Do testów trafił do mnie naprawdę bogaty model Hyperbook Pulsar Z17S, którego producent reklamuje jako pierwszy bezramkowy 17-calowy laptop gamingowy z najwyższej półki. No i to właśnie od strony wizualnej chciałbym rozpocząć ten tekst, bo w sumie akurat w gamingowych laptopach, nie wiedzieć czemu, wygląd odgrywa szczególną rolę.
Gamingowy wizualny standard
Pulsar Z17S odhacza w tej kwestii praktycznie wszystkie najważniejsze pola:
– Wszechobecne ostro ścięte krawędzie – SĄ
– Podświetlenie RGB – JEST
– Gamingowa czcionka na klawiaturze – JEST
– Drapieżne wyloty wentylacyjne – SĄ
Tak już całkiem na poważnie to Hyperbook wygląda po prostu ciekawie i jednocześnie bardzo solidnie. Plastik, z którego jest wykonana obudowa, jest matowany i bardzo miły w dotyku. Przyczepię się jedynie do klapy, która jest wykonana ze szczotkowanego aluminium i mnie osobiście wizualnie jakoś nie przypadła do gustu. Wolałbym, gdyby była wykonana z tego samego materiału, co reszta obudowy. Matowa czerń jest teraz po prostu w modzie.
Wspominałem na początku o rozmiarach gamingowego laptopa, które teoretycznie są jego dużą wadą. Tutaj producent zrobił coś zadziwiającego w tej materii. Wykonał magiczne czary-mary i udało mu się 17,3 calową matrycę wpakować w obudowę o wymiarach, zbliżonych do wielu laptopów 15,6-calowych. Waga? 2,4 kg i wcale nie jest to jakaś tragedia.
Serio, jak na tak dużą matrycę komputer jest całkiem kompaktowy i spokojnie mieści się do przegrody przeznaczonej na mniejsze urządzenie. Sekretem tego zabiegu są wspomniane już wąskie ramki, które co prawda nie mieszczą się za bardzo w standardach ultrabooków, ale naprawdę niewiele im do tego brakuje. Jak na komputer gamingowy – chapeau bas Hyperbook – czapki z głów.
Jeśli już jesteśmy przy kwestii ramek, to pomówmy teraz o tym, co one otaczają. Ekran w Z17S to moim zdaniem zdecydowanie najwyższa półka. Moje naoczne wrażenia zgodne są z tym, co deklaruje producent. Odświeżanie 144Hz, matowa powłoka i matryca IPS 90% sRGB. „Dlaczego nie ma 4K?” zapytacie. „A po co?” – odpowiem, bo moim zdaniem FHD na laptopie to rozdzielczość optymalna.
Taka rozdzielczość zapewnia wystarczającą ostrość obrazu, a jeśli zaistnieje potrzeba, to zawsze można podłączyć tego laptopa aż trzy monitory bo posiada on aż trzy wyjścia wideo, o czym opowiem chwilę później. Pulsar podoła wyświetlaniu obrazu w 4K bez najmniejszego problemu.
Peryferia – dużo się zmieściło
Pod względem dostępnych portów Hyperbook Z17S rozpieszcza. Są umieszczone na trzech spośród 4 krawędzi. Ja wyjątkowo lubię, gdy producent postanowi umieścić przynajmniej część portów z tyłu urządzenia. Jest to wyjątkowo dobre miejsce dla wszelkiego rodzaju wyjść wideo oraz oczywiście zasilania. Tak też jest w przypadku Pulsara.
Z tyłu znajdziemy HDMI, 2 x Mini display port, USB-C oraz port zasilania. Natomiast na lewej krawędzi znajdziemy Kensington Lock, port Ethernet, USB 2.0, oraz porty słuchawkowy i mikrofonowy. Prawa strona to 2 porty USB 3.0 oraz czytnik kart.
Jeśli już jesteśmy przy osprzęcie, to muszę pochwalić klawiaturę oraz touchpad. Klawiatura jest mechaniczna, jak na prawdziwy gamingowy komputer przystało. Urzekł mnie charakterystyczny wygląd klawiszy, z powodu ich ściętych rogów, co dodaje klawiaturze nieco drapieżności.
Choć granie na touchpadzie nie tylko jest pomysłem ekscentrycznym, co nawet ocierającym się o masochizm, to trzeba przyznać, że ten w Pulsarze jest godny podziwu. Gładzik jest duży i precyzyjny. Na dobrą sprawę, biorąc pod uwagę przeznaczenie komputera, producent mógł ten element całkowicie olać, a jednak tego nie zrobił. Plus.
No dobrze, skoro kwestie wizualne i praktyczne mamy za sobą to chyba jest właśnie odpowiedni moment, by pomówić o podzespołach, które w środku Pulsara drzemią.
