{reklama-artykul}Postanowiliśmy w naszej redakcji rozpocząć cykl recenzencki dedykowany telewizorom, znajdującym się w średniej oraz budżetowej kategorii cenowej. Na początek, zwróciliśmy się z prośbą do Philips o użyczenie do recenzji PUS7334/12. Jego koszt to niecałe 2 500 zł w przypadku 50” oraz 3 000 zł i 4 000 zł za egzemplarze kolejno 55” i 65”.
Model 50PUS7334/12 dysponuje rozdzielczością 3840 x 2160 pikseli, matrycą typu VA o częstotliwości odświeżania 50 Hz. Warto wspomnieć, że żaden producent na rynku nie oferuje TV z przekątną 50”/49” oraz panelem 100 Hz /120 Hz za cenę około 2 500 zł. Chcąc zakupić odbiornik, posiadający matrycę o wyższej częstotliwości, musimy liczyć się ze zdecydowanie większym wydatkiem. W recenzowanym telewizorze zamontowano podświetlenie Direct LED, które dość równomiernie doświetla matrycę, bez defektu, jakim jest tzw. clouding.
Jak już wspomniałem, TV został wyposażony w system Ambilight. Na rozwiązanie to składają się rozmieszczone wzdłuż tylnych krawędzi telewizora diody LED, emitujące kolorową poświatę. Otrzymujemy w ten sposób bardzo ciekawy efekt wizualny, gdyż refleksy świetlne występują w zbliżonych barwach do tych, które w danej chwili pojawiają się na ekranie.
Ponadto, wielu użytkowników dostrzeże korzyści z Ambilight w trakcie długich nocnych seansów. W sytuacji, kiedy jedynym źródłem światła w pomieszczeniu jest odbiornik, łatwo o zmęczenie wzroku. Dzięki systemowi, ludzkie oko skupia się nie tylko na wyświetlanym obrazie TV, ale również na poświacie, dzięki czemu można odnieść wrażenie, że zmęczenie wzroku jest mniejsze.
Philips 7334/12 dysponuje trójstronnym Ambilight, który możemy uruchomić za pomocą dedykowanego klawisza na pilocie. Sam system ma możliwość wyboru spośród kilku stylów, z których każdy w inny sposób dopasowuje poświatę np. do obrazu lub audio. W każdej z tych kategorii mamy kilka opcji do wyboru. Konsument ma możliwość ustawienia tła (koloru ściany) w celu lepszego dopasowania barw wyświetlanych przez tylne diody LED. Ponadto producent umożliwił indywidualną korektę natężenia w parametrach odpowiedzialnych za jasność (bardzo przydatna funkcja) oraz nasycenie systemu Ambilight. Co ważne, system również można w dowolnym momencie wyłączyć.
Telewizor został osadzony na jednoelementowej, matowej stalowej podstawie. Ramki wykonano w tej samej tonacji kolorystycznej i mają około 10 mm (a na dolnej krawędzi 20 mm). Wszystkie te elementy nadają odbiornikowi nieco ociężałego design. Uznajmy jednak, że to kwestia gustu, a jak wiadomo o gustach się nie dyskutuje. Model 7334/12 jest nisko osadzony na podstawie, co skutkuje małą przestrzenią pomiędzy dolną częścią ekranu, a stolikiem. Jest to dość niekomfortowe, jeśli chcielibyśmy ustawić soundbar bezpośrednio przed TV.
Pierwsze uruchomienie i konfiguracja telewizora przebiegła płynnie, z jednym małym zastrzeżeniem. TV miał problem zalogować się do bezprzewodowej sieci (mimo poprawnego hasła do WiFi). Po chwili jednak odbiornik automatycznie pobrał update i połączył się z siecią. I tu spoiler: było to jedyne, tak znaczące, potknięcie systemu.
Należy zwrócić uwagę, że model 7334/12 jest już jakiś czas dostępny na polskim rynku i dobrze, że producent dba o systematyczne uaktualnienia softu. Telewizor został wyposażony w kilka fabrycznych trybów obrazu – mniej lub bardziej udanych. Oczywiście nie ma jednego optymalnego rozwiązania. Wszystko zależy od emitowanych treści, jasności pomieszczenia, więc należy indywidualnie dostosować tryb. Najczęściej używanym przeze mnie rozwiązaniem była opcja „kino”, w której należało dokonać nieznacznej modyfikacji w parametrze odpowiedzialnym za ustawienia ostrości (na poziom 4/10) – przydatnym szczególnie dla treści wyświetlanych z telewizji kablowej.
