Jabra Elite 75t to kolejna wersja słuchawek, mających za zadanie zdetronizować króla w postaci Apple AirPods. Następny producent wykorzystuje trend na „prawdziwie” bezprzewodowe słuchawki. Czy tym razem mamy do czynienia z produktem na miarę oczekiwań, czy wciąż poszukujemy ideału?
Minimalistyczne i przemyślane
Jabra Elite 75t zdecydowanie zasługują na miano „pchełek”. Producentowi udało się upakować wszystko w rozsądne, nierzucające się w oczy wymiary. Same słuchawki są niewielkie i świetnie pasują do uszu.
Oczywiście w zestawie znajdują się gumki w trzech różnych rozmiarach, by każdy mógł je dopasować do własnych preferencji. Mnie odpowiadały domyślnie, o średniej wielkości.
Zazwyczaj mam problem z tego typu słuchawkami – kiepsko leżą w uchu, często wypadają lub gubią część dźwięków. Z Jabra Elite 75t jest zupełnie inaczej – po wciśnięciu ich na swoje miejsce trzymały się solidnie. Próbowałem mocno trząść głową, by je zgubić. Nic z tych rzeczy! Z tego względu świetnie nadają się do uprawiania sportu.
Na szczęście Jabra nie ulega dotykowym trendom. Zamiast tego zastosowała klasyczne, wciskane przyciski, dzięki którym można sterować słuchawkami – regulować głośność, pauzować muzykę, włączać dodatkowe funkcje, odbierać rozmowy telefoniczne czy korzystać z asystenta głosowego. Elite 75t są kompatybilne z asystentem Google i Siri, ale w opcjach aplikacji można też wybrać Alexę.
Ciekawym rozwiązaniem słuchawek są zastosowane mikrofony. Służą one nie tylko do prowadzenia rozmów, ale także do… „wpuszczania” dźwięków otoczenia. Dedykowana temu funkcja pozwala za pomocą suwaka dostosować ilość odgłosów, które chcemy słyszeć. To ciekawa opcja, by nie tracić kontaktu z rzeczywistością i komunikować się z nim bez konieczności wyciągania pchełek z uszu.
Swoją drogą, gdy to zrobimy, sprzęt automatycznie wstrzyma odtwarzanie muzyki. Gdy słuchawki znowu znajdą się na swoim miejscu, rozpoczną dalsze nadawanie dźwięków.
Obsługa gestów jest wygodna i szybko można się ich nauczyć, dzięki czemu ze słuchawek można bezproblemowo korzystać bez konieczności sięgania po smartfona.
Nic do zarzucenia nie mam także konstrukcji etui, które pełni oczywiście funkcję przenośnego powerbanka dla słuchawek. Wystarczy schować je do środka, by rozpocząć proces ładowania. Plastikowe pudełko jest niezwykle małe – jedno z najmniejszych etui na słuchawki, z jakim miałem do czynienia. Bez problemu mieści się w kieszeni spodni. Pchełki dobrze leżą w środku, a magnetyczny chwyt działa tak, jak należy.
Jabra Elite 75t warto kupić chociażby dla baterii
Słuchawki łączą się ze smartfonem (lub innymi urządzeniami) za pomocą Bluetooth 5.0. Gwarantuje on świetny zasięg i brak zakłóceń. Nie omieszkałem tego oczywiście przetestować – chodząc po domu, nie musiałem trzymać telefonu w kieszeni, by raczyć się ulubioną muzyką.
Jednocześnie do słuchawek można podłączyć aż dwa urządzenia. To świetna opcja, jeżeli na przykład dysponujemy telefonem prywatnym i służbowym. Na tym drugim możemy odbierać połączenia, a na pierwszym słuchać muzyki.
Bardzo mocnym punktem programu jest bateria. Pchełki na jednym ładowaniu potrafią grać nawet 7 godzin. Jeżeli dodamy do tego energię zmagazynowaną przez etui, otrzymamy nawet dwadzieścia kilka godzin działania bez konieczności szukania źródła prądu.
Co więcej, wrzucenie słuchawek do etui na kwadrans sprawia, że możemy z nich korzystać przez około godzinę. Samo pudełko doładowujemy natomiast za pomocą złącza USB-C, więc nie trzeba nawet nosić ze sobą dodatkowego kabla. Wystarczy ładowarka od smartfona.
