Elgato FaceCam dostarczana jest w ładnym opakowaniu, którego wnętrze został elegancko zorganizowane. Kamerka została zabezpieczona dodatkowo materiałowym woreczkiem, a jej obiektyw został zasłonięty plastikową zasłonką. Można z niej skorzystać w dowolnym momencie – to świetny ukłon w stronę osób ceniących sobie prywatność.
Wewnątrz pudełka oprócz gwiazdy niniejszego tekstu znalazłem także kabelek USB-C do USB-A 3.0 oraz zwyczajową „papierologię”. Uwagę zwraca fakt, iż kabelek USB jest odpinany od kamery.
Jakość wykonania Elgato FaceCam stoi jakby oczko wyżej od większości kamer, ale nadal mamy do czynienia z matowym tworzywem sztucznym. Jest przyjemne w dotyku, solidne i nie widać na nim odcisków palców – tyle w zasadzie można o nim powiedzieć, wyczerpując tym samym temat. Spasowanie stoi na wysokim poziomie.
Kolejną rzeczą rzucającą się w oczy jest to, że konstrukcja nie należy do najmniejszych. Po części może być to efekt zastosowania dobrej klasy optyki, którą chwali się producent. W pewnym stopniu jest to również efekt zastosowania specjalnego radiatora, poprawiającego chłodzenie procesora Sony Starvis CMOS. Procesor ten dba o wysoką jakość obrazu oraz idealne dopasowywanie jego parametrów w czasie rzeczywistym. Automatyczny balans bieli, korekcja kolorów, krzywa kolorów, wyostrzanie i cała masa innych drobiazgów – to m.in. za nie odpowiada CPU. Im lepszy, tym lepiej – takie to proste.
Kamerka zamocowana jest domyślnie na podstawce, pozwalającej łatwy montaż na monitorze. Ja bez problemu kamerę zainstalowałem stabilnie na… mikrofonie. No właśnie, Elgato FaceCam nie ma mikrofonu. Producent uznał – moim zdaniem zupełnie słusznie – że osoby zdecydowane na zakup kamery premium będą korzystały z dobrej klasy monitorów biurkowych i nie będą zainteresowane dużo słabszej jakości mikrofonem w kamerce. Oczywiście brak mikrofonu obniża przy okazji koszty produkcji, więc… 😉
Alternatywnie, nic nie stoi na przeszkodzie, aby standardową podstawkę odkręcić, a urządzenie przykręcić do statywu. Ma stosowny gwint 1/4, który daje taką możliwość.
Elgato FaceCam wykorzystuje obiektyw o jasności f/2.4, polu widzenia 82 stopni, co jest ekwiwalentem ogniskowej 24 mm. Producent informuje, że optymalną ostrość uzyskamy umieszczając sprzęt w odległości od 30 do 120 centymetrów od osoby nagrywanej. Test potwierdził, że zakres ten jest odpowiedni. Przykładowe nagranie, które za chwilkę obejrzycie było rejestrowane z odległości ok. 40 centymetrów. Tak, to oznacza, że obiektywu nie wyposażono w autofokus. Wysokiej klasy optyka to brak aberracji chromatycznej, lepsza ostrość obrazu, naturalniejsze kolory i więcej detali. Przyznam szczerze, że nie widziałem jeszcze kamery internetowej, która nagrywałaby tak ładne wideo w nawet nie najlepszych warunkach oświetleniowych.
Konfiguracja Elgato FaceCam jest tak prosta jak podpięcie kamery do komputera. System Windows 10 od razu rozpoznał urządzenie, a sprzęt był gotowy do działania. Maksimum potencjału z kamerki wycisnąć da się dzięki oprogramowaniu Camera Hub – lekkiemu, przejrzystemu i bogatemu w funkcje dla twórców. Mocną stroną urządzenia jest wbudowana pamięć na dane. Dzięki niej ustawienia można przenosić wraz z kamerą pomiędzy komputerami. To szalenie wygodne.
W Camera Hub da się zmieniać zoom, a co za tym idzie pole widzenia, regulować kontrast, saturację ostrość, ekspozycje, a także – co jest rzadkością lub wręcz cechą unikalną na tle innych kamer internetowych – ISO oraz czas otwarcia migawki. Nie zabrakło opcji ręcznej korekty balansu bieli oraz opcjonalnie dezaktywowanej funkcji redukcji szumów. Jej wyłączenie w dobrych warunkach oświetleniowych znacząco poprawia obraz z kamerki.
Za pomocą Elgato FaceCam można nagrywać nieskompresowany obraz 1080p60, 1080p30, 720p60, 720p30, 540p60 i 540p30. Nie wiem dlaczego ktokolwiek miałby wybrać któregokolwiek z niższych rozdzielczości, ale… śmiało, droga wolna. Ja testowałem wyłącznie 1080p w 60 klatkach na sekundę. Byłem zachwycony. Nagranie zarejestrowane w trybie domyślnym, z włączonym odszumianiem, zobaczycie poniżej. Co ważne, kompresja YouTube jest bezlitosna i nagranie umieszczone w serwisie wygląda gorzej niż plik oryginalny, gorzej też niż obraz streamowany. Nieskompresowane wideo pobierzecie z naszego Dysku Google.
Koniecznie zwróćcie uwagę na fragment od 3:40, gdzie obraz nagrywany jest w optymalnych warunkach oświetleniowych, choć wciąż bez choćby doświetlającej lampy LED, z której skorzystaliby zapewne streamerzy.
Podsumowanie
Sugerowana cena Elgato FaceCam na polskim rynku wynosi ok. 899 złotych. Tanio nie jest. Jeśli jesteście jednak gotowi na taki wydatek, otrzymacie jedną z najlepszych kamer rejestrujących obraz w rozdzielczości 1080p w 60 klatkach na sekundę. Powiem bez cienia zawahania: do tej pory nie testowałem kamery internetowej, która rejestrowałaby obraz w tak dobrej jakości. Wideo jest bogate w detale, nawet w gorszych warunkach oświetleniowych, odwzorowanie kolorów jest wierne, a zaszumienie – minimalne. Streamerzy powinni być zadowoleni z mnogości ustawień manualnych.
Wady? Jakieś są, choć każdy powinien ocenić, czy są znaczące. Brak nagrywania w 4K, brak autofokusa, a dla niektórych być może nawet brak mikrofonu mogą stanowić pewnego rodzaju przeszkody.
Gdybym szukał dla siebie kamery internetowej z najwyższej półki, na pewno wziąłbym Elgato FaceCam pod uwagę.
Mocne strony:
+ działa bez dodatkowego oprogramowania
+ fenomenalna jakość obrazu
+ nagrania w 1080p i 60 klatkach na sekundę
+ łatwy montaż na monitorze lub statywie
+ długi przewód USB-C 3.0
+ wbudowana pamięć na ustawienia
+ mnogość funkcji opcjonalnego oprogramowania Camera Hub
Słabe strony:
– dość wysoka cena
– rozdzielczość „tylko” Full HD
– brak autofokusa