Moc, moc, moc… dużo mocy
Producent pozwala nam skonfigurować komputer jeszcze przed zakupem. Możemy wybrać procesor, kartę graficzną, pamięć RAM oraz pojemność i typ dysku. Model który testowałem, charakteryzuje się następująco (cytując za stroną producenta):
- Procesor: Intel Core I7-9750H. 6 rdzeni/12 wątków, 14 nm
- Karta graficzna: NVIDIA GeForce RTX 2060 6GB
- Pamięć RAM: 16GB DDR4
- Dysk twardy: 512GB SSD Samsung 970 EVO
Do dyspozycji mamy 1 port SATA III na dysk SSD/HDD o grubości do 7 mm oraz 2 porty M.2 na dysk SSD (1 x SSD M.2 SATA lub 2 x SSD M.2 NVMe).
Skoro mamy jasność co do tego, co w środku tego komputera drzemie, to teraz sprawdźmy, co na ten temat sądzą testy wydajności. W sprawdzeniu tego pomógł mi klasyczny zestaw benchmarków: PC Mark, 3D Mark, Geekbench, CrystalDiskMark oraz Cinebench. Wyniki nie zaskakują, bo po takim zestawie spodziewałem się wysokich not.
Test PC mark (który sprawdza ogólną wydajność komputera w tym prędkości procesora, prędkości odczytu/zapisu pamięci RAM i dysku twardego) zakończył się rezultatem 5520. Nie jest to może najwyższy możliwy wynik, ale całkowicie satysfakcjonuje.
Podobne zadanie miał test Geekbench i tutaj całościowy, końcowy wynik Pulsara Z17S 200469.
3DMark sprawdził, na co stać kartę RTX 2060 i oczywiście sprostała temu wyzwaniu z podniesionym czołem, osiągając wynik 5786.
Test odczytu danych wykonany CrystalDiskMark pokazał, że dysk SDD Samsung 970 EVO to naprawdę najwyższa półka.
Wniosek jest jeden – pod względem wydajności Pulsar nie ma sobie absolutnie nic do zarzucenia. Zawsze mogłoby być lepiej, ale to przecież laptop – naprawdę trudno wymagać więcej.
Maszynka do grania
No dobrze, ale testy, testami, a komputer gamingowy ma przecież służyć głównie jednemu zasadniczemu celowi – graniu w gry komputerowe. Jak w wykonaniu tego zadania spisał się Pulsar Z17S? Jednoznaczna odpowiedź jest raczej zbędna, bo patrząc na specyfikację, nie można mieć żadnych wątpliwości. To jest oczywiste, że w grach Pulsar radzi sobie wręcz rewelacyjnie.
Tytułów, które można na nim ograć, jest mnóstwo. W sumie mając na pokładzie RTX 2060 to tylko „sky is the limit”. Przetestowałem go w kilku popularnych tytułach takich jak Apex: Legends, Ring of Elysium, War Thunder, World of Tanks, Battlefield 5 oraz na dokładkę, tak bardziej w ramach formalności, raczej niewymagające CS:GO oraz League of Legends. Niestety Wiedźmina 3 nie miałęm pod ręką, ale myślę, że również spokojnie zagramy Białym wilkiem w stabilnych 60 fpsach na pełnych detalach.
Wymienione wyżej tytuły nie sprawiły Pulsarowi najmniejszego problemu i uruchamiały się domyślnie na najwyższych ustawieniach oferując płynną rozgrywkę w Full HD. Karta graficzna serii RTX 2060 nie ustępuje wiele swojemu pecetowemu odpowiednikowi, więc różnice są naprawdę marginalne. Taktowanie rdzenia 1365 MHz vs 960 MHz, tryb boost: 1680 MHz vs 1200 MHz, obie karty są wykonane w 12 nm. TDP wynosi odpowiednio 160 W w wersji pełnej oraz 80 W w wersji mobilnej.
World of Tanks w nowej wersji na silniku enCore działał płynnie w stabilnych 100 klatkach. Podobnie sprawa wyglądała w konkurencyjnym dla WoTa tytule, czyli War Thunder. Zarówno samoloty, czołgi jak i samoloty płynnie działały na tak zwanych ustawieniach filmowych.
Battlefield 5 oscylował od 60 do 100 klatek, w zależności od natężenia akcji. Wszystko rzecz jasna na pełnych detalach. Ring of Elysium, czyli darmowa alternatywa dla popularnego PUBG również odpalił się na maksymalnych detalach i chodził przy tym bardzo płynnie. Mało wymagające CS:GO i League of Legends to dla Pulsara żadne wyzwanie. Starsze gry, takie jak GTA 5 również.