W ustawieniach zaawansowanych mamy do dyspozycji kilka funkcji odpowiedzialnych za kontrast: „Zwiększenie rozdzielczości HDR” – aktywne tylko dla materiałów SDR; „Kontrast dynamiczny” – poprawiający walory obrazu w ich jasnych i ciemnych szczegółach.
Fakt, po zastosowaniu powyższych opcji obraz wygląda nieco lepiej. Szkoda jednak, że producent nie zdecydował się wyposażyć 7334/12 w technologię lokalnego wygaszania, która w połączeniu z zaawansowanymi ustawieniami odpowiedzialnymi za kontrast, dałaby szersze spektrum działania. Zdaję sobie jednak sprawę, że z ekonomicznego punktu widzenia, jest to raczej niemożliwe. Najtańszy na rynku TV LCD LED z rozwiązaniem Local Dimming to wydatek rzędu 4 000 zł za model o przekątnej 49”/50”.
Kategorią odpowiedzialną za płynność obrazu w recenzowanym odbiorniku jest tzw. styl ruchu. Oferuje on 6 opcji do wyboru. Najbardziej, w moim odczuciu, nienaturalnie wygląda „film”. Proponuję jednak użytkownikom przełączyć opcję na ustawienia „osobiste”. Następnie przejść do „Natural Motion” i wybrać poziom minimalne. Subiektywnie patrząc, to rozwiązanie zapewniające optymalną płynność ruchu.
Seria Performance The One, w tym PUS7334/12, jest kompatybilna z HDR, HLG, HDR10+ oraz Dolby Vision. Co prawda, efekt szerokiego zakresu dynamicznego oferowany przez recenzowany egzemplarz, nie jest, tak mocno wyrazisty, jak w innych modelach marki Philips, tj.: OLED 803 lub OLED+934. Niemniej, jest zauważalny. Kilku producentów w tej kategorii cenowej w ogóle nie implementuje np. Dolby Vision, czy HDR10+ do swoich urządzeń. Tym bardziej uważam, że Philips na tle konkurencji wypada dobrze.
Obraz, przejścia tonalne, paleta barw w TV jest na przyzwoitym poziomie. Należy pamiętać, że w przypadku telewizora za niecałe 2 500 zł nie mamy prawa oczekiwać spektakularnych doznań wizualnych takich jak: wysokie wartości HDR, maksymalne pokrycie palety barw DCI-P3, Rec. 2020. Byłoby to pewnie niewykonalne (ekonomicznie nieopłacalne) dla żadnego producenta oferującego swoje TV na rynku. Ja odniosę się do myśli, jaka towarzyszyła mi w trakcie pierwszego odtworzenia materiału 4K na Philips 7334/12: „jest naprawdę nieźle, jak za te pieniądze”.
Dźwięk w PUS 7334/12 niczym szczególnie się nie wyróżnia, jest podobny do innych TV LCD LED dostępnych na rynku. Model został wyposażony w dwa głośniki o łącznej mocy 20W. Do dyspozycji mamy kilka trybów np.: „kinowy”, „wiadomości”, „muzyka”. Telewizor posiada zgodność z technologią Dolby Vision oraz złącza HDMI ARC, za pomocą których można podpiąć zewnętrzny system audio. Chcąc w pełni korzystać z możliwości dźwięku (Dolby Atmos) za pomocą soundbar czy zestawu kina domowego, należy w menu odpowiedzialnym za dźwięk wejść w ustawienia zaawansowane, a następnie przełączyć „Wejście audio” na „System dźwięku HDMI” oraz ustawić „Format wyjścia cyfrowego” na „Wielokanałowy”.
Systemem zainstalowanym w telewizorze jest Android TV 9.0 (Pie) z poprawkami zabezpieczeń z dnia 5 sierpnia 2019 r. Wersja 9.0 jest najnowszą, dostępną obecnie generacją, która wizualnie od wersji 8.0 praktycznie niczym się nie różni.
Oprogramowanie stara się szybko reagować na komendy przesyłane za pomocą pilota. W przypadku czynności związanych ze zmianą kanałów, uruchomieniem TV ze stanu standby, wprowadzaniem komend głosowych obserwujemy nieco dłuższy czas reakcji. Jest to jednak zupełnie normalne i akceptowalne zjawisko przy telewizorach znajdujących się w podobnej kategorii cenowej. Rozpoznawanie oraz wprowadzenie komend głosowych jest na zadowalającym poziomie i nie budzi większych zastrzeżeń. TV został wyposażony w Chromecast, co ułatwia przesyłanie materiałów ze smartfonów.
