To bardzo osobliwe uczucie, kiedy mam okazję testować prawdopodobnie (obym się mylił!) jeden z ostatnich laptopów Huawei. MateBook 13 trafił w moje ręce jeszcze przed całą tą aferą i nie spodziewałem się, że tak się sprawy potoczą. Jednak mimo to, aby zachować rzetelność recenzencką, postaram się nie zwracać uwagi na całą tą spektakularną otoczkę i ocenić ten komputer po prostu jako urządzenie. Bo muszę przyznać, że naprawdę jest co oceniać.
Efekt romansu MacBooka z Surface Pro
Huawei MateBook 13 to sprzęt klasy premium i to widać już na pierwszy rzut oka. Od wyglądu właśnie chciałbym zacząć. Jakiś czas temu recenzowałem tańszego brata “Trzynastki”, czyli model MateBook D14. Choć pod wieloma względami są to urządzenia skrajne różne, to jednak wiele cech je łączy. Jedną z nich jest oczywista inspiracja urządzeniami Apple.
MateBook 13 nie wstydzi się swoich inspiracji, ale ta imitacja stoi na o wiele wyższym poziomie niż w tańszym odpowiedniku. Ponownie, nie jest to również nic złego. Co więcej, Chińczycy postanowili nie wzorować się jedynie na Apple, ale zaczerpnęli je również od giganta z Redmond, czyli Microsoftu. Inspiracja ta tyczy się ekranu, a konkretnie jego proporcji 3:2, charakterystycznych dla urządzeń Surface.
Komputer ma kolor, który Huawei określił nazwą… space grey i przyznam, że prezentuje się bardzo elegancko. Sprzęt jest wyjątkowo smukły, zamknięty ma mniej niż 15 mm wysokości, a swoją powierzchnią niemal dorównuje kartce papieru A4. Pomimo tego, paradoksalnie wcale nie jest lekki i waży 1,3 kg. Oczywiście jednocześnie nie jest to sprzęt ciężki, ale przy tych niewielkich wymiarach, tę wagę czuć w ręku.
Duży ekran, mało portów
Jedną z największych zalet Matebooka 13 jest niewątpliwie 13-calowy ekran FullView 2K, który jest otoczony zaledwie czteromilimetrowymi ramkami i zajmuje 88% powierzchni pokrywy. Wspomniane proporcje 3:2 i rozdzielczość 2160 x 1440 pikseli sprawiają, że mamy naprawdę sporo pionowej przestrzeni roboczej, a obraz jest ostry i wyraźny. Huawei chwali się także 100-procentowym pokryciem palety kolorów sRGB.
Matryca charakteryzuje się kątami widzenia wynoszącymi 178 stopni, maksymalną jasnością na poziomie 300 nitów i minimalną na poziomie ok. 5 nitów. To naprawdę przyzwoity wynik i komputer ten świetnie sprawdza się w tak zwanych „polowych” warunkach, gdy promienie słoneczne padają na wyświetlacz. Ale to nie wszystko! Wersja, którą miałem przyjemność testować, wyposażona jest również w ekran dotykowy, który jest dostępny jedynie w wersji z procesorem i7.
To, co pod ekranem jest równie istotne. Do kwestii klawiatury jeszcze powrócę, a teraz chciałbym się skupić na tym, co najważniejsze w laptopie – czyli na ilości portów. Niestety, tutaj Huawei ponownie zainspirował się Apple i podobnie jak Macbooku, znajdziemy tutaj jedynie dwa porty USB-C, ulokowane po obu stronach komputera. Towarzyszy im jedynie gniazdo słuchawkowe.
Jednak Huawei nie pozostawił nas bez rozwiązania, bo w przeciwieństwie do amerykańskiego giganta z Cupertino, dołączył do zestawu specjalny dock, który rozszerza funkcjonalność Matebooka o pełnowymiarowe porty USB, HDMI oraz port VGA!
