Philips swoją przygodę w segmencie telewizorów OLED rozpoczął w 2016 r. Dwa lata później na rynku zadebiutował egzemplarz 803/12, który miałem już okazję sprawdzać wcześniej. W tym roku kontynuatorem serii, jak łatwo się domyślić, jest model sygnowany numerem 805/12. Pojawił się on w polskich sieciach handlowych dosłownie kilka tygodni temu. Sprawdźmy zatem jak duże zmiany w zakresie dodatkowych funkcji czy rozwiązań technologicznych wprowadził producent w testowanym egzemplarzu względem odbiorników z lat ubiegłych.
TP Vision – właściciel marki Philips – w ofercie na 2020 rok posiada cztery modele OLED, przy czym w skład serii ósmej wchodzą trzy egzemplarze: 865, 855, 805 różniące się tylko i wyłącznie design (kolorem ramki, innym rodzajem podstawy). Do redakcji został przesłany 55” OLED 805/12 dysponujący 120 Hz matrycą oraz rozdzielczością 3840 x 2160. W urządzeniu znajduje się posesor P5 czwartej generacji, którego głównym zadaniem jest przetwarzanie obrazu na pięciu płaszczyznach: kontrast, kolor, ostrość, ruch, poprawa materiału źródłowego.
Montaż oraz pierwsza konfiguracja TV
Philips OLED 805/12 jest nisko osadzony na dwóch estetycznie wykonanych, połyskujących nóżkach, które zostały pokryte chromem. Dzięki temu rozwiązaniu udało się uzyskać ładny wizualny efekt, bryła telewizora prezentuje się naprawdę dobrze. Co prawda, w tej konfiguracji nie mamy możliwości ustawienia soundbaru przed TV. Bądźmy jednak obiektywni – testowany model emituje bardzo przyzwoity dźwięk i jeśli zdecydujemy się na zewnętrzny system audio, będzie on musiał być produktem z wyższej półki, aby faktycznie użytkownik mógł odczuć znaczącą różnicę. W przypadku chęci ustawienia grajbelki przed TV, producent dołączył do zestawu tzw. podwyższenie podstawy (słupki) – dzięki tej opcji mamy zapewnione dodatkowe 7 cm przestrzeni pomiędzy dolną krawędzią odbiornika a blatem szafki.
Pierwsza konfiguracja przebiegła bez zastrzeżeń. W kolejnym etapie system telewizora został zaktualizowany do najnowszej wersji 101.001.123.003 (data wydania update’u 11.09.2020).
Ambilight, czyli siła światła
Mniej zorientowanym czytelnikom przypomnę, że mechanizm Ambilight zakłada zastosowanie diod LED, rozmieszczonych wzdłuż tylnych krawędzi telewizora i emitujących kolorową poświatę. Dzięki temu otrzymujemy bardzo ciekawy efekt wizualny, gdyż refleksy świetlne występują w zbliżonych barwach do tych, które w danej chwili pojawiają się na ekranie. Finalnie niewątpliwie wpływa to na podniesienie wrażeń z odbioru wyświetlanych treści, np. podczas widowisk muzycznych, sportowych, czy korzystania z konsoli.
W OLED 805 została zastosowana trójstronna wersja Ambilight, którą możemy uruchomić za pomocą dedykowanego klawisza na pilocie. Sam system ma parę tzw. stylów, w ramach których dopasowuje się poświatę np. do obrazu, czy dźwięku. W każdej z tych kategorii mamy kilka opcji do wyboru. Konsument ma możliwość ustawienia tła koloru ściany w celu lepszego odwzorowania wyświetlanych barw przez tylne diody LED. Ponadto producent umożliwił indywidualną korektę natężenia w parametrach odpowiedzialnych za jasność (bardzo przydatna funkcja) oraz nasycenie systemu Ambilight. Co ważne, system również można w dowolnym momencie wyłączyć – to zapewne ucieszy wszystkich miłośników perfekcyjnej czerni, jaką oferują telewizory OLED.
