Recenzja Lenovo Legion Go. Konsola przenośna i komputer w jednym

Wojtek BłachnoSkomentuj
Recenzja Lenovo Legion Go. Konsola przenośna i komputer w jednym

Handheldy PC przeżywają w 2024 roku prawdziwy rozkwit, a rewolucję tę niewątpliwie rozpoczął Steam Deck. Niedługo potem śladem Valve poszli kolejni producenci sprzętu gamingowego. Pierwszy był ASUS ze swoim ROG Ally, a drugim w kolejności jest Lenovo Legion Go. To właśnie ten drugi będzie bohaterem poniższego tekstu. Miałem okazję spędzić z tym urządzeniem kilka tygodni, a jako posiadacz Steam Decka chętnie sprawdziłem jego bezpośrednią konkurencję.

Steam Deck rozpoczął rewolucję, którą próbowali rozbudzić chińscy niszowi producenci

Do całej tej handheldowej zabawy dołączyłem nieco spóźniony, bo Steam Decka mam od niecałego roku. Pomijając Nintendo Switch (który jest sprzętem zupełnie innej kategorii) i wszelkiej maści chińskie wynalazki w stylu Ayaneo, to właśnie Steam Deck wprowadził handheldy PC pod domowe strzechy. O tym, jak oceniam ten sprzęt, mogliście już wcześniej przeczytać na łamach naszego serwisu. Long story short: Jestem zachwycony. Z drugiej strony Steam Deck może blado wypadać na tle późniejszej konkurencji ze strony Asusa i właśnie Lenovo. Pod wieloma względami opinie recenzentów wskazywały obie propozycje Asusa i Lenovo jako możliwego „Steam Deck Killera”.

Dlatego też obserwując rozwój tego rynków handheldów, zastanawiałem się więc, czy aby nie podszedłem do decyzji nieco przedwcześnie, wybierając Steam Decka. Asus i Lenovo bowiem potraktowały ten temat śmiertelnie poważnie i obie te propozycje mają coś ciekawego do zaoferowania. Nie da się jednak ukryć, i widać to już na pierwszy rzut oka, że to Lenovo Legion Go wyróżnia się z tej trójki najmocniej. Jest ku temu kilka bardzo ważnych i znaczących argumentów.

Legion Go. Na bogato i z przepychem

Lenovo Legion Go przyszedł do mnie w pudełku, które sprawiało iluzję, że mamy do czynienia za połową typowego pudełka od laptopa serii Legion. W zasadzie to wiele by się tu zgadzało, bo rzeczywiście mamy tutaj do czynienia z komputerem gamingowym serii Legion tyle, że w niezwykle kompaktowej obudowie oraz ze wbudowanym kontrolerem. W pudełku znajdziemy kolejne pudełko, tym razem to właściwe. Chodzi rzecz jasna o futerał, który wizualnie oraz pod względem jakości wykonania bardzo przypomina pudełko od Steam Decka, tylko, że jest większy i bardziej funkcjonalny.

Etui – detale, które są ważne

To żadne zaskoczenie, bo i sama konsola jest odrobinę większa od konsoli Valve, która przecież do najbardziej kompaktowych nie należy. Po otwarciu etui znajdziemy w nim oczywiście samą konsolę. Miłym zaskoczeniem były dla mnie dwie drobnostki, o których Lenovo pomyślało. Pierwszą jest specjalna taśma ułatwiająca wyjęcie konsoli z etui, a druga to mały otwór odsłaniający port ładowania USB-C. Dzięki temu możemy ładować konsolkę w etui. To bardzo przydatne detale, których brak od razu zauważyłem w przypadku mojego Steam Decka. Jedyna rzecz, która mi tu zgrzytnęła, to brak miejsca na ładowarkę. Valve rozwiązało to nieco nietypowy, ale funkcjonalny sposób.

Poza samą konsolą w pudełku znajdziemy właśnie ładowarkę oraz taką dziwną okrągłą podstawkę. Do czego ona służy, opowiem więcej w następnym akapicie. To bardzo ciekawa sprawa. Konsola nie należy do lekkich i smukłych. To kawał sprzętu, ale przyznam, że całkiem wygodnie leży w dłoni.

