Specyfikacja Huawei Mateview GT
- Przekątna ekranu: 34″
- Typ matrycy: matowa, VA
- Rozdzielczość: 3440 x 1440 pikseli (21:9)
- Częstotliwość odświeżania obrazu: 165 Hz
- Technologia synchronizacji: AMD FreeSync
- Jasność: 350 cd/m2
- Kontrast: 4000:1
- Głośniki: Tak, w soundbarze
- Złącza: 2x HDMI 2.0, 1x DisplayPort 1.4, jack 3.5 mm, 1x USB-C, 1x USB-C PD
- VESA: 100 x 100 mm
- W zestawie: kable DP i USB-C, zasilacz, instrukcja obsługi
- Cena: 1999 lub 1799 złotych w przedsprzedaży (regularna: 2399 / 2199 złotych)
Huawei MateView GT przyjechał do mnie w zestawie „kompletnym”, wraz z soundbarem zintegrowanym z podstawą. Nieco taniej da się kupić wariant bez soundbara – każdy musi zdecydować, czy potrzebuje tego gadżetu. Oprócz monitora i soundbara w pudełku znalazły się przewody DisplayPort, USB-C do USB-C, USB-C do USB-A oraz niewielki zasilacz o mocy 135 W. Wysoka moc wynika oczywiście z faktu, że musi on zasilić również całkiem sporych rozmiarów soundbar.
Huawei MateView GT wyceniono promocyjnie na 1999 złotych, a kupujący za 1 złotówkę ekstra otrzymają wyceniany na 1199 złotych zegarek Huawei Watch GT 2 Pro. To zdumiewająco dobra oferta – nawet jeśli ktoś nie potrzebuje smartwatcha, może go sprzedać w niezłej cenie i obniżyć sobie w ten sposób cenę monitora. Dlaczego uważam, że cena jest kusząca? Wystarczy spojrzeć na specyfikację. Ta jednak nie mówi wszystkiego, dlatego warto czytać recenzję, takie jak ta.
Z montażem monitora poradzi sobie każdy. Monitor wykorzystuje standard VESA 100×100 i da się go powiesić na ścianie. Większość nabywców połączony to jednak z solidną, aluminiową podstawą. Czynność ta zajmuje w porywach kilkadziesiąt sekund i wszystko odbywa się beznarzędziowo. Pozostaje jeszcze podłączyć niezbędne przewody – zasilający (pod USB-C PD) i sygnałowy (optymalnie pod DisplayPort) – i… gotowe. Monitor można postawić na biurku.
Zakres regulacji monitora jest przyzwoity. Podstawa pozwala regulować panel na trzy sposoby: opuszczać go i podnosić, pochylać do przodu i do tyłu oraz odchylać w lewo i prawo. Szkoda, że zabrakło obracania na boki, ale przy ekranie tej wielkości możliwość ta trafia się rzadko. Monitor na podstawie osadzony jest sztywno, nie chybocze się i prezentuje doprawdy majestatycznie.
34-calowy panel w proporcjach 21:9 jest kolosalny, co w przypadku monitorów jest… no, kolosalną zaletą. Promień zakrzywienia matrycy to 1500R. Ma on sprawiać, że tak rozciągnięty obraz będzie łatwiej „przyswajalny” dla ludzkiego oka. W istocie, siedząc parędziesiąt centymetrów od komputera nie miałem problemów z jego wygodnym ogarnięciem.
Ramki otaczające ekran na pierwszy rzut oka są cieniutkie. Po włączeniu urządzenia w oczy rzuca się jednak to, że samą matrycę otaczają jeszcze dodatkowe, dość cienkie ramki. Standardowo ramka dolna jest najszersza – musiało się na niej zmieścić przecież logo Huawei.
W przeciwieństwie do kierowanego do profesjonalistów monitora MateView, tutaj sterowanie menu OSD odbywa się za pomocą fizycznego joysticka. Dotykowo zawiaduje się wyłącznie głośnością soundbara, co jest niebywale wygodne. Użytkownik może zmienić kolor podświetlenia LED-owego paska, umieszczonego u góry soundbara. Nie jest to podświetlenie RGB, ale i tak prezentuje się ładnie.
