Sprzęt rodem z filmów o przygodach Jamesa Bonda.
Jeszcze do niedawna zegarki takie jak Huawei Watch Buds występowały tylko w filmach. Wprawdzie urządzenie Huawei nie ma spektrum możliwości tak szerokiego, jak zegarki noszone przez Agenta 007, ale sam fakt, że producent w jednym tak miłym dla oka urządzeniu zmieścił de facto dwa urządzenia zasługuje na podziw. Tym bardziej, że wykonanie jest doprawdy niezłe. Nie idealne, ale niezłe. Jaki jest Huawei Watch Buds i czy zarówno smartwatch, jak i słuchawki działają tak, jak należałoby się tego spodziewać patrząc na cenę produktu, wynoszącą 2299 złotych?
Urządzenie Huawei Watch Buds zostało wypożyczone redakcji na czas trwania testów przez firmę Huawei Polska.
Zawartość opakowania
Wewnątrz standardowych jak na smartwatche Huawei pudełka znalazł się zupełnie standardowych rozmiarów zegarek. Prawdę mówiąc trudno mi było uwierzyć, że producentowi udało się w nim zmieścić jeszcze słuchawki – zastanawiałem się, czy do testów otrzymałem właściwy produkt. Nacisnąłem niewielki fizyczny przycisk pod ekranem, wyświetlacz uniósł się, a moje oczy ujrzały minimalistyczne słuchawki. Wszystko się zgadza.
Oprócz Huawei Watch Buds w zestawie znalazła się także magnetyczna ładowarka bezprzewodowa, korzystająca ze złącza USB-A. Nie powiem, Huawei wie jak robić dobre pierwsze wrażenie.
Budowa zegarka i słuchawek
Huawei Watch Buds z racji rozmiarów koperty jest raczej zegarkiem męskim. Koperta o średnicy 47 milimetrów ma ok. 15 milimetrów wysokości i rozmiarami przypomina wiele zegarków z klasycznym naciągiem automatycznym. Wyobraźcie sobie, że słuchawki mają 10 milimetrów grubości, co oznacza, że Huawei zostało zaledwie 5 mm przestrzeni na wysokość w zegarku. To robi wrażenie.
Huawei Watch Buds, czyli zegarek wraz z umieszczonymi w nim słuchawkami, waży 66,5 gramów. To niewiele więcej niż testowany przeze mnie jakiś czas temu Apple Watch Ultra (61 gramów). Biorąc pod uwagę zastosowanie koperty ze stali nierdzewnej masa nie jest wygórowana, choć czuć ją na nadgarstku. Nie jest to nic męczącego nawet przy całym dniu korzystania.
Z miejsca uwagę w smartwatchu zwraca oczywiście ekran. Huawei postawiło na 1,43-calowy panel AMOLED o rozdzielczości 466×466 pikseli, pokryty szkłem 3D, który jak zawsze w inteligentnych zegarkach tego producenta prezentuje się znakomicie. Oferuje czytelny obraz nawet w pełnym słońcu, ma świetne kąty widzenia i wspiera funkcję Always-On Display. Trudno się tu do czegokolwiek przyczepić.
Jak już wspomniałem, przycisk otwierający przedział ze słuchawkami umieszczono pod tarczą nowoczesnego czasomierza. Tarcza odchyla się pod maksymalnym kątem 75 stopni, a żywotność mechanizmu szacuje się na ponad 100 tysięcy cykli zamykania i otwierania. Po prawej stronie koperty znalazł się fizyczny przycisk, który nie pełni zarazem funkcji obrotowej koronki. Interfejs systemu HarmonyOS na ekranie obsługuje się przede wszystkim dotykiem. Panel jest nań czuły i działa jak należy.
Powróćmy na chwilę do słuchawek. Każda „pchełka” ma masę 4 gramów i wymiary 22 x 10 x 10 mm, co czyni je szalenie kompaktowymi. Obawiałem się o to, że słuchawki będą wypadać z mojego ucha, ale nic bardziej mylnego. Ich budowa jest o dziwo całkiem ergonomiczna i za sprawą obecnych w zestawie wymiennych gumek, można je dopasować do ucha w niemal każdym rozmiarze.
Teoretycznie Huawei Watch Buds ma certyfikat IPX7, podczas gdy słuchawki poza nim spełniają normę IPX4. Słuchawki są zachlapanioodporne, a zegarek przetrwa deszcz, ale pod prysznic bym w nim nie wchodził… a tym bardziej nie pływał.
Oprogramowanie i możliwości
Huawei Watch Buds działa pod kontrolą autorskiego systemu operacyjnego HarmonyOS. Od strony możliwości sportowych, jest w stanie śledzić 80 różnych sportów. Nie ma m.in. pływania z powodów, które przytoczyłem powyżej. Jednozakresowy GPS działał początkowo dość kapryśnie, ale po dwóch aktualizacjach oprogramowania został przywołany do porządku i dokładnie rejestrował trasę, którą biegałem.