Nowością w tegorocznych modelach, w tym również w 805/12, jest dodatkowa funkcja Ambisleep imitująca zachód słońca za pomocą systemu Ambilight. W wielkim skrócie działanie tej opcji można sprowadzić do miana rozwiązań sprzyjających tzw. wyciszeniu, relaksacji. W ustawieniach Ambisleep znajdziemy natężenie efektu oraz kolor (m.in. czerwony, pomarańczowy, żółty), czas działania oraz możliwość wyboru ścieżki dźwiękowej w trackiej tzw. symulacji zachodu słońca m.in. wiatr, las deszczowy, tropikalna plaża, wodospad.
Obraz – perfekcyjna czerń + dobry HDR
Telewizory OLED stanowią bardzo dobry wybór dla konsumentów, którzy uwielbiają oglądać filmy wieczorową porą. Gwarantują bowiem świetną czerń i szeroką paletę barw. Nie inaczej jest w przypadku Philips 805/12. Na pokładzie TV znajdziemy kilka fabrycznie zaimplementowanych przez producenta trybów obrazu.
Dla treści wyświetlanych podczas nocnych seansów, np. ze standardem HDR, świetnie spisuje się „tryb kino”. Recenzowany odbiornik ma naprawdę duże możliwości w kwestii emisji materiałów w szerokim zakresie dynamiki. Warto zauważyć, że modele Philips są kompatybilne ze wszystkim dostępnymi tego typu formatami tj.: HDR10, HDR10+ (znajdziemy je np. w Rakuten TV), Dolby Vision, HLG. Urządzenie w trakcie wykrycia filmów z HDR wyświetla komunikat na ekranie. W ustawieniach mamy aż sześć opcji do wyboru. Lista jest analogiczna jak w przypadku fabrycznych trybów obrazu (foto poniżej).
Fakt, różnice pomiędzy niektórymi trybami HDR są subtelne, jednak Philips, zdaje się, przyjął strategię w tej kwestii: „więcej znaczy lepiej”. Trzeba mieć przy tym na uwadze, że w kategorii płynności obrazu jest spory dysonans pomiędzy niektórymi trybami. Bardzo ładnie na TV prezentują się materiały UHD, a przejścia tonalne cieszą oko.
W ciągu dnia najczęściej wybieranym przeze mnie trybem był tryb osobisty, który możemy ustawić według własnych preferencji. Moja korekta była dokonywana w parametrach takich jak: „ostrość” (5 poziom), „gama kolorów” (szeroka, choć w niektórych materiałach występowała zbyt duża dominacja czerwieni), „tryb kontrastu – zoptymalizowany dla obrazu”, włączony „czujnik światła”, „temperatura barw” (naturalne) oraz włączone funkcje „Redukcja szumów” i „Perfect Natural Reality”.
Philips OLED 805/12 był również testowany na materiałach SDR, na sygnale pochodzącym z telewizji kablowej, gdyż najczęściej takie właśnie treści goszczą na naszym ekranach.
Bez wątpienia jednym z bardziej udanych rozwiązań jest „Perfect Natural Reality”, poprawiający kontrast i jasność za pomocą procesora P5 czwartej generacji. W dużym uproszczeniu: algorytm podbija materiał źródłowy w SDR i nadaje mu cechy HDR. Efekt jest realnie zauważalny, więc nie jest to zwykła marketingowa zagrywka. Do dyspozycji mamy trzy warianty do wyboru: minimalny, średni, maksymalny. I tu uwaga – tylko w dwóch ostatnich kategoriach mechanizm jest ewidentnie widoczny.
Druga opcja, która zwróciła moją uwagę, jest również zarządzana przez posesor P5 – to „Redukcja szumów”, znajdująca się w „ustawieniach zaawansowanych / ustawienia czyszczenie obrazu”. Podczas emisji filmu „Rocky” z 1978 r. na TV Puls, materiał był dość przeciętnej jakości, zawierał sporą liczbę tzw. szumów, szczególnie w ciemnych scenach. Włączenie wspomnianej funkcji znacznie poprawiło komfort podczas oglądania tego hitu kinowego.
W ustawieniach odpowiedzialnych za ruch obrazu mamy kilka możliwości. Nową kategorią w tym roku jest „kino” (najmniej ingeruje w płynność). W przypadku oglądania filmów w kategoriach „standard” i „płynny”, ruch obrazu jest – subiektywnie mówiąc – przerysowany, wobec czego lepiej sprawdzają się one w przypadku widowisk sportowych. W mojej ocenie najlepszą opcją jest „film”, przy czym można oczywiście wybrać ustawienia osobiste i według własnych preferencji dokonać korekty płynności.
Dźwięk
System audio w modelu 805/12 jest analogiczny, jak w egzemplarzu 803 z 2018 r. Na tylnej ścianie TV umieszczono 3 głośniki (system 2.1), w tym jeden subwoofer. Według specyfikacji do dyspozycji mamy moc 50W (RMS). Odbiornik emituje bardzo przyzwoity dźwięk i jest kompatybilny z formatem Dolby Atmos. Dzięki zastosowaniu 30W niskotonowego głośnika otrzymujemy ładną reprodukcję dolnych rejestrów – to jeden z najlepszych TV w tej kategorii.
W menu dźwięku znajdziemy kilka fabrycznych ustawień. Oczywiście tryb „kino” najlepiej spisuje się podczas seansów filmowych, jednak moją uwagę tym razem zwrócił tryb osobisty, w którym możemy dokonać pewnych modyfikacji według własnych preferencji. Gorąco polecam uruchomienie „w ustawieniach trybu osobistego” opcji „Korektor AI”. To specjalny algorytm, który optymalizuje dźwięk dla odtwarzanej ścieżki audio. Funkcja ta jest nowością w TV Philips – pojawiła się w modelach z 2020 r. i dobrze spisuje się w trakcie emisji utworów muzycznych.
Android wersja 9.0
Na pokładzie telewizora znajdziemy system Android TV 9.0 z poprawkami zabezpieczeń z dnia 5 sierpnia 2020 r. Sprzęt był przeze mnie testowany przez kilkanaście dni. W tym czasie uległ jednemu istotnemu, a zarazem dziwnemu zawieszeniu. Podczas porannego uruchamiania OLED 805/12 ze standby (TV został wyłączony kilka godzin wcześniej) wystąpił brak reakcji zarówno na włącznik znajdujący się w pilocie, jak i ten zlokalizowany na tylnej ścianie obudowy. TV włączył się dopiero po wyciągnięciu, a następnie ponownym włożeniu, wtyczki do gniazdka elektrycznego.
Według informacji TP Vision – właściciela marki Philips – cała seria OLED z 2020 r., w tym model 805/12, została wyposażona w 3GB pamięci operacyjnej (RAM) oraz 16GB pamięci podręcznej. Sam system działał poprawnie, tempo reakcji na komendy wysyłane za pośrednictwem pilota jest na akceptowalnym poziomie, choć nie mogę oprzeć się wrażeniu, że mała optymalizacja pozytywnie wpłynęłaby na użytkowanie sprzętu.
System telewizora bardzo dobrze rozpoznaje mowę i wprowadzanie komunikatów głosowych w języku polskim. Z łatwością możemy wyszukać treści w aplikacji YouTube czy sprawdzić np. pogodę.
Platformy streamingowe/VOD w Philips OLED 805/12 działały bez zastrzeżeń – mamy dostęp do treści UHD, HDR, Dolby Vision. Materiały z YouTube w 4K z HDR w 60 klatkach odtwarzają się poprawnie. Duży plus dla producenta za wdrożenie aplikacji Rakuten TV (platforma VOD) w Android TV 9-tej generacji. Przypomnę, że u konkurencji (Sony, TCL, Xiaomi), w telewizorach zawierających tą samą wersję oprogramowania, jest ona niedostępna.
Współpraca z zewnętrznym dyskiem, zawierającym multimedia o pojemności 300 GB, przebiegała w akceptowalny sposób (urządzenie zostało podłączone do złącza USB 3.0). Skatalogowanie folderów, a następnie czas, w jakim zostały wczytane pliki przez system TV, mogłyby odbywać się w szybszym tempie. W trakcie przeglądania filmów znajdujących się na dysku natrafiłem na dwa problemy. Pierwszy z nich dotyczy braku możliwości odtworzenia plików zapisanych w kontenerze mov przy użyciu kodeka JPEG. Uznajmy jednak, że nie jest to istotna kwestia, gdyż dotyczy dość archaicznego materiału. Większą irytację budzi natomiast brak obsługi materiałów z kontenera AVI, z kodekiem Motion-JPEG, który według mnie był obsługiwany przez modele z lat ubiegłych. W przypadku wyświetlenia tego typu treści system emituje tylko fonię, a obraz jest niedostępny.