Uchwyty są głębokie i pozwalają stabilnie trzymać konsolę w rękach. Niestety od strony ergonomii umieszczenia wszystkich przycisków, czegoś mi tu zabrakło. Mam w zasadzie niewielkie dłonie i miałem spory problem, by wygodnie dosięgnąć wszystkich przycisków.

Ergonomia i funkcjonalność. Legion Go to wyjątkowy przypadek

Właśnie o samej funkcjonalności konsoli i ergonomii jej używania chciałbym napisać parę słów. Teoretycznie tę rzecz oceniając, na papierze Lenovo zrobiło wszystko, by sprawić, że Legion Go będzie konsolą piekielnie wygodną. Mamy tu przecież mocno wyprofilowane i odłączane „joy-cony”, czyli gamepady jasno i wyraźnie nawiązujące do rozwiązania z Nintendo Switch. Mamy też podstawkę zintegrowaną z konsolą, dzięki czemu możemy ją bez problemu ustawić na stole. Sprawia to, że garnie będzie przyjemne nie tylko przy odłączeniu padów, ale również gdy trzymamy konsolę w dłoniach i opieramy na biurku. Eliminuje to zmęczenie rąk, które z racji sporych rozmiarów i wagi, jest naturalne przy dłuższych sesjach.

Nintendo Switch zainspirowało Lenovo i to był bardzo dobry ruch

Zresztą możemy w każdej chwili dołączyć kontrolery, konsolę ustawić pod odpowiednim kątem wykorzystując podstawkę i cieszyć się pełną swobodą. Niestety z racji masy samej konsoli mam wrażenie, że połączenie kontrolerów z konsolą nie jest zbyt stabilne. Z małymi obawami trzymałem konsolę w jednej ręce, bo miałem wrażenie, że uchwyt puści i konsola spadnie z hukiem na ziemie. To rzecz jasna nie miało miejsca ale… no niesmak pozostał. Warto o tym aspekcie wiedzieć i pewnie z czasem kontrolery mogą stracić na stabilności. Świadczy o tym między innymi to, że w egzemplarzu testowym, który już swoje przeszedł, jestem w stanie odpiąć je nawet bez wciskania przycisku blokady.

Lenovo Legion Go do mały nie należy

Peryferia. Jest wszystko, czego potrzebujemy w handheldzie

Lenovo zadbało też o to, żeby Legion Go był wyposażony w odpowiednie peryferia. Znajdziemy tutaj dwa złącza USB-C, które oba mogą służyć do ładowania konsoli w zależności jak nam wygodnie. Przycisków jest dużo i każdy z nich ma swój cel. Dyskusyjna jest niestety kwestia ich umieszczenia, ale jak wspomniałem, to już jest sprawa indywidualna – Legion Go chyba nie do końca jest kompatybilny z moimi małymi dłońmi. To jednak nie wszystko! Konsola Lenovo ma w rękawie jednego ciekawego asa i to nie byle jakiego.

Bogate tryby obsługi. Dla każdego coś dobrego

Prawy kontroler został wyposażony w touchpad, dzięki któremu możemy łatwo nawigować po systemie Windows, a przydatne będzie to również w przypadku gier strategicznych takich jak Cywilizacja. Problem niestety jest w tym, że touchpad ten jest naprawdę mały, mało precyzyjny i umieszczony zdecydowanie za nisko. Steam Deck ustawił tu poprzeczkę bardzo wysoko i Legion jej niestety nie przeskoczył. Ale Legion Go sprytnie tę przeszkodę spróbował ominąć za sprawę magicznego przełącznika, który znajdziemy na dole prawego kontrolera.

Bystre oko dostrzeże tam… soczewkę czujnika oraz przełącznik opisany jako FPS. Tutaj skrywa się ten wspomniany „As”. Otóż po włączeniu tego trybu i ustawieniu kontrolera na dołączonej magnetycznej podstawce, zamienia się on… w bardzo funkcjonalną myszkę! Mamy nawet dodatkową rolkę, która pełni funkcję standardowego scrolla. Rzecz niespotykana w tego typu urządzeniach. Sposób, w jaki ją trzymamy w tym trybie, faktycznie przywodzi na myśl broń palną, więc nazwa Tryb FPS, jest tu bardzo trafna. Wymaga to odrobinę wprawy i przyzwyczajenia, ale granie w FPS w tym trybie to naprawdę ciekawe doświadczenie. Precyzja jest zdecydowanie większa, niż w przypadku standardowych analogów.

Przy analogach muszę się też chwilę zatrzymać bo nie do końca tutaj wszystko zagrało. Są wygodne i precyzyjne, bo zastosowano tutaj analogi bazujące na efekcie halla. Dzięki temu nie musimy się w zasadzie martwić o tak zwany stick-drift. Ten typ analogów nie powinien się rozkalibrować po dłuższym czasie intensywnego użytkowania. Są również podświetlane, a kolor podświetlenia możemy swobodnie zmieniać. Niestety to, co mi nie pasuje, to ich asymetryczne ustawienie. Zdaję sobie sprawę jednak, że jest to tylko i wyłącznie kwestia mojego przyzwyczajenia. Steam Deck nauczył moje dłonie nieco innego ustawienia. Pozostałe przyciski mają przyjemny klik a szczególnie spodobała mi się kultura pracy bumberów.

Lenovo Legion Go. Rynkowy standard? Czy prawdziwy gigant?

Jeśli kwestie wizualne i funkcjonalne mamy załatwione to pora przejść do cyferek. Pod względem parametrów Legion Go zapowiada się na najmocniejszą konsolę na rynku, jeśli za jego głównych konkurentów wybierzemy Steam Decka i Asusa ROG Ally.

Umieszczono tutaj procesor AMD Ryzen Z1 Extreme z grafiką RDNA 3.0 (12 CU), wspierane przez 16 GB RAM LPDDR5X o taktowaniu 7500 MHz. Jest moc! Musi być, bo odpowiedniej mocy będzie wymagać rewelacyjny wyświetlacz IPS QHD o rozdzielczości 2560 x 1600 pikseli i odświeżaniu 144 Hz. W tej kwestii Legion Go również jest niedoścignionym tytanem.

Pełna specyfikacja prezentuje się następująco:

Legion GoSpecyfikacja
ProcesorAMD Ryzen Z1 Extreme (8C/16T)
APU Phoenix, Zen 4
Układ graficznyAMD RDNA 3.0: 12 CU
Pamięć operacyjna16 GB LPDDR5X 7500 MHz
Pamięć512 GB lub 1 TB SSD PCIe 4.0 NVMe
Ekran8,8″ IPS 2560 x 1600 px, 144 Hz
500 nitów, 97% DCI-P3, Gorilla Glass
Złącza2 x USB typu C 4.0 (DP 1.4, PD 3.0)
1x Slot na karty pamięci microSD (do 2 TB)
1x Audio-Jack 3.5 mm
BateriaSprzęt: 49,2 Wh / 65 W
Kontrolery: 2 x 900 mAh
Wymiary
Sprzęt: 210 x 131 x 20,1 mm
Sprzęt + kontrolery: 298,83 x 131 x 40,7 mm
WagaSprzęt: 640 g
Sprzęt + kontrolery: 854 g
System operacyjnyWindows 11

Legion Go będzie w stanie zapewnić dobrą jakość łączności bezprzewodowej dzięki zastosowaniu Wi-Fi 6E. Konsola dostępna jest w dwóch wariantach pojemności, którą możemy spokojnie rozszerzyć za pomocą slotu na kartę microSD, który zaakceptuje nośnik do 2TB. Wydajność jak widać nie bez wstydu, ale w tym miejscu może pojawić się spory znak zapytania, gdy zapytamy o baterię i jej wydajność – 49 Wh i ładowanie 65W zapowiada, że powinno być OK, ale o tym opowiem nieco później.

Nakładka LegionSpace, czyli próba pudrowania Windowsa

Standardowy Windows nie jest absolutnie przystosowany do tego typu urządzeń, ale o tym opowiem w jednym z ostatnich akapitów. Lenovo postarało się jednak nieco umilić nam to doświadczenie i przygotowało specjalną nakładkę o nazwie LegionSpace. Obejmuje ona specjalnie zaprojektowany interfejs, w którym uzyskamy dostęp do wszystkich bibliotek najpopularniejszych usług. Drugim element jest menu szybki ustawień, które wywołujemy dedykowanym przyciskiem znajdującym się na prawym kontrolerze. Możemy w nim przestawiać tryby wydajności, płynnie zmieniać rozdzielczość i odświeżanie ekranu. Znajdziemy tu również szybkie skróty do funkcji systemu Windows. Przydatne.

Wizualnie widzę bardzo dużo inspiracji nakładką Steam Decka, choć to może być zwykła iluzja. Natomiast funkcjonalnie rzecz oceniając wszystko jest na swoim miejscu i działa… do momentu kiedy przestaje działać, albo działa wolno. Niestety, mimo starań producenta, nakładka nie zawsze odpowiadała na przyciśnięcie przycisków, albo zdarzały się jej spore przycinki. Zdarzało się to zaskakująco często i trochę psuło płynność rozgrywki. Oczywiście zapewne jest to po prostu kwestia aktualizacji i doszlifowania pewnych detali, ale to niestety nie zmieni faktu, że to nadal jest rozrośnięta kobyła w postaci Windowsa 11.

Lenovo Legion Go

Wydajność w grach jest na poziomie, którego można oczekiwać

Przejdźmy teraz do tego, co jest najistotniejsze i co jest głównym celem istnienia tej konsoli Legion Go – czyli do grania! Przetestowałem tę konsolę w kilku tytułach i za punkt wyjściowy obrałem tutaj jedną zasadę. Na czas testów postanowiłem nie tykać się swojego Steam Decka i przejść w tryb full-Legion. Mając w głowie wszystkie wady i niezwykłe zalety konsoli Valve, wiedziałem, na co na pewno zwrócę uwagę. Bardzo się ucieszyłem, że wreszcie będę w stanie bez kombinacji uruchomić na tym handheldzie kilka tytułów, których komfortowe uruchomienie na Steam Decku graniczyło z cudem. Albo ze względu na oprogramowanie, albo ze względu na wydajność.

W Legion Go tych ograniczeń nie miałem, bo mamy tu Windowsa 11 i do tego ogromny zapas mocy. Na tapet wrzuciłem więc między innymi:

  • War Thunder,
  • Elder Scrolls Online,
  • Red Dead Redeption 2,
  • Cyberpunk 2077
  • Call of Duty: Modern Warfare,
  • Guradians of the Galaxy
  • Death Stranding
  • Blasphemous
  • No Man’s Sky

Co tu dużo mówić. Jest „rewelka” i naprawdę wszystkie z wymienionych gier działały naprawdę płynnie. Największą robotę robi tutaj duży, prawie 9-calowy wyświetlacz o świetnym odwzorowaniu kolorów. W porównaniu do Steam Decka, którego największą piętą achillesową był właśnie ekran (do momentu wypuszczenia Steam Decka OLED), to jest to niebo a ziemia. Choć rozdzielczość tego ekranu to w przypadku wielu gier będzie spory overkill, to nie da się ukryć, że to mimo wszystko „robi robotę”. Nie ma zresztą najmniejszych przeszkód, by gry wyświetlać w „bezpiecznej” i mniej zasobożernej rozdzielczości Full HD.

Tryby wydajności. Sporo możliwości

Utrzymanie stabilnych 60 klatek na większości tytułów to nie był żaden problem. Nie mówimy tu rzecz jasna o maksymalnych ustawieniach graficznych gdy pod lupę weźmiemy takiego na przykład Cyberpunka. Jest też mnóstwo gier, które wymagań wręcz nie mają, bo są prostymi platformówkami czy karciankami. Emulacja również wchodzi w grę w przypadku konsoli Legion Go, co otwiera przed nami mnóstwo drzwi i pełnię możliwości. Wszystko też zależy od tego, z którego trybu wydajności skorzystamy. Dostępne są cztery:

Tryb wydajności – w tym trybie dysponujemy pełną mocą 20W na procesorze, ale pod jednym warunkiem Konsola musi być podłączona do zasilania. Ten tryb zapewni nam maksymalną wydajność konsoli, choć nie jest to jeszcze jego pełnia możliwości.

Tryb zbalansowany – tryb 15W, który pozwala utrzymać zadowalającą wydajność przy zasilaniu bateryjnym.

Tryb cichy – maksymalne 8W sprawi, że podzespoły będą się mniej nagrzewać i chłodzenie będzie zdecydowanie cichsze. Tryb idealny gdy mamy zamiar grać w proste gry 2D i chcemy oszczędzić baterię.

Tryb własny – mamy też możliwość ustawienia customowego trybu od minimalnego poziomu 5W do totalnego maksimum, czyli 30W.

Przetestowałem tę konsolę również przy wykorzystaniu testów syntetycznych. W tym celu posłużyły mi testy PCMark, 3DMark oraz Cinnebench. W tej materii bez zaskoczeń i wyniki tych testów przedstawiają się jak poniżej:

  • PCMark: 6247
  • 3DMark: 2933
  • Cinnebench: Multi Core – 11549 pts / Single Core – 1597 pts

Krótko mówiąc: Pod względem wydajności to rzeczywiście jest potwór i pod wieloma względami można go traktować jak solidną alternatywę dla gamingowego laptopa. Zwłaszcza, że możemy z niego korzystać również w formie stacjonarnej. Wystarczy podłączyć do niego poprzez złącze USB-C stację dokującą, monitor, klawiaturę oraz myszkę i używać go jak zwykłego peceta z systemem Windows 11.

Lenovo Legion Go

Satysfakcjonujący czas pracy na baterii

Bateria 49 Wh sugeruje, że możemy liczyć na niezłe osiągi na jednym ładowaniu i rzeczywiście tak jest. Choć jak zawsze, niezależnie od tego czy testujemy smartfon, tablet, komputer czy właśnie konsolę przenośną, zasada jest jedna: to zależy.

Zależy to przede wszystkim od tego w jakim trybie korzystamy z tego urządzenia i jakie gry mamy zamiar na nim uruchomić. Trzeba też pamiętać, że to nadal jest system Windows, który dla baterii nigdy nie był mocno łaskawy. Średnio byłem w stanie uzyskać około 2 godziny pracy w trybie mieszanym. Gdybym ograniczył się jedynie do emulacji gier ze starszych konsol albo grał w platformówki 2D, to ten maksymalny czas naturalnie się zwiększy.

System Windows 11 – największy problem Legiona Go

Jak już nadmieniłem w moim tekście podsumowującym pół roku ze Steam Deckiem, jego największą zaletą jest SteamOS bazujący na Linuksie. Brzmi to absurdalnie, ale testy Legiona Go mnie w tym mocno utwierdziły. W przypadku konsoli Lenovo mamy do dyspozycji pełnię możliwości systemu Windows 11.

Jest to błogosławieństwo, ale jednocześnie również i przekleństwo. Ten system po prostu nie radzi sobie z tym trochę nietypowym trybem użytkowania komputera. Bo właśnie komputerem jest tak właściwie ta konsola. Lenovo zrobiło co mogło, by te mankamenty ukryć. Opisywana wyżej nakładka Legion Space jest bardzo fajnie zaprojektowana, ale cóż tego, skoro pod spodem i tak tkwi poczciwy system Windows.

Microsoft prawdopodobnie dopiero ma w planach stworzenie w Windows specjalnego trybu handhelda, takim jaki jest tryb Gry w SteamOS. Co z tych planów wyjdzie? Tego nie wiemy i na razie jesteśmy skazani na korzystanie z różnego rodzaju nakładek, pod którymi nadal pracuje pełnoprawny system Windows, a z czym się to wiąże, to każdy pewnie doskonale wie. To, co najmocniej zwróciło moją uwagę, to wybudzanie i usypianie konsoli, które czasem trwa zdecydowanie zbyt długo.

W przypadku Steam Decka mogę go spokojnie uśpić na parę dni i wrócić do gry w każdym momencie. Konsola uruchomi się dokładnie w tym samym miejscu, którym przerwałem grę. W przypadku Windowsa raczej wątpię, by było to możliwe, a na pewno nie będzie to tak niezawodne. Usypiając konsolę podczas gry, gdy następnie wybudzimy Legiona Go ze stanu uśpienia, naszym oczom ukaże się… ekran logowania systemu Windows, a następnie pulpit. Gra jest zminimalizowana. Nie muszę chyba pisać, że to nie jest do końca fajne i optymalne rozwiązanie. System Windows od zawsze miał problemy z trybem uśpienia i nie inaczej jest w przypadku Legiona Go.

Windows 11 – to nie jest optymalne rozwiązanie

Sama nakładka również chwyta czasami zadyszkę i wywołanie menu narzędziowego z ustawieniami konsoli w trakcie gry, trwało czasem zdecydodowanie zbyt długo. Po prostu nie działa to niezawodnie i płynnie, a tego oczekiwałbym od konsoli. W przypadku komputera stacjonarnego tego typu sytuacje odbieram zupełnie inaczej, bo wiem, że jest to urządzenie wielozadaniowe. W przypadku konsoli oczekuję, że zapewni mi wygodną i niezawodną rozrywkę, bez zbędnego kombinowania.

Z tym kombinowaniem to też jest trochę niejednoznacza sytuacja. Otóż system Windows faktycznie pozwala bez dodatkowych operacji uruchomić gry z każdej platformy, niezależnie czy wybierzemy Epic Games Store, GOG czy Steam. Możemy też skorzystać z dobrodziejstwa Xbox Game Pass, który jest dostępny na Legionie Go w formie natywnej. W wielu przypadkach, na Steam Decku jesteśmy zmuszeni korzystać ze streamingu z chmury i to za pośrednictwem przeglądarki. Jednak aby odpowiednio zoptymalizować swoje doświadczenie na Windowsie, również musimy nieco „pokombinować”.

Steam Deck i Lenovo Legion Go
Steam Deck i Lenovo Legion Go

Czy Legion Go to „Steam Deck Killer”?

Zanim odpowiemy sobie na pytanie, czy Legion Go może być „Steam Deck Killerem”, trzeba poruszyć jeszcze jedną kwestię – cenę. Pod koniec lutego 2024 roku, aby kupić Legiona musimy wyłożyć trochę ponad 3 tysiące złotych. W tym miejscu już może się pojawić w Waszych głowach odpowiedź na powyższe pytanie. Steam Deck prawdopodobnie nadal będzie liderem bo jest po prostu tańszy. Za podstawą wersję Decka musimy zapłacić połowę mniej niż za podstawową wersję Legiona Go. Rzecz jasna pod względem specyfikacji nie można tych sprzętów porównywać bezpośrednio, ale to nie zmienia faktu, że to Steam Deck będzie najczęstszym wyborem dla kogoś, kto chce wejść w świat handheldów.

Jeśli jednak szukacie czegoś z o wiele większym zapasem mocy, to Legion Go jest obecnie najlepszą propozycją. Dodatkowo mając na uwadze jego wszystkie funkcjonalności, to wszystko sprawia, że jest to bardzo atrakcyjna propozycja „na start”. To, że Windows 11 jest jego największą wadą, to rzecz raczej oczywista i dotyczy wszystkich alternatyw Steam Decka. Z czasem sytuacja może się mocno zmienić, o ile Microsoft faktycznie planuje coś w tej materii zmienić. Zresztą co sprytniejsi użytkownicy będą w stanie zainstalować na nim w trybie dual-boot SteamOS i cieszyć się zupełnie innym doświadczeniem.


Udostępnij

Wojtek BłachnoO technologii i popkulturze może pisać bez ograniczeń. Wśród rodziny i znajomych ma opinię "tego Wojtka co się zna na komputerach". Z wykształcenia bibliotekarz, choć jego zawodowe ścieżki do biblioteki jakoś nie zaprowadziły. Lubi dobre kino, wino, podróże i muzykę filmową. Niepoprawny gadżeciarz. Twierdzi, że urodził się za późno, żeby odkrywać Świat, za wcześnie, żeby odkrywać Wszechświat, ale idealnym momencie, żeby odkrywać Internet. Jest zdania, że memy to poezja XXI wieku.