Pchełki na obręczy
W dobie klonów AirPodsów Oppo postanowiło pójść w nieco inną stronę – i chwała chińskiemu producentowi za to. Enco Q1 reprezentują co prawda gatunek słuchawek bezprzewodowych, ale zamiast niewielkich pchełek, mamy do czynienia ze słuchawkami z charakterystyczną obręczą.
Dzięki temu producent mógł upchać między innymi pojemniejszą baterię, zapewniającą więcej godzin nieprzerwanego słuchania muzyki. Sama obręcz jest natomiast na tyle lekka, że zupełnie nie przeszkadza podczas użytkowania. Wręcz przeciwnie – praktycznie zapominałem, że gdzieś tam spoczywa na mojej szyi.
Wspomniane pchełki połączone są z obręczą za pomocą klasycznego, cienkiego kabla. Jest on jednak tak wymierzony, by jego nadmiar nie plątał się wokół uszu. Z drugiej strony jest na tyle długi, by nie krępował ruchów.
Oppo Enco Q1 to przedstawiciel słuchawek dokanałowych. Zazwyczaj tego typu słuchawki drażnią mnie, gdyż bardzo często wypadają mi z uszu. Nie w tym przypadku. Enco Q1 są bardzo dobrze wyprofilowane i świetnie leżą. W dodatku producent dołącza do opakowania trzy wymienne zestawy gumek o różnych rozmiarach, by dopasować je do wielkości uszu. Z tymi, które oryginalnie są założone na słuchawkach, zestawów o różnych rozmiarach jest zatem aż cztery.
Ku mojemu szczęściu producent zrezygnował też z modnych ostatnimi czasy paneli dotykowych i postawił na klasyczny sposób komunikacji ze sprzętem. Służą do tego przyciski i na szczęście nie ma ich zbyt wiele. Jeden z nich przeznaczony jest do pauzowania/włączania muzyki i wyłączania/włączania urządzenia. Dwa kolejne to z kolei regulacja głośności, a ostatni służy do uruchamiania aktywnej redukcji szumów, jak również zmiany predefiniowanych trybów dźwiękowych (muzyka, filmy, gry).
Dobra łączność i wytrzymała bateria
Słuchawki łączą się z urządzeniem przenośnym za pomocą technologii Bluetooth 5.0. Parowanie trwa zaledwie chwilę i nie sprawia żadnych problemów. Producent deklaruje ponadto brak zakłóceń w odległości do 10 metrów od odbiornika. Oppo Enco Q1 testowałem głównie w domu, poruszając się po całym mieszkaniu. Ani razu nie spotkałem się z brakiem łączności czy nawet drobnymi zakłóceniami.
Świetnie wypada też czas pracy na baterii. Przy średniej głośności słuchawki wytrzymywały ze mną (i moją muzyką) około 13-15 godzin przy włączonej aktywnej redukcji szumów. To bardzo dobry wynik. Co więcej, pełne naładowanie baterii zajmuje około 2 godzin. Producent zastosował tu złącze USB-C, więc nie będzie problemu, by znaleźć kompatybilną ładowarkę (choć oczywiście w zestawie znajduje się dedykowany kabel USB).
Przyjemny i wyważony dźwięk
Oppo Enco Q1 wycenione zostały w Polsce na około 360 złotych. Choć może się to wydawać całkiem sporo, warto pamiętać, że bezprzewodowe zestawy oferujące wysoką jakość dźwięku kosztują znacznie więcej (sprawdźcie cenę AirPodsów). Owszem, można też znaleźć modele za 150 złotych, ale w tym przypadku jakość dźwięku będzie znacznie gorsza.
Można zatem rzec, że Oppo Enco Q1 to swego rodzaju próg wejściowy do nieco wyższej, choć wciąż rozsądnej cenowo półki. Doskonale odzwierciedla to oferowana jakość dźwięku.
Ten jest nad wyraz dobry. Jestem zaskoczony, że producentowi udało się wyważyć poszczególne pasma w taki sposób, by świetnie ze sobą współgrały. Żadne z nich nie dominuje nad resztą.
Nie oznacza to oczywiście, że dźwięk jest nijaki. Jak na tak niewielkie pchełki, wybrzmiewa z nich bardzo satysfakcjonujący bas, konkretnie podkreślający inne partie dźwiękowe. Średnie i wysokie tony również trzymają zadowalający poziom.
W uszy rzuca się również czystość dźwięku, zazwyczaj nieosiągalna w tym przedziale cenowym. Wsłuchując się w poszczególne instrumenty można zauważyć dźwięki, które na gorszych słuchawkach zlewają się w jedną, zaszumioną całość. To w zasadzie ta klarowność daje największą satysfakcję i sprawia, że chce się przesłuchać przynajmniej jeszcze jeden utwór.
Nieco gorzej wypadają przygotowane tryby dźwiękowe. O ile domyślnym jest właśnie muzyka (wrażenia powyżej), użytkownik ma też do wyboru film i gry. Propozycja dla kinomanów co prawda wspiera nawet dźwięk 3D (o ile źródło na to pozwala), ale ogólne wrażenia z korzystania z tego trybu nie są najlepsze. Podczas oglądania filmów odnosiłem wrażenie, że scena jest zbyt szeroka, a do dźwięku wkrada się lekkie echo lub pogłos. Przy ustawieniach gamingowych z założenia producent chciał uzyskać lepsze pozycjonowanie, jednak ja słyszałem tylko mocne podbicie basu, które zaburzało harmonię. W efekcie niezależnie od tego, co aktualnie słuchałem, korzystałem z trybu muzycznego.
Aktywna redukcja szumów nie robi większej różnicy
Ostatnim „ficzerem” testowanych słuchawek jest technologia aktywnej redukcji szumów. Stosowałem ją niemal non stop, jednak z bólem serca muszę przyznać, że działała ona przeciętnie. Oczywiście dało się wyczuć różnicę pomiędzy opcją wyłączoną, a włączoną, ale nie była ona na tyle duża, by specjalnie dla niej kupować ten sprzęt.
Najwięcej szumów redukowanych było w niskich pasmach, choć mikrofony wychwytywały też co nieco z wyższych sekcji. W efekcie nie otrzymujemy jednak totalnej ciszy, do której jesteśmy przyzwyczajeni z większych (a także znacznie droższych) słuchawek nausznych. Co więcej, Oppo Enco Q1 nie izolują od otoczenia na takim poziomie, by zapomnieć o otaczającym nas świecie, chyba że zwiększymy głośność na maksa.
Świetny stosunek ceny do jakości
Oppo Enco Q1 to jedne z lepszych słuchawek bezprzewodowych, jakie kiedykolwiek testowałem. Są na tyle wygodne, że pozwalają o sobie zapomnieć i po prostu cieszyć się muzyką. Oferują niezły czas pracy na baterii i bardzo dobry, jak na tę półkę cenową, dźwięk. Sprawiają dużo frajdy i odznaczają się świetnym stosunkiem ceny do jakości. Gdybym musiał na siłę szukać minusów, to wymieniłbym przeciętne dodatkowe tryby dźwiękowe i średnie efekty aktywnej redukcji szumów. Mimo wszystko Enco Q1 są na tyle dobre, że z powodzeniem mogłyby stać się moimi słuchawkami na co dzień.
Plusy:
– przyjemny, wyważony dźwięk
– czas pracy na baterii
– wygodna i przemyślana konstrukcja
– cztery rozmiary gumek w zestawie
Minusy:
– przeciętna aktywna redukcja szumów