Kolory, jakich się nie spodziewasz po takim monitorze
Monitory dla graczy różnią się od siebie różnymi rzeczami, ale największe znaczenie ma zastosowana matryca. Huawei postawiło na panel VA, który wyświetla na ogół znacznie ładniejsze kolory niż TNki i coraz popularniejsze IPS-y. Producent deklaruje pokrycie przestrzeni barwowej DCI-P3 w 90% oraz palety sRGB w 100%. Deklaracje te są niemalże zgodne ze stanem faktycznym (kolorymetr wskazał 99% w przypadku sRGB), co wypada znakomicie w monitorze gamingowym sprzedawanej w tak dobrej cenie. Średni błąd delta E wynosi 2, więc zgodnie z zapowiedzią nie jest większy niż 2. To także świetny rezultat, a po kalibracji może być jeszcze lepszy.
Równomierność podświetlenia matrycy jest dużo lepsza niż w przypadku paneli IPS. Nie przekracza 10%, co oznacza, że różnic nie da się wychwycić gołym okiem. Na matrycy VA doskonale wyglądają czernie, temperatura barwowa bieli jest niemal referencyjna (6480 K) a kontrast statyczny jest nawet nieco wyższy od deklarowanego 4000:1. W trakcie testów na każdym kroku przekonywaliśmy się, że producent w swoich materiałach reklamowych nie koloryzuje. To się chwali.
Jedynym mankamentem monitora jest czas reakcji matrycy, czego spodziewałem się po panelu typu VA. Zastosowanie tego rodzaju matrycy oprócz mnóstwa zalet niesie ze sobą wadę w postaci podniesionego czasu reakcji matrycy. Zapewne większość graczy nie dostrzeże różnic, ale wytrawni e-sportowcy mogą kręcić nosem i wytykać monitorowi smużenie w najbardziej dynamicznych grach, w niektórych najbardziej zapalnych sytuacjach. Wydaje mi się, że dla lwiej części konsumentów nie będzie to miało znaczenia.
Monitor Huawei MateView GT działał tak, jak można by tego oczekiwać we wszystkich ogrywanych przeze mnie tytułach. Obecnie większość popularnych nowych produkcji wspiera format 21:9 i czasy problemów z jego obsługą minęły – oby bezpowrotnie. W Counter Strike: Global Offensive nie dopatrzyłem się overshootu, podobnie z resztą jak w Overwatchu. W World of Warcraft problem smużenia nie występował, a ja delektowałem się pięknymi kolorami, poprawiającymi wygląd ładnie zaprojektowanych krain. Format 21:9 i praca monitora zrobiły na mnie szczególne wrażenie w Red Dead Redemption 2, czyli jedną z najpiękniejszych gier na PC. Dodam tylko, że monitor obsługuje HDR, ale z racji jasności podświetlenia przekraczającej nieznacznie poziom 350 cd/m2, cudów nie należy się spodziewać.
Monitor testowałem na karcie graficznej NVIDIA GeForce i nie miałem problemów z aktywacją G-Sync w grach, pomimo że sprzęt oficjalnie wspiera tylko AMD FreeSync.
Podsumowanie
Huawei MateView GT jawi się jako szalenie ciekawy monitor gamingowy. Warunek: musisz pokochać proporcje 21:9. MateView GT jest ogromny, wyświetla naprawdę imponująco ładny (nie tylko jak na sprzęt gamingowy) obraz i oferuje odświeżanie obrazu na poziomie 165 Hz. Jego promocyjna cena w zestawie z zegarkiem to tak zwany „no brainer”. Po prostu warto go kupić. Może nie jest to propozycja dla zawodowego e-sportowca – choćby ze względu na podwyższony czas reakcji, wynikający z zastosowania matrycy VA – ale dla „zwykłego” lub zaawansowanego gracza jak najbardziej. Trudno mi sobie wyobrazić, aby debiut Huawei w świecie gamingu mógł być lepszy. Jestem na TAK, a sprzęt w pełni zasługuje na nasze redakcyjne wyróżnienie.
Mocne strony:
+ wysoka jakość wykonania
+ piękna matryca VA, idealna do gier, filmów, a nawet obróbki zdjęć
+ odświeżanie obrazu na poziomie 165 Hz
+ bardzo dobre odwzorowanie barw
+ równomierne podświetlenie ekranu
+ wbudowany soundbar z podświetleniem
+ prostota montażu
+ atrakcyjna oferta przedsprzedażowa
Słabe strony:
– skromne w opcje menu OSD
– dość wysoki czas reakcji
– nieco zbyt wysoka cena regularna