Klasyka w wersji Lite
Amazfit GTR Lite to tańsza i nieco uszczuplona wersja klasycznego GTR’a. Pozbawiona jest między innymi modułu GPS. Jeśli szukamy więc zegarka, który posłuży nam przede wszystkim jako przedłużenie smartfona, a nie typowo sportowe akcesorium, to może to być bardzo sensowny wybór.
GTR Lite, podobnie jak jego droższy brat ma formę tradycyjnego zegarka – okrągła koperta, tarcza, dwa przyciski i silikonowy pasek. Prosto i klasycznie, a jednak ze sporym sportowym zacięciem.
Wyświetlacz to ekran AMOLED o przekątnej 1,4 cala pokryty szkłem Gorilla Glass 3. Jasność wyświetlacza nie budzi zastrzeżeń, a kolory są odpowiednio nasycone. Poziom jasności ekranu jest regulowany automatycznie, ale możemy ustawić go ręcznie.
Zegarek jest też wodoszczelny do 5 ATM. Mimo niskiej wagi sprawia jednak wrażenie solidnego i odpornego sprzętu. Choć jest dużo większy od mojego dotychczasowego Amazfit BIP, to praktycznie nie odczuwałem większej różnicy.
Codzienny kompan
Funkcjonalność tego zegarka nie odbiega od tego, co znamy z innych modeli Amazfit. Znajdziemy tutaj obsługę powiadomień, wymienne tarcze, pomiar tętna, alarmy, sterowanie muzyką, przypomnienia o zdarzeniach oraz pogodę.
Zegarek obsługujemy za pomocą ekranu dotykowego i dwóch fizycznych przycisków, które umieszczono na prawej krawędzi koperty. Za pomocą górnego, wybudzamy zegarek natomiast, dolny natomiast otwiera ekran z podsumowaniem aktywności.
Po wyjęciu zegarka z pudełka musimy najpierw zainstalować aplikację Amazfit i zeskanować za jej pomocą kod QR widoczny na ekranie zegarka. Proces parowania ze smartfonem jest bardzo szybki. Gdy połączymy telefon z zegarkiem, to z poziomu aplikacji otrzymujemy dostęp do ustawień i historii aktywności. Zarówno zegarek jak i aplikacja są dostępne w języku polskim.
Nie zawodzi też bateria. Zegarka używam codziennie i choć z widomych powodów pracuję teraz w trybie home office, to zegarek mam cały czas na ręce. Od początku testów nie miałem jeszcze potrzeby ponownego naładowania urządzenia, a gdy wyciągnąłem go z pudełka miał 55% baterii.
W momencie pisania tego tekstu wskaźnik pokazuje 22%. Po prostu rewelacja! Przechodząc z mniejszego BIPa, który ma inny typ ekranu i oferuje nawet do 40 dni na jednym ładowaniu, po AMOLED spodziewałem się dużo gorszych wyników. Jestem zaskoczony!
Gdy już musimy naładować zegarek, to zrobimy to za pomocą dołączanej do zestawu ładowarki, która ma formę magnetycznej pastylki. Nie jest to może idealne rozwiązanie ale na pewno jest dużo wygodniejsze od wciskanej ładowarki jakiej jestem zmuszony używać w BIP. Miła odmiana.
Sport to zdrowie. Bez GPS też się da!
Choć w zegarku brak modułu GPS to niezbędne do rejestrowania treningu dane lokalizacyjne pobiera on po prostu ze smartfona. Umówmy się – w większości przypadków i tak weźmiemy na trening nasz smartfon, choćby z powodu dostępu do muzyki czy podcastów, więc brak tego modułu aż tak nie doskwiera.
Zegarek obsługuje różne rodzaje treningu od biegania, jazdy na rowerze, przez pływanie, jazdę na rowerze stacjonarnym aż po zwyczajny spacer. Dla każdego znajdzie się coś dobrego w zasadzie niezależnie od naszej kondycji fizycznej.
Czy warto?
Podsumowując – GTR Lite to porządny przedstawiciel urządzeń z kategorii smart wearables. Przydomek Lite nie oznacza tutaj zbyt wielu kompromisów, oczywiście trzeba pamiętać o braku moduły GPS.
Największe braki? Zapomnijcie o płatnościach zbliżeniowych, połączeniach telefonicznych czy wsparciu dla asystentów głosowych. Ten zegarek pozwala na minimum, ale to minimum jest w moim odczuciu całkowicie wystarczające. W końcu jest to akcesorium, które ma uzupełniać smartfona, a nie go całkowicie zastępować.
Amazfit GTR Lite wygrywa też ceną, która jest całkiem przystępna. Na BearBest.com urządzenie dostępne jest za około 100 dolarów.