Podczas prezentacji zawartości poszczególnych folderów, menu ma widok tzw. drzewka. Tego typu rozwiązanie gwarantuje przejrzystą i czytelną prezentację naszych zasobów multimedialnych. Filmy posiadają podgląd zawierający tzw. pierwszy kadr, co ułatwia szybkie zidentyfikowanie szukanego materiału.
Pilot i TV Guide
W tym roku Philips postanowił odświeżyć swój kultowy pilot. Zapewne wielu z was pamięta starszą wersję, w której z jednej strony znajdowały się klawisze funkcyjne oraz numeryczne, a z drugiej była klawiatura qwerty. Producent zrezygnował z tego typu rozwiązania w urządzeniach dołączanych np. do serii 805/12. Obecnie pilot na spodzie (rewers) jest powleczony skórą, a przyciski znajdujące się na przednim panelu (awers) otrzymały lekko matową (można zaryzykować stwierdzenie antypoślizgową) powłokę.
Zastosowane materiały oraz wykonanie pilota jest atrakcyjne dla oka, konsument używający tego akcesorium ma poczucie, że obcuje z topowym modelem.
Bardzo dobrym ruchem ze strony Philips jest zainstalowanie podświetlenia klawiatury w pilocie – z małym tylko „ale”… Chcąc uruchomić tą funkcję musimy nacisnąć dowolny przycisk, co powoduje wyświetlenie komunikatów na ekranie TV. Sugerowałbym jednak producentowi zastosowanie rozwiązania, które znajdziemy w Sony – podświetlenie jest włączone automatycznie po wykryciu ruchu przez pilot.
Wygląd TV Guide jest analogiczny jak w modelach z 2019 r. – ma przejrzystą formę, co zapewnia użytkownikowi łatwość w nawigacji. Minus to brak podglądu obecnie wyświetlanego kanału zarówno w zakresie obrazu jak i fonii. Szkoda, gdyż niektórzy producenci w tym roku uaktualnili swoje przewodniki, a tym samym udostępnili użytkownikom tego typu możliwości. Nawigacja w TV Guide OLED 805/12 odbywa się w bardzo zadowalającym tempie. Z jego poziomu możemy również nagrać wybraną pozycję z telewizji na zewnętrzny dysk lub pendrive.
Podsumowanie
Philips OLED 805/12 to naprawdę dobry telewizor. System operacyjny działa przyzwoicie, choć optymalizacja na pewno rozwiązałaby kilka niedociągnięć. Główne atuty testowanego egzemplarza to szeroka paleta barw, perfekcyjna czerń, brak utraty nasycenia kolorów w trakcie oglądania TV pod kątem, ewidentnie zauważalny HDR, dobry dźwięk z ewidentnie odczuwalnym niskim pasmem oraz funkcja „Natural Prerfect Reality”. Należy jednak pamiętać, że jakość i możliwości techniczne to jedno, a drugie to cena – a ta do najniższych nie należy. Model 55” to wydatek rzędu 7 500 zł, a 65” – 10 500 zł.
W segmencie telewizorów OLED w tym roku jest dość ciasno, gdyż LG CX (obecnie testujemy w redakcji ten egzemplarz) kosztuje w wariancie 55” – 6 500 zł, natomiast Sony A89 55” – 7 200 zł. Dziwię się, że Philips nie zdecydował się na bardziej agresywną politykę cenową w czasach, kiedy decydującym czynnikiem podczas zakupu jest kwota produktu. Jedno jednak trzeba mieć na uwadze w przypadku Sony i LG – ich serie OLED miały swoją premierę w drugim kwartale tego roku, więc ich cena zawiera już pewną korektę cenową, a 805/12 zadebiutował dopiero kilka tygodni temu.