Jednym z największych wyzwań, przed jakimi musi się zmierzyć producent gamingowych laptopów, to odprowadzanie ciepła i hałas jaki generuje układ chłodzenia. W przypadku Hyperbooka Z17S jest głośno i naprawdę ciepło. W stanie spoczynku komputer jest chłodny i cichy. Pod obciążeniem potrafi się już nieco rozgrzać ale ciepło to jest odprowadane bardzo skutecznie.
Ponieważ obudowa jest plastikowa, to podczas dłuższej gry nie parzy naszych nadgarstków. Bardzo miłym zaskoczeniem było dla mnie to, że obszar klawiszy WSAD jest bardzo chłodny. Gorące powietrze jest odprowadzane również z tych miejsc a następnie wydmuchiwane na boki i z tyłu urządzenia. Hałas wiatraków jest spory choć akceptowalny i oscyluje wokół 40-50 dB.
Nie tylko do zabawy
Gry to jeden aspekt, ale przecież tak dużą moc obliczeniową można swobodnie wykorzystać do innych, bardziej profesjonalnych celów. Pulsar Z17S może idealnie spełnić funkcję stacji roboczej, na przykład do renderowania wideo czy obróbki zdjęć.
Chyba nie ma takiego profesjonalnego zadania, z który Pulsar by sobie nie poradził. Zwłaszcza wspomniana już wcześniej obróbka wideo będzie czystą przyjemnością, biorąc pod uwagę obecność dedykowanej karty RTX i wsparcie sprzętowe na renderowania. Bardzo pomaga tutaj również duża, 17-calowa, matowa matryca. Choć raczej nieczęsto będziemy Pulsara używać poza domem, to jak wiadomo, złośliwe światło słoneczne potrafi przeszkadzać nawet w czterech ścianach, dlatego też matowa matryca to świetny dodatek.
Ale dlaczego tak właściwie nie będziemy używać Z17S poza domem? Rozmiary to już kwestia sporna, bo dla niektórych 2,5 kg to wcale nie jest ogromny ciężar. Tak szczerze, że w swojej kategorii jest jednym z lżejszych laptopów. Niestety słabym ogniwem jest tutaj na pewno bateria, która jest tutaj chyba tylko dla zasady (bo to przecież laptop).
Wystarcza ledwie na od 1 do 1,5 godziny pracy pod standardowym obciążeniem, więc zabierać tego komputera w podróż bez ładowarki raczej nie polecam. Dodatkowa ładowarka jest naprawdę słusznych rozmiarów i swoje waży, co może być dyskomfortem w podróży. Ja Pulsara postrzegam w takiej konkretnej, ograniczonej kategorii mobilności – to znaczy z kanapy na biurko i z powrotem.
Gamingowy laptop? Co na to PC Master Race?
Oczywiście, zawsze znajdą się osoby, które w cenie ponad 7 tysięcy złotych (bo tyle kosztuje ten konkretny model), będzie w stanie złożyć konkurencyjny zestaw PC o większej wydajności. Po co w takim razie kupować laptopa? Pytanie może być słuszne, z tym że warto pamiętać, że nie o to chodzi w gamingowych laptopach.
Ja na ten przykład jestem obecnie idealnym klientem dla tego segmentu. Po prostu nie mam na tyle miejsca w mieszkaniu, by przygotować stanowisko dla pełnoprawnego PC. Do gier wykorzystuję konsolę, ale jednak w głębi serca zawsze pozostanę pecetowcem, a wiele gier, które lubię, nie jest niestety dostępnych na konsoli. Gamingowy laptop jest więc dla mnie wręcz idealną opcją.
Dlatego też testy Hyperbook Pulsar Z17S sprawiły mi niemałą frajdę. Miałem okazję wypróbować kilka gier, które na konsoli nie są dostępne, a na moim dotychczasowym laptopie gry to można co najwyżej zainstalować. Jeśli ktoś chce kupić coś nietuzinkowego, ale jednocześnie z mocnym kopnięciem, to Hyperbook będzie jednym z ciekawszych wyborów.
Cena to Z17S to jedna z rzeczy, które już tak fajne nie są, ale w sumie można to zrozumieć. Niestety konfigurując swojego laptopa przed zakupem, musimy doliczyć do niego dodatkowo koszt licencji Windows 10, bo producent dorzuca do niego jedynie wersję trial.
Mimo to Hyperbook udowodnił, że jest idealnym laptopem do pracy oraz przede wszystkim do grania i to bez konieczności pójścia na żadne kompromisy. Powiem tak – jeśli jesteś zwolennikiem stacjonarnego komputera i potrzebujesz laptopa, który nie będzie mu ustępować kroku, to Hyperbook Z17S jest zdecydowanie świetnym wyborem. Nie za często to piszę, ale naprawdę będę tęsknić za tym komputerem po zakończeniu testów.
Osoby zainteresowane zakupem Hyperbooka Pulsar Z17S odsyłamy do sklepu producenta, gdzie dostępny jest konfigurator produktu.