Klasyczny odkurzacz „na kablu” w moim domu już dawno odszedł w zapomnienie. Jego miejsce zajął robot sprzątający oraz bezprzewodowy odkurzacz pionowy. Marka Dreame niedawno poszerzyła swoją ofertę o model Z20 będący „młodszym bratem” flagowego Z30. Postanowiłem sprawdzić, jak ten chiński pogromca kurzu sprawdza się w codziennych zastosowaniach.
Jak twierdzi producent, Dreame Z20 ma być rozwiązaniem dla osób szukających odkurzacza z zaawansowanymi funkcjami w przystępnej cenie. Znajdziemy tutaj nie tylko wysoką moc ssania, ale i automatyczny system rozpoznawania zabrudzeń czy użyteczny wyświetlacz LCD.
Bogaty zestaw akcesoriów w standardzie
Bezprzewodowy odkurzacz pionowy Dreame Z20 to model wyceniony na 2169 zł, natomiast w promocji zaraz po premierze można kupić go za 1999 zł. Jest jest to zatem budżetowa półka cenowa, a Dreame aspiruje tutaj do konkurowania z zawansowanymi odkurzaczami za około 2000 zł.
Cieszy fakt, że producent nie oszczędzał na akcesoriach. To sprawia, że urządzenie cechuje się wysoką uniwersalnością – sprawdzi się podczas odkrzaczania paneli, płytek, dywanów, kanap, tapicerki, foteli samochodowych, itd. Co więcej, dołączone gadżety pozwolą też pozbyć się kurzu z bardziej niedostępnych miejsc.
Najważniejsze dane techniczne:
- Masa korpusu odkurzacza: 2,2 kg
- Moc ssania: 250 AW
- Prędkość obrotowa silnika: 140 000 obr./min.
- Skuteczność filtracji: 99,99% (0,3 µm)
- Pojemność pojemnika na kurz: 0,6 litra
- Maksymalny czas pracy: 90 min.
- Pojemność akumulatora: 8 x 2850 mAh
- Tryb pracy: auto, eko, turbo
- Czas ładowania: 4 godziny
Jak widać, zestaw jest naprawdę bogaty. Szczególnie przydatna może okazać się baza do przechowywania. Z uwagi na swoją konstrukcję, odkurzacze pionowe lubią się przewracać, dlatego baza, gdzie możemy bezpiecznie ustawić urządzenie, może być na wagę złota. Jest ona ciężka i na tyle stabilna, aby utrzymać całość z pozycji pionowej. Znajdziemy tutaj też otwory na dodatkowe akcesoria – warto tam umieścić końcówki, których będziemy najczęściej używać.
Jakość wykonania Dreame Z20 nie rozczarowuje. Poszczególne elementy wykonano z plastiku, a rury są metalowe. System wpinania akcesoriów nie różni się specjalnie od tego, co widzieliśmy już wcześniej. Jednym słowem – jest wygodnie i intuicyjnie.
Odkurzacz oraz akcesoria utrzymano w ciemnej i eleganckiej kolorystyce, ale mi osobiście bardziej przypadł do gustu kolor obudowy Dreame Z10 Station. Oczywiście to detal i bardziej od samego koloru obudowy, liczą się wydajność i użyteczność.
Na korpusie Dreame Z20 umieszczono wyświetlacz, przyciski, baterię oraz oczywiście zbiornik na kurz z wbudowanym filtrem. Osobiście doceniam, że na obudowie nie znajdziemy klasycznego spustu uruchamiającego urządzenie. W tego typu konstrukcjach często znajdował on się tam, gdzie lądował palec wskazujący podczas chwytu i łatwo było o przypadkowe wyłączenie sprzętu. Tutaj oba przycisku ulokowano pod wyświetlaczem, prowadząc zatem Dreame Z20 nie ma możliwości, aby przypadkowo nacisnąć którykolwiek z nich.
Na ekranie, oprócz wyboru trybu pracy i stanu akumulatora, możemy zobaczyć statystyki pochłaniania cząstek stałych:
- > 10μm (np. pyłki)
- > 50μm (np. włosy)
- > 200μm (np. kurz)
- > 500μm (np. okruchy)
Za pomocą przycisku po lewej stronie możemy wybrać tryb pracy – automatyczny, eko lub maksymalny (Turbo). To właśnie ten pierwszy działa inteligentnie i potrafi dostosować siłę ssania do rodzaju podłoża i ilości zabrudzeń. Więcej na ten temat opowiem w dalszej części tekstu.
Skuteczność sprzątania Dreame Z20
Nie ważne, jak pięknie będą opisane funkcje i technologie oferowane przez urządzenie, finalnie liczy się jakość sprzątania i komfort użytkowania. Jak pod tymi względami wypada Dreame Z20?
Na początku muszę pochwalić siłę ssania. W tej klasie mamy do czynienia naprawdę z imponującą wartością na poziomie 250 AW. To tylko cyfry, a więc powiem wprost – odkurzacz podczas pracy w trybie maksymalnym dosłownie przyssany jest do podłoża.
Podczas testów sprawdziłem, jak Dreame Z20 radzi sobie z domowymi zabrudzeniami, a głównym wrogiem była tutaj psia sierść na dywanach i kanapie.
To, który z trybów warto wybrać podczas sprzątania, zależy w głównej mierze od rodzaju zabrudzeń. Odkurzając sierść dosłownie wbitą w dywan, użyteczny okazał się tryb maksymalny. Natomiast podczas zwykłego odkurzania powierzchni twardych, zazwyczaj sprawdza się tryb automatyczny.
