Na koniec możemy też puścić ich wolno lub wyrznąć co do jednego. Co więcej zrezygnowano też z odpoczynku. Zamiast tego mamy własny obóz do którego możemy przenieć się pomiędzy walkami, by pobrać nauki, zakupić lub sprzedać sprzęt czy też porozmawiać z przyjaciółmi.Czyny te wpływają bezpośrednio na rozwój fabuły oraz na nasz wizerunek wśród ludu. Dylematy moralne są więc w Blackguards 2 o wiele bardziej znaczące niż miało to miejsce w części poprzedniej, co moim zdaniem winduje zabawę na znacznie wyższy poziom czyniąc ją tym samym o wiele dojrzalszą.
W jednej z internetowych recenzji przeczytałem, że w Blackguards 2 nie uświadczymy misji pobocznych, brnąc jedynie po ściśle określonych ścieżkach fabuły. Nie bardzo wiem w co grał jegomość piszący tamte brednie, ale misja poboczna ukazała mi się już po przejęciu pierwszego z miast i co więcej pozwalała ona dokonać wspomnianego powyżej wyboru moralnego.
Twórcy nie byliby sobą, gdyby nie umieścili na mapie również ukrytych lokacji. Ich odkrycie nie jest jednak tak oczywiste i jak się zapewne domyślacie, wynikać będzie z przebiegu całej historii.
Zmiany względem części pierwszej objęły swoim zakresem również rozwój postaci. Zrezygnowano bowiem z karty najbardziej podstawowych atrybutów, określających cechy bohaterów (siła, zręczność itp.) dodano zaś manewry specjalne oraz rozbudowano drzewko zdolności specjalnych.
Drobnych zmian zaznamy także na polu bitwy. Korzystając z menu kołowego, aktywowanego za pomocą PPM, możemy teraz wybrać nową opcję, umożliwiającą krycie się za obiektami. Co ciekawe dodano również pasek wytrzymałości, uszczuplający się wraz z każdorazowym wykonaniem ataku specjalnego.
Wiem, że pisałem już o postaciach ale właśnie uświadomiłem sobie, iż o czymś zapomniałem. Oprócz naszej 4-o osobowej ekipy oraz Milczącego Legionu i innych rekrutów z podbitych miast, w Blackguards 2 pojawiają się też jednostki, którymi możemy sterować okazjonalnie.
Po skończonej bitwie otrzymujemy punkty przygody, za pomocą których podnosimy kwalifikacje swojej ekipy. Udział w bitwach pozwala także zdobywać pieniądze oraz rozmaite przedmioty w tym broń, zbroje, magiczne eliksiry, pułapki itp.
Wszystkie zdobyte fanty możemy tez sprzedać w okolicznych sklepach, powiększając tym samym majętność naszej „wesołej” kompanii. Pieniądze, podobnie jak w prawdziwym świecie nie są bez znaczenia. To że służą do zakupów jest sprawą oczywistą jednak w Blackguards 2 mogą stać się również narzędziem do zdobywania informacji.
Niejednokrotnie w zdobytych miastach napotkamy dobrze poinformowanych jegomości, którzy chętnie podzielą się z nami swoją wiedzą, jednakoż uczynią to tylko i wyłącznie za odpowiednią opłatą.
Bez większych zmian w stosunku do części pierwszej pozostał również cały interfejs gry oraz elementy graficzne. Z jednej strony może to i dobrze bo gracze oblatani w pierwszej odsłonie serii odnajdą się tu bez większych perturbacji. Z drugiej zaś można odnieść wrażenie, że twórcy idąc na łatwiznę użyli gotowych już szablonów nie wnosząc do oprawy graficznej żadnego powiewu świeżości.
Bardzo fajnie zaś spisuje się muzyka, która w trakcie walk zmienia swój rytm wpływem wydarzeń, podsycając tym samym emocje gracza.
Na duże uznanie zasługuje również polonizacja gry, którą wykonali nasi niemieccy sąsiedzi. Dialogi (wliczajac w to wszelkie wulgaryzmy) nadające charakteru całej historii, są naprawdę dopracowane.
Grając w Blackguards 2, podobnie jak w część poprzednią można zapomnieć o jakimkolwiek trybie multi i choć mi osobiście taki stan rzeczy absolutnie nie robi problemu, to z pewnością znajdą się tacy, których może to razić.
Omówiliśmy już chyba wszystko co należało zostać omówione, czas więc na podsumowanie.
Czy Blackguards 2 to tytuł, którym należałoby się zainteresować? Powiem szczerze, że jeśli jesteś graczem, który w wirtualnej rozrywce ceni sobie wartką, dynamiczną akcję oraz mega wypasione efekty graficzne, przy których karty graficzne grzeją się do czerwoności, powinieneś odpuścić sobie tą grę. Choć przyznam szczerze, że brzydko to ona nie wygląda.
Blackguards 2 jest bowiem dojrzałym, rozwiniętym fabularnie RPG-giem, w którym często przyjdzie nam podejmować decyzje nie zawsze będące pozytywne w skutkach dla innych ludzi. Nasi bohaterowie to bowiem zlepek popapranych psycholi, mających na sumieniu niejeden mroczny występek.
Sama rozgrywka również nie musi przypaść do gustu każdemu kto ją rozpocznie. Zamiast zręczności wymaga bowiem myślenia i przyjęcia odpowiedniej taktyki. Jeden nieprzemyślany ruch może stać się przyczyną klęski w trakcie bitwy i w efekcie konieczności rozpoczęcia jej na nowo. Należy wiedzieć bowiem, że w trakcie walk nie będzie możliwości zapisu stanu gry. Odpowiedni dobór umiejętności członków drużyny pod taktykę walki też ma tu ogromne znaczenie. Mówiąc krótko – łatwo nie będzie.
Zatem jeśli kręcą Cię mroczne historie, w których fabuła potrafi wyciąć naprawdę zaskakujące numery a i sama rozgrywka stanowić będzie nie lada wyzwanie, powinieneś spróbować swoich sił. Tylko uważaj, Blackguards 2 to prawdziwy pochłaniacz czasu.
Ocena wystawiona grze, będzie identyczna jak ta, która widnieje pod częścią pierwszą. W dalszym ciągu jest to bowiem stary dobry Blackguards z tym, że rozbudowany o całkowicie nowe możliwości.
Galeria
{vsig}Blackguards_2|width=600|align=1{/vsig}