W moje ręce trafił jakiś czas temu taki właśnie robot sprzątający marki Midea. Jest to konkretnie model M7 Pro. Człon Pro znajdujący się nazwie, świadczy o tym, że mamy tu do czynienia z najbardziej dopasioną wersję, oferującą wiele różnych opcji. Faktycznie, na pierwszy rzut oka wygląda to naprawdę imponująco. Midea M7 Pro, poza klasycznym odkurzaniem, potrafi również mopować podłogi i to na dwa różne sposoby.
Co dwa mopy to nie jeden
Wszystko dzięki zastosowaniu zestawu dwóch przystawek mopujących – klasycznej i dodatkowej, wibrującej. Ma to zapewnić precyzyjne mycie nawet mocno zabrudzonych podłóg. Rozpoczynając testowe użytkowanie, podchodziłem do tych zapewnień ze sporą dozą rezerwy. Z doświadczenia wiem, że tryby mopowania to zazwyczaj marny substytut klasycznego, ręcznego mopa. Najczęściej funkcja mopa to tak naprawdę tylko tryb przemywania na mokro.
Podstawowa specyfikacja odkurzacza prezentuje się następująco:
-Siła ssania: 4000 Pa
-Moc silnika: 55 W
-Pojemność: 450 ml
-Waga: 4.4 kg
-Poziom hałasu: 70 dBA
-Czas działania: do 180 minut
Zanim jednak przejdziemy do konkretów, omówmy sam wygląd odkurzacza oraz elementy jego wyposażenia, które znajdziemy w pudełku. Pod względem wyglądu Midea M7 Pro prezentuje się bardzo elegancko. Czarna połyskliwa obudowa zakończona złotymi akcentami może się podobać. Złożenie zestawu w całość nie przysparza większych problemów i ogranicza się do zamontowania szczotek, zdjęciu blokad oraz podłączeniu bazy do prądu.
Problemem będzie tutaj na pewno utrzymanie odkurzacza w takim idealnym stanie. Podobnie jak w przypadku testowanego wcześniej Dreame L10 Pro, również Midea łapie kurz na obudowie jak szalony i jest to bardzo widoczne. Konieczne jest regularne czyszczenie odkurzacza, co zresztą zaleca sam producent.
Wyposażenie – bogate
Wymiary odkurzacza są standardowe i wynoszą 350mm na 350mm oraz 97 mm wysokości. Midea M7 Pro waży 4,4 kg i nie należy bynajmniej do wagi piórkowej. Niestety spora waga potrafi się mocno zemścić, szczególnie na delikatnych panelach. Podczas jednego ze sprzątań odkurzacz odnalazł zagubiony damski kolczyk, który postanowił z apetytem wciągnąć. Niestety kolczyk utknął przy szczotce, a nadmiarowe kilogramy odkurzacza sprawiły, że urządzenie zostawiło sporą szramę na drewnianych panelach.
Pod względem szczotek to mamy tutaj klasyczny zestaw – główna szczotka wyposażona w ułożone na przemian i pod lekkim kątem gumowe oraz włókniste elementy. To sprawia, że szczotka nieźle radzi sobie z odkurzaniem, choć trzeba często usuwać z niej zaplątane śmieci – Najlepiej robić to po każdym sprzątaniu. Ułatwia to specjalna szczoteczka z nożykiem, który pozwala szybko pozbyć się splątanych włosów.
Zestaw obejmuje rzecz jasna również stację bazową, do której odkurzacz wraca w celu podładowania. Warto zadbać, by wokół stacji znajdowało się odpowiednio dużo miejsca. Odkurzacz potrzebuje sporej przestrzeni do manewru dokowania. Stacja jest ładna i dyskretna. Choć lekkim minusem jest tutaj długość przewodu zasilania. Sprawia to, że liczba potencjalnych miejsc, których możemy ustawić stację oraz odkurzacz, jest ograniczona.
Na górze urządzenia znajdziemy klapkę kryjącą zbiornik na kurz z filtrem HEPA (dodatkowy filtr w zestawie) oraz wystający mocno moduł radaru, który pełni funkcję oczu odkurzacza. Za “wzrok” Midea M7 Pro odpowiada laserowa nawigacja LDS NaviPolaris. To dzięki niej, oraz kamerom umieszczonym na froncie, odkurzacz potrafi orientować się w przestrzeni. Z tyłu urządzenia znajduje się pojemnik na wodę. Po jego napełnieniu odkurzacz zamienia się w autonomicznego mopa.
W zestawie znajdziemy dwa zbiorniczki na wodę, do którym mocujemy również podkładki mopujące. Jedna przystawka jest standardowa, a druga jest wyposażona w ruchomą nakładką, która (w teorii) sprawia, że mopowanie jest dokładniejsze. Różnica jest widoczna, choć moim zdaniem nie jest drastyczna. To nadal jedynie substytut dokładnego, ręcznego mopowania i w przypadku mocniejszych zabrudzeń odkurzacz raczej nie da sobie rady. Do okazjonalnego przemywania, powinien sprawdzić się w sam raz.