Użytkownik ma pełną swobodę doinstalowania potrzebnych aplikacji. Na pokładzie systemu fabrycznie zainstalowano kilka apek VOD. Netflix działa bez zarzutu w najwyższym możliwym standardzie video tj.: 4K Dolby Vision. W tym konkretnym przypadku przydaje się, już wspomina wcześniej, obsługa przez TV formatu Dolby Atmos. Aplikacja YouTube bez problemu wyświetla płynnie materiały 4K HDR.
TV Guide ma przejrzystą formę. Brakuje w nim podglądu obecnie wyświetlanego kanału, ale u konkurencji posiadającej telewizory oparte o platformę Android TV, sytuacja wygląda analogicznie. Za pomocą przewodnika programowego mamy możliwość zapisu wybranego programu np.: na pendrive – funkcja przydatna i łatwa w obsłudze. Trzeba przyznać, że możliwość nawigacji w TV Guide potrafi pozytywnie zaskoczyć swoją szybkością.
Współpraca z zewnętrznym dyskiem o pojemności 270 GB na dobrym poziomie. Wczytywanie materiałów odbywa się w akceptowalnym tempie. Nie jest to może zawrotna prędkość, ale na rynku znajdziemy zdecydowanie wolniejsze telewizory w tej materii. Skatalogowanie folderów, a następnie wyświetlenie plików przez system TV nie budzi zastrzeżeń. Jedyny problem (brak odtworzenia pliku) pojawił się w chwili emisji starego materiału filmowego, zapisanego w kontenerze mov przy użyciu kodeka jpeg.
System podczas prezentacji zawartości poszczególnych folderów ma widok tzw. drzewka. W konsekwencji tego otrzymujemy przejrzysty i czytelny przegląd prezentowanych treści. Materiały filmowe posiadają podgląd zawierający tzw. pierwszy kadr.
Wygląd pilota można nazwać jednym słowem: sztampa. Wrażenie to jednak ustępuje z chwilą obrócenia go na drugą stronę i pojawienia się na tylnej obudowie klawiatury QWERTY.
Na pilocie znajdziemy bezpośredni przycisk do aplikacji Netflix oraz systemu Ambilight. Ten ostatni podświetla się z chwilą uruchomienia – w sumie nic nie znaczący bajer, a cieszy oko. Pilot jest wyposażony w mikrofon, który uruchamia się dedykowanym klawiszem. Kolor oraz materiał wykonania jest spójny z względem ramy i podstawy całego telewizora.
Złącza znajdujące się w TV to m.in.: 4 x HDMI – jak deklaruje producent, każde obsługujące ARC, 2 złącza USB, w tym jedno 3.0 oraz wejście dla moduł CL+.
Philips 50PUS7334/12 niewątpliwie został stworzony dla szerokiej grupy konsumentów, pragnących mieć przyzwoity sprzęt za rozsądne pieniądze. Telewizor został wyposażony w formaty HDR10+ Dolby Vision i Atmos, zarezerwowane z reguły dla urządzeń z nieco wyższej półki cenowej.
Poziom palety barw, jakim dysponuje odbiornik, jest na dobrym poziomie. Model 50PSU7334/12 jest kompatybilny z wyżej wymienionymi formatami od firmy Dolby, dysponuje podświetleniem typu Direct LED oraz matrycą typu VA, zapewniającą dobrą czerń (choć w przypadku oglądania materiałów pod dużym kątem, występuje efekt degradacji kolorów, typowy dla matryc VA).
System telewizora Android TV 9.0 w czasie kilkunastu dni eksploatacji ani razu nie uległ zawieszeniu. Działał poprawiane bez znaczących przestojów, choć tempo podczas niektórych akcji software’owych mogłoby być szybsze.
Trzeba zaznaczyć, że model w przekątnej 50” w kwocie 2500 zł (55”- 3000 zł) dla pewnej grupy klientów będzie znajdował się w segmencie średnim, dla innych natomiast – budżetowym. Zarówno w jednym jak i drugim przypadku trzeba liczyć się z pewnymi ograniczeniami sprzętu.
Jeśli planujemy głównie przeglądać materiały z YouTube, Netflix, to recenzowane urządzenie radziło sobie poprawnie z wyświetlanymi treściami, a same aplikacje działały stabilnie. Ciekawe rozwiązanie, znajdujące się w pilocie (klawiatury) ułatwi zapewne życie wszystkim tym użytkownikom, którzy korzystają z wyszukiwarki internetowej zlokalizowanej w telewizorze.
Wygląd TV w mojej ocenie nie urzeka, ale powtórzę jeszcze raz: o gustach się nie dyskutuje. Na koniec ciekawostka: recenzowany model został wyprodukowany w polskiej fabryce TP Vision (właściciela marki Philips TV) w Gorzowie Wielkopolskim.