Producent deklaruje, że „Dreame Z20 jest wyposażony w automatyczny system wykrywający wielkość cząsteczek, co pozwala na inteligentne dostosowywanie mocy ssącej, zapewniając szybkie, skuteczne i energooszczędne odkurzanie.”. Muszę przyznać, że w praktyce system ten działa zaskakująco dobrze.
Rozsypując suszoną herbatę, ziarna ryżu czy ziemię i korę z kwiatów przekonałem się, że nie jest to tylko pięknie brzmiący marketingowy slogan. Faktycznie, w momencie, gdy odkurzacz napotka na większe drobiny, siła ssania zwiększa się, aby pieczołowicie wciągnąć wszystkie nieczystości. Co więcej, działa to zarówno na powierzchniach płaskich, jak i dywanach. Brawo Dreame!
Podczas sprzątania doceniłem tego szczotkę z podświetleniem LED. Podczas odkurzania dużo łatwiej dostrzec i wciągnąć mniej widoczne zabrudzenia, jak włosy czy jasna sierść na jasnej podłodze.
Co z użytecznością akcesoriów? Tutaj mamy pełną gamę możliwości. Chcąc oczyścić narożniki ścian z pajęczyn używam obrotowej miękkiej szczotki, sprawdzi się ona również w samochodzie, ale pamiętajcie, że w zestawie jest też szczelinówka.
To nie koniec. Osoby posiadające w domu meble na nóżkach docenią elastyczny adapter pozwalający z łatwością dojechać w trudno dostępne miejsca. Sprytnym gadżetem jest też elastyczny wąż przedłużający, za sprawą którego dostaniemy się ze szczotką do wielu zakamarków.
W zestawie otrzymujemy aż dwie główne szczotki. Osobiście za najbardziej uniwersalną uważam wielofunkcyjną szczotkę do podłóg z podświetleniem, ale swoje zastosowanie znajdzie też druga z nich. Mowo o miękkiej szczotce z dużym wałkiem, o dość odkrytej konstrukcji. Bardzo dobrze dojeżdża do krawędzi, natomiast ma tendencję do rozrzucania cząsteczek, gdy są one większe.
Korpus waży około 2,2 kg i nie jest to najlżejszy odkurzacz w swojej klasie. Całość jest dobrze wyważona i nie stawia wielkiego oporu, ale osoby operujące mniejszą siłą mogą poczuć dyskomfort po kilkunastu minutach sprzątania.
Dostęp do wbudowanego zbiornika na kurz nie jest problematyczny, a jego demontaż możliwy jest po naciśnięciu 2 przycisków. Kurz usuwamy od dołu, podobnie jak w wielu innych odkurzaczach tego typu. Zarówno zbiornik, jak i filtry można umyć bieżącą wodą, ale producent zastrzega, że suszenie tych elementów powinno trwać minimum 24 godziny. Taka sama procedura dotyczy wałka szczotki głównej.
Żywotność akumulatora i hałas
Producent obiecuje do 90 minut pracy, ale czas ten dotyczy trybu ECO i to bez elektroszczotki. W realnym zastosowania, czas działania na jednym ładowaniu będzie zależy od naprawdę wielu czynników. Osobiście polecam tryb automatyczny, wtedy mamy pewność, że odkurzacz będzie pokazywał swoje pełne możliwości tylko wtedy, gdy jest to niezbędne.
Najmocniejszy tryb Turbo naprawdę szybko „pożera” energię zgromadzoną w akumulatorze. Można liczyć na około 11 minut nieprzerwanej pracy. Natomiast w trybie auto bateria schodzi znacznie wolniej, 25% baterii (od 86 do 61%) wystarczyło na 18 minut sprzątania i sprawne odkurzenie około 70 m2.
W kontekście żywotności urządzenia warto zwrócić uwagę na fakt, że producent w tym modelu zdecydował się na użycie wymiennego akumulatora. Gdy ten fabryczny zacznie szwankować, można bez problemu zaopatrzyć się w nowy (pod warunkiem, że będzie dostępny w sprzedaży). Osoby posiadające bardzo duże domy czy mieszkania mogą też zakupić zapasową baterię, aby mieć ją w zanadrzu i nie przerywać pracy. Czas ładowania do pełna zajmuje około 4 godziny.
W trybie EKO poziom generowanego hałasu pozytywnie zaskakuje, to około 65 dB. Głośno robi się, gdy odkurzacz pracuje na pełnych obrotach (tryb Turbo) generując nawet 84 dB.
Dreame Z20 – niemal idealny
Akumulatorowe odkurzacze pionowe nie kosztują dziś majątku, a podstawowe model można kupić już za kilkaset złotych. Szukając sprzętu kompletnego, który jest dobrze wykonany i posłuży przez wiele lat, warto jednak rozejrzeć się za czymś droższym, jak Dreame Z20.
Niewątpliwym atutem testowanego modelu jest rozpoznawanie cząsteczek i automatyczny dobór siły ssania. Urządzenie jest łatwe w obsłudze, a dołączone akcesoria nie ograniczają użytkownika podczas sprzątania różnych powierzchni.
Jedyną zagwozdką jest tutaj cena, Dreame Z20 mógłby być nieco tańszy, bo dopłacając zaledwie 150 zł (w okresie promocji) można kupić wyższy model Z30 charakteryzujący się jeszcze mocniejszą baterią, wyższą mocą ssania oraz dodatkową szczotką do wyczesywania sierści. Z drugiej strony, Z20 naprawdę solidnie wciąga wszelkie zanieczyszczeni, a różnica pomiędzy modelami w codziennym użytkowaniu może być niezauważalna.