Każdy kto grał w choć jedną wariację gier, opartych na pomyśle zaczerpniętym z Cywilizacji, doskonale wie o czym mówię. W gruncie rzeczy mógłbym więc już teraz zakończyć tą recenzję, podsumowując całość stwierdzeniem, że nic nowego nam się podczas przygody z Endless Legend nie przytrafi. „Diabeł tkwi jednak w szczegółach”, a te jak się dość szybko okazało, warte są by o nich wspomnieć.
Pierwszą innowacją, która rzuciła mi się w oczy, był podział mapy świata na prowincje. Oddzielone od siebie widocznymi granicami, posiadają one swoje nazwy, a także często odmienne złoża surowców i anomalii. Chcąc jednak korzystać z tych dobrodziejstw, należy wznosić odpowiednie budynki, dostęp do których uzyskamy w efekcie prac badawczych.
Na terenach prowincji napotkamy też osady pomniejszych ras, wchodzących w skład ekosystemu Aurigi. Oczywiście nic nie stoi na przeszkodzie, by „wchłonąć” do swojego królestwa posesje tych mniejszości etnicznych. Możemy uczynić to w dwojaki sposób – dyplomatycznie lub też siłą pięści. W drugim przypadku (jeśli uda nam się zwyciężyć) koniecznym będzie odbudowa zrównanej z ziemią osady.
Fakt posiadania na terenie swych włości wiosek tubylców, zapewnia nam oczywiście dodatkowe profity. Warto więc jak najszybciej zadbać o całkowite zdominowanie wszystkich obiektów na swoim terenie.
Chcąc przejąć określoną prowincję, a tym samym kontrolę nad dostępnymi na jej terenie bonusami, musimy zbudować miasto. I tu uwaga! W każdej z prowincji może znajdować się tylko i wyłącznie jedna aglomeracja. Budowa kolejnych miast, równoznaczna jest więc z zasiedleniem następnych włości.
To jednak nie wszystko, dotychczas nie wspomniałem bowiem o tym, że cała mapa podzielona została na sześciokątne pola. Każde z nich cechuje się dodatkowo poziomem atrakcyjności gruntu pod względem pięciu podstawowych współczynników – dochód, pożywienie, przemysł, nauka oraz wartość wpływu miasta.
Im większe liczby będą więc charakteryzować poszczególne współczynniki terytoriów, tym większe korzyści zgarnie miasto, na tych terytoriach wzniesione. Podczas rozgrywki warto zatem brać pod uwagę aspekty terenowe, w sporym stopniu determinują one bowiem postępy naszego rozwoju.
Endless Legend to gra w której to właśnie rozwój jest kwestią priorytetową o czym przekonałem się dopiero po pewnym czasie trwania moich zmagań. W miarę upływu kolejnych tur, a także wraz z pojawianiem się nowych opracowań autorstwa nadwornej sekcji badawczej, mogłem bowiem wznosić kolejne budowle, zwiększające miejskie profity.
Co innego było jednak w przypadku jednostek bojowych. Te bowiem choć pojawiły się na liście produkcyjnej, to ich zróżnicowanie w stosunku do wspomnianych budynków, prezentowała się bardzo skromnie. Zależne to jest to w pewnym stopniu również od rasy, którą sobie upodobaliśmy, jednak względem dostepnej palety budowli jest ich naprawdę niewiele.
W cywilizacji na przykład było inaczej, tam wojsk wszelkiej maści mieliśmy pod dostatkiem tu natomiast, nowy rodzaj jednostki pojawia się średnio co erę. Świat Endless legend został jednak skonstruowany tak, że walki schodzą zdecydowanie na drugi plan. Nie znaczy to oczywiście, że ich tu zabrakło, nie są jednak aż tak częste i rozpoczęcie każdej z nich powinno być dobrze przemyślane.
Gra oferuje bowiem system dyplomatyczny, wedle którego z każdym państwem, reprezentowanym przez inną rasę, może dzielić nas lub łączyć odpowiedni pakt. Jednym wśród możliwych układów jest np. „zimna wojna”. Wtedy to nie mogą być prowadzone oficjalne walki na terenie takich państw lecz toczące ją nacje, mogą walczyć po za granicami.
Gdy dojdzie już do jakiegokolwiek starcia, odbywa się ono na tej samej mapie z tym, że w nieco przybliżonej perspektywie i ograniczonym zakresie zasięgu terytorialnego. W trakcie bitew, możemy samodzielnie wydawać rozkazy podwładnym, lub też zdać się na los automatycznego rozwoju sytuacji.
Wraz z postępami w „levelowaniu” nasz bohater uzyskuje możliwość rozwoju swoich umiejętności specjalnych. Te zaś w każdym przypadku podzielone zostały na trzy grupy – klasowe, ogólne i frakcji. Niektóre z umiejętności usprawniają wartości cech bojowych naszego herosa, inne mają wpływ na podległe mu jednostki a jeszcze inne oddziałują na miasto.
Zalety rozwoju technologicznego długo można by wymieniać. Dla naszego bohatera, bo o nim teraz mowa, szczególnie ważnymi są opracowania naukowe dotyczące metalurgii a także kopalnie rud i odlewnie metali. Wraz z postępami uzyskujemy bowiem możliwość wytwarzania różnego rodzaju broni i pancerzy, których podwładna nam postać może używać.
Zwykłe, wytworzone przez nas przedmioty mogą zostać zastąpione artefaktami, które znajdujemy w świątyniach lub dostajemy jako nagrodę za wykonanie zadania. Na swej drodze nie spotkałem jednak zbyt wielu magicznych itemów, zatem aby zdobyć taki artefakt, należy posiłkować się swym wrodzonym szczęściem.
Wróćmy jeszcze na chwilę do tematu bohatera, który w trakcie walki, zasila swoje jednostki, biorąc czynny udział w starciu. Wbrew temu do czego przyzwyczaiły nas inne gry, postać którą rozwijamy nie stanowi tu przysłowiowego czołgu, niszczącego w miarę postępów wszystko co stanie jej na drodze. Herosi Endless Legend korzystają ze swych broni, nie używając praktycznie żadnych zaklęć ani czarów, pozwalających zmienić oblicze bitwy.
Oczywiście czym bardziej wypoziomowany bohater tym też silniejszy w walce, jednak jego potęga nie jest tu aż tak przyćmiewająca.
Wspomniałem przed momentem również o zadaniach. Te zlecane są nam odgórnie a ich wykonanie polegać będzie na spełnieniu określonego warunku, np. odwiedzeniu kilku świątyń, pokonaniu jakichś jednostek, zajęcie wioski itp.
Tak właśnie pokrótce mówiąc, wygląda rozgrywka w Endless Legend. Oczywiście wszystkich zależności gospodarczych, perspektyw rozwoju naukowego, czy też opcji dyplomatycznych znajdziemy w grze od groma. Omawianie ich wszystkich nie ma tu najmniejszego sensu, w trakcie rozgrywki każdy bowiem samodzielnie miał będzie możliwość zagłębić się w temacie.
Recenzowany tytuł choć powiela główne koncepcje typowe dla nurtu gier strategicznych typu 4X, to wprowadza do nich kilka niewielkich, aczkolwiek z punktu widzenia doświadczonego stratega, istotnych zasad.
Mniejszą uwagę będziemy przywiązywać więc do walk czy też rozwoju militarnego, po to by przez większość czasu móc skoncentrować swą aktywność na działaniach gospodarczych i naukowych.
Zróżnicowane rasy, generowane losowo mapy oraz klimatyczna oprawa dźwiękowa to zdecydowane zalety recenzowanej tu gry. Choć grało się naprawdę przyjemnie to muszę przyznać, że w trakcie zabawy brakowało mi jednak spektakularnych bitew, takich jak np. w Age of Wonders, gdzie dowodząc potężnymi oddziałami zróżnicowanych jednostek, mogliśmy dodatkowo wspierać się magią.
Największą bolączkę całej rozgrywki w Endless Legend stanowiły natomiast krytyczne błędy, w efekcie których co jakiś czas zostawałem wyrzucany do pulpitu, otrzymując na pożegnanie komunikat o zamknięciu aplikacji.
Ocena końcowa będzie jednak dość wysoka, bo gdy całościowo spojrzeć na Endless Legend otrzymujemy grę może nie wybitną lecz prawdziwie udaną.