Widać, że Huawei miał na uwadze starsze rzutniki i monitory, rozsiane po biurach na całym świecie. Za pośrednictwem docka można też komputer ładować, więc nie tracimy jednego portu USB-C. Niestety, do ładowania służy jedynie lewy port USB, więc nie jest to tak elastyczne rozwiązanie, jak w Macbooku.
MateBook 13 jest nie tylko stylowy, ale również piekielnie wydajny
Jeśli już odhaczyliśmy kwestie wizualne, to przejdźmy do tego, co tygrysy lubią najbardziej, czyli do kwestii technicznych. A uwierzcie mi, jest tu o czym rozmawiać. MateBook 13 jest oferowany w kilku konfiguracjach i do wyboru mamy dwa procesory Intel Core i5-8265U lub Intel Core i7-8565U, którym partneruje 8 GB RAM.
Na dane mamy 256 lub 512 GB dysku SSD. Za grafikę odpowiada dedykowana grafika Nvidia GeForce MX150. Nie znajdziemy jej jedynie w najtańszej konfiguracji z procesorem Core i5 i dyskiem SSD o pojemności 256 GB. Ja do testów otrzymałem wersję na tak zwanym “wypasie”, czyli najbogatszą konfigurację.
W tej full-opcji MateBook 13 jest prawdziwym mobilnym potworem, który pozwala na naprawdę wiele i jest to komputer bardzo wszechstronny. Nie straszne mu rozbudowane programy do grafiki, obróbki wideo czy nawet wymagające gry komputerowe. Wspomniany MX150 radzi sobie naprawdę dobrze w większości zadań, jakie przed nim postawimy.
Jak się sprawdza w codziennym użytkowaniu? Niezawodnie.
Sprawdziłem go w kilku scenariuszach – profesjonalnym i bardziej rozrywkowym. Praca z dokumentami to czysta przyjemność, między innym ze względu na proporcje 3:2. Bardzo wygodna jest również klawiatura, która jest oczywiście podświetlana. Aplikacje Adobe Photoshop, Adobe Premiere czy AutoCAD również nie sprawiają najmniejszych problemów. Jest to więc wręcz idealne narzędzie do mobilnej pracy.
Natomiast kwestia gier i multimediów jest w pewnym sensie dyskusyjna. O ile wydajność komputera pozwoli na uruchomienie większości gier na średnich detalach i w miarę wygodną grę, o tyle wspomniane wyżej proporcje 3:2 nie są zbyt optymalnym rozwiązaniem dla tego typu zastosowań. Można się do tego przyzwyczaić, ale standardowe, panoramiczne proporcje po prostu lepiej się sprawdzają.
Ta cecha MateBooka 13 sprawia również, że średnio spisuje się podczas oglądania filmów, bo na ekranie najczęściej widzimy dwa duże czarne pasy na górze i na dole. W czasach, gdy nawet youtuberzy przestawiają się powoli na kinowe proporcje CinemaScope, to podczas oglądania filmów tracimy naprawdę sporo przestrzeni ekranowej.
O ile kwestia obrazu przy korzystaniu z multimediów nie jest idealna, o tyle dźwięk nie zawodzi. Głośniki grają donośnie i bardzo wyraźnie. Jednak czasem ich brzmienie może zakłócać głośny wentylator, o którym wspomnę za chwilę.
Warto też wspomnieć o dodatkowych funkcjach, które MateBook 13 oferuje. Po pierwsze: jest to czytnik linii papilarnych zintegrowany z przyciskiem zasilania. Dzięki niemu możemy szybko i wygodnie odblokować dostęp do naszego komputera z wykorzystaniem funkcji Windows Hello.
Drugą ciekawą rzeczą jest funkcja Huawei Share, która pozwala na bardzo szybkie, bezprzewodowe przesyłanie plików między naszymi urządzeniami, jeśli znajdują się one w tej samej Sieci. Wystarczy, że przyłożymy telefon do laptopa, a nasz plik od razu pojawi się na ekranie komputera. Niestety funkcja ta jest zarezerwowana dla telefonów Huawei i Honor wyposażonych w moduł NFC.
