Niedawno recenzowałem Huawei MateBook D16 – to zaskakujący laptop ze średniej półki, który kontynuuje dumnie tradycję swoich poprzedników, oferując wiele, za stosunkowo niewiele. Teraz w moje ręce trafił kolejny MateBook – tym razem całkiem bezkompromisowy przedstawiciel topowej półki cenowej – Huawei Matebook X Pro.
Zacznijmy jednak od samego początku. Co znajdziemy w pudełku?
Prostota, minimalizm i elegancja
Zawartość pudełka (które prezentuje się całkiem elegancko) jest całkiem skromna. Ładowarka, przewód oraz sam komputer. Minimalistycznie, ale szczerze mówiąc, nic więcej nam do szczęścia nie potrzeba. Apple przyzwyczaił nas do swego rodzaju sprzętowej ascezy i nie inaczej jest w przypadku Huawei. Krótko mówić – rynkowy standard.
Komputer jest lekki i jednocześnie sprawia wrażenie wyjątkowo solidnego. MateBook X Pro waży zaledwie 1,33 kg, a jego konstrukcja została wykonana z aluminium. Jest to notebook o całkiem kompaktowych wymiarach 217 mm x 304 mm x 14,6 mm. Na szczególną uwagę zasługuje tutaj ten ostatni wymiar – X Pro jest naprawdę bardzo smukły, czym zresztą sam producent się chwali.
Muszę przyznać, że jakość wykonania stoi na naprawdę wysokim poziomie i samo patrzenie na ten komputer może sprawiać sporą dozę przyjemności. Matowa faktura i zaokrąglone rogi sprawiają, że laptop jest też wyjątkowo przyjemny w dotyku. Jest dostępny w dwóch kolorach – zielonym oraz szarym.
Pod względem dostępnych portów mamy tu do czynienia z absolutnym minimum. Na lewej krawędzi umieszczono dwa złącza USB-C służące do ładowania komputera oraz złącze słuchawkowe. Na prawej natomiast ulokowano pojedynczy port USB-A 3.1. To wszystko, ale moim zdaniem jest to wystarczające.
Jednym mankamentem, jaki tutaj zauważyłem, to umieszczenie obu złącz typu C na jednej krawędzi. Gdyby jedno z nich znalazło swoje miejsce obok złącza typu A, mielibyśmy o wiele więcej swobody na przykład przy podłączaniu komputera do ładowania. Drobny szczegół, ale moim zdaniem całkiem istotny.
Jednym z najważniejszych testów, jakie przeprowadzam z każdym laptopem, jest test jednego palca. Polega on na próbie podniesienia klapy jednym palcem i sprawdzeniu, czy urządzenie jest odpowiednio wyważone, a zawias pracuje płynnie. Jeśli coś nie gra, razem z klapą podniesie się cały komputer.
Może jest to nieco zabawny test, ale realnie przekłada się na rzeczywiste wrażenia z użytkowania. W klasie premium przykładamy szczególną uwagę do takich małych rzeczy. Choć miałem tu pewne wątpliwości z racji niskiej wagi i grubości laptopa, to okazało się, że MateBook X Pro zdał test jednego palca celująco.
Ekran – po prostu WOW
Po otwarciu naszym oczom ukazuje się samo dobro w postaci ogromnego ekranu, jak na takie wymiary urządzenia, o przekątnej 13,9 cala – naprawdę niewiele zabrakło do pełnych 14 cali. Wyświetlacz ma nietypowe proporcje 3:2, które można kojarzyć przede wszystkim ze sprzętem Microsoftu. Ekran, otoczony wąskimi ramkami o grubości 4,4 mm, jest wyższy niż zazwyczaj, co może w wielu sytuacjach ułatwić pracę, zapewniając więcej przestrzeni roboczej w pionie.
To jednak nie wszystko. Ekran FullView 3K ma naprawdę wysoką rozdzielczość, która wynosi 3200 x 2000. Przy takiej przekątnej obraz wyświetlany na tym ekranie jest ostry jak żyleta. Dzięki pokryciu 100% przestrzeni barw sRGB2 mamy natomiast pewność znakomitego odwzorowania kolorów i to po prostu widać.
Ale to nadal nie wszystko! Ekran zastosowany w MateBooku X Pro to ekran dotykowy! Fakt, nie jest to w pełni konwertowany komputer, ale obecność matrycy dotykowej to całkiem przyjemny dodatek, który w przypadku Windows 10 ma naprawdę sporo sensu – system Microsoftu jest całkiem nieźle zoptymalizowany pod obsługę dotyku.
Poniżej ekranu znajdziemy rzecz jasna klawiaturę, która jest… przyjemna i to wszystko, co mogę o niej powiedzieć. Klawisze mają niski profil, ale “stukają” całkiem wyraźnie. Pisanie na tej klawiaturze określiłbym jako poprawne. Pod klawiaturą umieszczono sporych rozmiarów touchpad. Podświetlenie jest nieco zbyt słabe, za to klawiatura ta ma w sobie jeden mały sekret, o którym czytelnicy mojej recenzji Huawei Matebook D16 zapewne już wiedzą.
Otóż zastosowanie wyjątkowo wąskich ramek postawiło przed producentem wyzwanie wciśnięcia gdzieś kamerki internetowej. Mobilny charakter tego komputera raczej wymusza obecność tego dodatku i Huawei nie mógł ot tak zrezygnować z kamery. Postanowił ją umieścić w… klawiaturze.
Znajdziemy ją w najwyższym rzędzie klawiszy dokładnie na samym środku. Wciśnięcie klawisza z ikonką kamerki sprawi, że kamera wyskoczy, ustawiając się w pozycji dogodnej do filmowania. Niestety kąt, w jakim jest ona ustawiona, nie należy do najwygodniejszych i nasz rozmówca zawsze będzie nas widział nieco od dołu.
Audio zwala z nóg
Nad klawiaturą znajdziemy jeszcze czytnik linii papilarnych, a po jej bokach umieszczono głośniki. Audio to ten element, przy którym chciałbym się zatrzymać na nieco dłużej.
Skoro omówiliśmy już kwestie zewnętrzne, to pora przejść do tego co wewnątrz, czyli do specyfikacji MateBooka X Pro. Tutaj zaskoczeń nie będzie, bo mamy przecież do czynienia z wysoką półką.
W tej smukłej obudowie sporo się zmieściło
Mózgiem tego komputera jest procesor Intel Core i7 1165G7, wspierany przez 16 GB pamięci operacyjnej RAM. Na nasze dane mamy aż 1 TB dysku NVMe SSD. Grafika to zintegrowany układ Intel Iris Xe, który zaskakująco nieźle sobie radzi, choć rzecz jasna nie można tego komputera traktować w kategoriach maszynki do grania. Starsze tytuły, obróbka grafiki, a nawet montaż prostych filmów są jednak jak najbardziej w zasięgu.
Wydajność tej konkretnej konfiguracji sprawdziłem standardowym zestawem benchamarków: PCMark, 3DMark oraz Cinebench. Wyniki prezentują się następująco:
- PCMark: 3927
- 3DMark: 1410
- Cinebench: 1553
Jak sami widzicie mamy tu więc do czynienia z całkiem kompetentnym zestawem i to rzeczywiście czuć. Komputer ten śmiga jak szalony i nie uświadczyłem tutaj ani jednego spowolnienia podczas codziennej pracy.
Jak już wspomniałem powyżej, komputer ten nieźle radzi sobie również w grach, choć nie jest to przecież typowy komputer gamingowy. Wydajność zintegorowanej karty graficznej Intel Iris Xe sprawdziłem w Apex:Legends, CS:GO oraz Leage of Legends. Podczas gry w Apex możemy liczyć na 50-60 klatek na sekundę na najniższych ustawieniach graficznych – gra jest grywalna. To samo tyczy się zresztą pozostałych tytułów, które mają niższe wymagania.
Pozytywnie zaskakuje również kultura pracy. Podczas regularnego użytkowania komputer jest praktycznie bezgłośny. Pod mocniejszym obciążeniem efektywne chłodzenie skutecznie rozprowadza ciepło.
Nie zawodzi również bateria o pojemności 56 Wh, co według producenta ma zapewnić około 11 godzin pracy biurowej. Cóż, do tych 11 godzin nie udało mi się dobić, choć 9 było absolutnie osiągalne i w zupełności satysfakcjonujące. Wszystko rzecz jasna zależy od tego, w jaki sposób korzystamy z komputera.
Jeśli opróżnimy baterię, to możemy ją całkiem sprawnie naładować za pomocą dołączonej ładowarki. Ponieważ jest to ładowarka USB-C to nic nie stoi na przeszkodzie, by za jej pomocą naładować również nasz telefon.
Podsumowanie – tanio nie jest, ale naprawdę warto
Huawei MateBook X Pro urzekł mnie swoją elegancją, prostotą i przywiązaniem do detali. Choć nie jest to komputer idealny, to naprawdę niewiele mu do tego ideału brakuje. Zaskoczeniem nie będzie to, że ten laptop nie należy do najtańszych – to w końcu jest flagowy okręt Huaweia w sektorze komputerów osobistych.
Za model z dyskiem 512 TB musimy zapłacić 7499 zł. Dodatkowy tysiąc kosztuje zwiększenie pojemności dysku do 1TB – za taką konfigurację musimy zapłacić 8499 zł. Jeśli jesteście zainteresowani kupnem tego komputera, to warto się pospieszyć, bo od 15 do 25 kwietnia, będzie można go zakupić w specjalnej, naprawdę rewelacyjnej ofercie.
Wraz z komputerem otrzymamy bowiem zegarek Huawei Watch GT 2 Pro, router Huawei AX3, myszkę bezprzewodową Huawei oraz plecak. Taki zestaw gratisów sprawia, że taki zakup zaczyna być naprawdę opłacany!