Potężny bas i czysty środek
Wkładając Elite 75t do uszu, nie spodziewałem się, że od samego początku zaatakują mnie aż tak potężnym basem. Niskie tony są tu wręcz ekstremalnie mocne, co nie każdemu musi przypaść do gustu. Co prawda świetnie współgrają z resztą pasm i nie wywołują zakłóceń, ale mimo wszystko dudnią nieprzyzwoicie mocno.
Na szczęście po zainstalowaniu dedykowanej aplikacji mamy dostęp do korektora, którym można je nieco wyregulować. Nie zrozumcie mnie źle – one grają bardzo dobrze, ale niekoniecznie ciągle mam ochotę na mega mocny bas.
Na szczęście reszta tonów także brzmi bardzo dobrze. Środek jest odpowiednio czysty, górne pasma dobrze z nim współgrają. Słuchając muzyki, można wyselekcjonować poszczególne instrumenty, a scena jest bardzo przyjemna.
Jabra Elite 75t domyślnie ustawione są pod współczesnego przeciętnego pochłaniacza popkultury, który lubi mocne akcenty niskich częstotliwości. Dzięki temu większość współczesnej muzyki brzmi w tych słuchawkach bardzo dobrze. Przy odrobinie zabawy korektorem można wypracować własne profile do poszczególnych gatunków muzycznych.
Coś do mnie mówiłeś?
Jabra zastosowała w tych słuchawkach pasywną redukcję szumów otoczenia. Muszę przyznać, że działa ona nad wyraz dobrze, jak na tak małe pchełki. Skutecznie wycina większość dźwięków otoczenia, choć oczywiście te nieco głośniejsze wciąż są słyszalne.
Podoba mi się też wspomniana już wcześniej funkcja „wpuszczania” dźwięków. Jest to możliwe dzięki zastosowanym mikrofonom, które podkręcają wychwytywane odgłosy. Co więcej, można też włączyć słyszenie własnego wokalu podczas rozmów głosowych, dzięki czemu nie czujemy się dziwnie podczas konwersacji i nie krzyczymy do słuchawek, nieświadomi rzeczywistego poziomu głosu.
Moc własnego głosu w słuchawkach można wyregulować w aplikacji. A skoro już przy niej jesteśmy – oferuje kilka ciekawych rozwiązań. Przede wszystkim ma trzy różne profile, które możemy dostosować i przełączać się między nimi z belki powiadomień. To tryb słuchania muzyki, przebywania na dworze (np. w komunikacji miejskiej) oraz skupienia (praca). Można je dowolnie modyfikować.
W aplikacji znajdziemy nawet specjalne dźwięki, którymi zagłuszymy otoczenie. Gdy nasi współpracownicy w miejscu pracy są zbyt głośni, a my chcemy się wyciszyć, możemy sobie włączyć dźwięk deszczu czy szum morza. Jest też kilka innych „zagłuszaczy”.
Z poziomu opcji można nawet wybrać, jak mają być odtwarzane rozmowy telefoniczne – czy chcemy słyszeć więcej sopranów, czy może basów. Świetna rzecz! Swoją drogą jakość rozmów telefonicznych nie pozostawia wiele do życzenia. Słuchawki automatycznie wygłuszają część dźwięków otoczenia. Mikrofony skutecznie wycinają też wiejący wiatr.
Pozytywne zaskoczenie
Jestem pozytywnie zaskoczony jakością Elite 75t. To słuchawki z prawdziwego zdarzenia – oferują długi czas pracy na baterii, są wygodne, świetnie leżą w uszach, a do tego serwują nam bardzo dobre dźwięki. Nieco bardziej wyczuleni na mocny bas użytkownicy mogą trochę kręcić nosem, ale zawsze można pobawić się korektorem w dedykowanej aplikacji. Ta swoją drogą oferuje kilka naprawdę ciekawych funkcji.
I wszystko byłoby piękne, gdyby nie cena. Około 700 złotych za bezprzewodowe pchełki to dla wielu z pewnością zbyt dużo. Z drugiej jednak strony, jeżeli zależy nam na wysokiej jakości i bezproblemowym działania, to trzeba trochę posmarować.
Plusy:
– bardzo dobra jakość dźwięku
– wytrzymała bateria
– dobra jakość wykonania
– małe etui
– wygodne
Minusy:
– dla niektórych – bardzo mocny bas
– wysoka cena