Midea M7 Pro w akcji? Daje radę
Samo odkurzanie to dla Midea M7 Pro pestka lub jak kto woli, bułka z masłem. Dwie boczne szczotki zapewniają precyzję i odkurzacz nie pominie na swojej drodze niczego. Wciągał nawet rzeczy, które nie do końca powinien (jak wspomniany wcześniej kolczyk). Test cukru i płatków udowodnił jednak, że M7 Pro może mieć problemu ze wciąganiem różnego rodzaju zanieczyszczeń. Możecie to zobaczyć na poniższysz nagraniach:
Wspomniane szczotki boczne mają tendencję do rozrzucania większych zanieczyszczeń wokół siebie. W efekcie czego przy teście płatków owsianych musiałem po M7 Pro poprawiać. Na szczęście można ten problem bardzo łatwo rozwiązać. Wystarczy w takich wyjątkowych sytuacjach odpiąć szczotki boczne i odkurzacz przestanie robić wokół siebie dodatkowego bałagan. Mycie, czyli tak zwane mopowanie, jest moim zdaniem symboliczne i może pełnić funkcję pomocniczną – raczej nie uwolnimy się od ręcznego mopa. Jak Midea M7 Pro radzi sobie z myciem podłóg, możecie zobaczyć tutaj:
Odkurzacz ma też funkcję automatycznego wykrywania dywanów, dzięki której potrafi samodzielnie dostosować moc ssania. Niestety dywany, które mam w swoim mieszkaniu na stracie musiałem wykluczyć z odkurzania – posiadają zbyt grube i gęste włosie i każdy z testowanych do tej pory odkurzaczy miał z nimi spory problem.
Pod względem kultury pracy Midea M7 Pro prezentuje się standardowo – 70 decybeli jest akceptowalnym poziomem hałasu. Niestety negatywnie zaskoczył mnie czas pracy na jednym ładowaniu. Po zaledwie jednym sprzątaniu całego mieszkania o powierzchni 45m2 odkurzacz wracał do bazy z połową baterii.
Podejrzewam, że sprzątanie większego mieszkania/domu może przebiegać na raty – po rozładowaniu odkurzacz wróci do stacji bazowej, a po naładowaniu powinien automatycznie wznowić odkurzanie w miejscu, w którym je przerwał. Powinien, bo niestety ani razu mu się to nie udało. Musiałem wznawiać odkurzanie ręcznie od początku. Być może jest to kwestia ustawień, lecz aplikacja nie ułatwia tu sprawy.
MSmartLife to tragiczna aplikacja…
Choć na pierwszy rzut oka wszystko wygląda całkiem przyzwoicie, to niestety czar pryska gdy zaczniemy korzystać z aplikacji MSmart Life, która służy do sterowania odkurzaczem. Jest ona bardzo niedopracowana i powolna. Byłem zmuszony przełączyć interfejs aplikacji na język angielski, bo po wybraniu języka polskiego, aplikacja wyświetliła się w… języku niemieckim.
Samo sterowanie odkurzaczem przebiega całkiem płynnie, choć po uruchomieniu aplikacji musimy dłuższą chwilę poczekać na wczytanie wygenerowanej wcześniej mapy. Możemy tutaj wyznaczyć strefy zakazane, które odkurzacz będzie ignorować podczas sprzątania. Możemy też wskazać konkretną strefę sprzątania. Mamy też możliwośc planowania sprzątania – odkurzacz może sam posrzątać nasze mieszkanie na przykład gdy jesteśmy w pracy. Widać jednak, że aplikacja wymaga sporych szlifów, zwłaszcza jeśli porównamy ją do aplikacji konkurencji – np Xiaomi Home.
Midea M7 Pro. To może być dobry wybór, ale…
Oceniając ten odkurzacz od strony funkcjonalnej, muszę przyznać, że początkowo nie wzbudził on u mnie pozytywnych wrażeń. Podczas pierwszego sprzątania błądził jak dziecko we mgle, lecz z czasem zaczął radzić sobie coraz lepiej. Najwyraźniej musiał poznać dobrze otoczenie, co zajęło mu kilka kolejnych rundek sprzątania. Niestety z jakiegoś powodu w pewnym momencie aplikacja całkiem straciła wygenerowane wcześniej mapy i cały proces nauki musiał rozpocząć się na nowo.
Mając na względzie wszelkie za i przeciw muszę stwierdzić, że choć nie jest to odkurzacz idealny, to po dłuższym okresie testowym, gdy dałem mu szansę się wykazać, to mimo wszystko się sprawdził. Trzeba mieć też na względzie całkiem atrakcyjną cenę – za ten odkurzacz musimy zapłacić na Aliexpress około 1350 zł.
Moim zdaniem jest to względnie opłacalny wybór, choć mimo wszystko testowany przeze mnie wcześniej Dreame L10 Pro może być nieco bardziej atrakcyjną ofertą. Jednocześnie jest to subiektywnie lepszy odkurzacz, który ponadto wchodzi w skład ekosystemu Xiaomi.
Zalety:
+ Ładny desing
+ Dwa mopy w zestawie.
+ Dwie szczotki boczne
+ Duża moc ssąca.
Wady:
– Tragiczna aplikacja
– Funkcja mopowania, nawet z wibrującą podkładką, nie powala
– Umiarkowany czas pracy na jednym ładowaniu