Zegarek na bieżąco mierzy też tętno oraz saturację krwi. Jeśli chodzi o dokładność pomiarów, wyniki były zawyżane względem mojego Garmin Epix Gen 2 Sapphire, ale amator może śmiało na nich polegać.
Treningi urozmaicał mi wbudowany odtwarzacz muzyczny – zegarek jest w stanie samodzielnie przesyłać dźwięk do słuchawek, bez udziału smartfona. Słuchawkami operuje się za pomocą gestów, a ich brzmienie jest dobre jak na tak minimalistyczną konstrukcję. Technologia Adaptive Identification automatycznie zmieni kanały, gdy użytkownik włoży prawą słuchawkę do lewego ucha i na odwrót. ANC działa w sposób bardzo podstawowy i nie jest używalny na przykład do wyciszania hałasu w samolocie, ale do lekkiego wyciszenia hałasu tła sprawdzi się nieźle.
Wszystkimi ustawieniami zegarka oraz słuchawek steruje się z poziomu aplikacji Huawei Zdrowie. Jej instalacja na iOS jest prosta jak bułka z masłem i pobiera się ją wprost z App Store. W przypadku Androida należy bawić się w pobieranie plików APK, dawanie uprawnień do instalacja apek spoza oficjalnego sklepu… no nie wygląda to najlepiej, choć nie jest też wielkim wyzwaniem.
Niestety, głośnika, ani mikrofonu smartwatch nie ma. To poważne niedociągnięcie. Bez słuchawek nie da się rozmawiać z poziomu zegarka, a zegarek na głos nie wypowiada komunikatów w trakcie treningu. Szkoda. Nie ma też NFC, nie ma obsługi kart SIM, co czyni zegarek tylko częściowo samodzielnym.
Bateria w Huawei Watch Buds
Czas działania na baterii dla noszonego na nadgarstku smartwatcha, używanego po mniej więcej godzinkę dziennie w trybie GPS i używanych codziennie słuchawek wynosi 3 dni. To właśnie smartwatch pełni rolę ładowarki dla słuchawek i dzieli się z nimi niejako swoją baterią, pełniąc funkcją powerbanka.
Same słuchawki mogą działać przez ok. 4 godziny z wyłączonym ANC. Z ANC czas ten spada do ok. 3 godzin, a czas rozmów jest jeszcze krótszy.
Podsumowanie
Huawei Watch Buds to bez dwóch zdań zegarek, o jakim jeszcze dekadę temu marzyłby każdy gadżeciarz i… miłośnik filmów z Jamesem Bondem w roli głównej. Huawei udało się zamknąć w niepozornej i zgrabnej kopercie nie tylko podzespoły przyzwoitego zegarka, ale także naprawdę dobrze brzmiące słuchawki z podstawowym ANC. Koncepcja noszenia słuchawek zawsze przy sobie, na nadgarstku, to coś świeżego. Problem w tym, że sprzęt ma zestaw mankamentów, które nie każdemu przypadną do gustu.
O ile proces parowania z iOS to czysta przyjemność i prosta sprawa, użytkownicy Androida muszą odrobinkę bardziej się nagimnastykować. Gdy zegarek w końcu złapie łączność satelitarną (u mnie miewał z tym problemy), jest bardzo dokładny w swych pomiarach. Skórzany pasek? Ładny, ale niepraktyczny do uprawiania sportu. Da się go wymienić. Zegarek ma pewne niezrozumiałe braki: brak mikrofonu i brak głośnika tłumaczy zapewne obecność słuchawek. No dobra… Brak NFC i brak wsparcia dla kart SIM to już większy mankament przy tej cenie. No i wreszcie: cena.
Huawei Watch Buds nie jest jak widzicie idealnym zegarkiem. Mam wrażenie, że nawet w ofercie Huawei można znaleźć coś ciekawszego za około 1000 złotych… a do tego dokupić sobie lepsze słuchawki. Tak, traci się magię tego, co oferuje Huawei Watch Buds kosztujący 2299 złotych, ale dostaje się dwa nieco lepsze produkty.
Finalnie, na Huawei Watch Buds trzeba chyba patrzeć przede wszystkim przez pryzmat nietuzinkowego, nowatorskiego gadżetu z efektem „wow”. Być może wtedy da się przymknąć oko na jego niedociągnięcia. Każdy musi sobie odpowiedzieć na pytanie o to, czy to sprzęt dla niego.
Mocne strony:
- ciekawa koncepcja – słuchawki zawsze pod r… na ręce
- ładny ekran AMOLED w smarwatchu
- koperta zegarka jest wciąż zgrabna
- dobre brzmienie słuchawek
- słuchawki leżą zaskakująco dobrze w uchu
- niezły czas pracy na baterii zegarka
- dokładny GPS
Słabe strony:
- brak NFC
- brak SIM
- brak mikrofonu i głośnika w zegarku
- dyskusyjna cena przy pominięciu aspektu „gadżeciarskiego”
- brak sensownej wodoodporności
- irytujące parowanie na Androidzie