Testy, teściki. Czyli cyferki prawdę Ci powiedzą
Subiektywne odczucia z korzystania to jedno, ale warto ocenić to nieco bardziej obiektywnie. Dlatego też zawsze podczas testowania sprzętu wykonuje szereg testów wydajności, by obiektywnie wykazać jaką mocą dysponuje dane urządzenie. No i w przypadku MateBooka 13 nie zostałem zaskoczony. Moc drzemie w nim ogromna i wyniki benchmarków to potwierdzają. Sprawdziłem go w testach PCMark, 3DMark, Cinebench oraz CyrystalDisk. Oto wyniki:
Bateria = OK
MateBook 13 został wyposażony w baterię o pojemności 41,7 Wh, czyli wcale nie tak dużą. Jak to się przekłada na czas pracy? No cóż, nie jest to jakiś czempion pod tym względem – 8 godzin pracy na jednym ładowaniu to mniej więcej standard, gdy wykorzystujemy komputer do lekkich zadań, takich jak przeglądanie sieci, czy praca z dokumentami. Podczas gry albo zadań, które mocno obciążają procesor i kartę graficzną, trzeba się liczyć z jeszcze krótszym czasem. To nie jest wcale zły wynik, nie jest po prostu rewelacyjny na tle konkurencji. Bateria jest po prostu… ok.
Gdy wyciskamy z MateBooka 13 ostatnie soki, robi się gorąco i głośno
No właśnie, jeśli już mówimy o maksymalnych osiągach MateBooka 13, to ukrycie tych mocnych podzespołów w tak smukłej obudowie musiało wiązać się z pewnymi kompromisami. Pod sporym obciążeniem urządzenie potrafi się mocno nagrzać. Ale spokojnie… na tę okazję Huawei przygotował dopracowany system chłodzenia na który składają się podwójne wentylatory Shark Fin 2.0.
Producent obiecuje, że ciepło wytwarzane przez komputer jest rozpraszane o 25% szybciej i to nawet jeszcze jest zgodne z prawdą. Niestety wbrew zapewnieniom, układ chłodzenia potrafi być naprawdę głośny. Co ciekawe, nie musimy grać albo renderować filmu, by wentylatory wkręciły się na wysokie obroty. Nie jest to bardzo uciążliwe, ale fakt jest taki, że Matebook 13 nie jest całkiem bezgłośnym komputerem.
Ile to kosztuje i czy warto
Biorąc pod uwagę całokształt, nie mogę w jakiś konkretny sposób skrytykować Huawei’a w tym przypadku. MateBook 13 nie ma żadnych wyraźnych wad, które wybijałby się ponad konkurencję. Fakt, można wskazać brak odpowiedniej ilości portów, ale to przecież powoli zaczyna być smutny standard, a Huawei rekompensuje nam to darmowym akcesorium.
Wizualnie prezentuje się naprawdę świetnie i podczas testów nie mogłem od MateBooka 13 oderwać wzroku, a w codziennej pracy komputer nie zawiódł mnie ani razu i w sumie żałuję, że nie zostanie ze mną na dłużej. Nie będę więc wskazywać żadnych konkretnych wad i zalet tego sprzętu – po prostu napiszę, że naprawdę warto!
Nie mogę jednak nie wspomnieć o najważniejszej rzeczy, czyli o cenie. Pisząc o Matebooku 13 jako o sprzęcie premium, miałem tu również na myśli cenę, która, no cóż, nie należy na najniższych. Najwyższa konfiguracja, którą ja testowałem, kosztuje około 5000 złotych. Najtańszy wariant został wyceniony na około 4100 złotych. Jednak w tej konfiguracji, będziemy musieli liczyć się ze sporymi ograniczeniami praktycznie w każdym aspekcie, a najbardziej zaboli brak dedykowanej karty graficznej Nvidia.
Gdzie kupić Huawei MateBook 13? Sprawdź w popularnych sklepach internetowych: