W moje ręce trafił jakiś czas temu OnePlus 9 i postanowiłem podejść do recenzji metodycznie. Nie śpieszyłem się i dałem sobie czas na poznanie tego smartfona w gruntowny sposób, a OnePlus miał szansę zaprezentować się od swoich najmocniejszych i najsłabszych stron. Nie jest to rzecz jasna najbardziej wypasiony flagowiec tego producenta, bo to model z Pro w nazwie dzierży to miano. To nie zmienia faktu, że OnePlus 9 nie jest pełnoprawnym telefonem z wysokiej półki.
Zaczynajmy od zawartości samego zestawu. W pudełku znajdziemy wszystko to, czego spodziewamy się po flagowcu od OnePlus. Sam smartfon, mocna ładowarka 65W WarpCharge oraz charakterystyczny czerwony kabel USB-C. To jednak nie wszystko – producent dorzuca też silikonowe przezroczyste etui. Mój testowy zestaw obejmował również dodatkowe twarde etui z całkiem ciekawą teksturą. Krótko mówiąc – klasyczny zestaw.
Wygląd – drobne ewolucje
Pod względem wizualnym OnePlus 9 to nie jest żadna mocna rewolucja. Smartfon jest dostępny w trzech wariantach kolorystycznych: niebieskim (Arctic Sky), czarnym (Astral Black) i fioletowym (Winter Mist). Padło, że ja miałem okazję sprawdzić ten ostatni kolor. Choć osobiście wybrałbym pewnie czarny, to muszę przyznać, że ten fiolet okazał się bardzo interesujący.
Na froncie urządzenia znajdziemy ekran Fluid AMOLED o przekątnej 6,55 cala, rozdzielczości 2400 x 1080 i odświeżaniu 120 Hz. To w zasadzie ta sama matryca co w OnePlus 8T, ale to wcale nie oznacza, że jest to godny jakiejkolwiek krytyki recykling. To nadal jest bardzo dobry ekran i przyznam, że jest on moim zdaniem jedną z najmocniejszych cech tego smartfona. Co ciekawe, producent zabezpieczył wyświetlacz fabryczną folią ochronną, która jest zaskakująco dobrej jakości.
Sama konstrukcja OnePlus to niezmiennie klasyczna szklana kanapka, która mocno trafia w moje gusta. Szczególnie spodobał mi się nowy design fotograficznej wyspy. Wyróżniają się na niej dwa duże oka obiektywów, którym towarzyszy mniejsze oczko aparatu pomocniczego. Wyspa ma kolor telefonu, dzięki czemu nie wyróżnia się tak mocno. Widoczne jest na niej również logo Hasselblad, który jest oficjalnym partnerem OnePlus i brał czynny udział w projektowaniu aparatu w OnePlus 9.
Każdy, kto choć trochę interesuje się fotografią, doskonale kojarzy tę legendarną i profesjonalną markę. Nie można się tu oczywiście spodziewać zastosowania optyki rodem z aparatów Hasselblad i jest to przede wszystkim zabieg marketingowy. To nie oznacza jednocześnie, że OnePlus 9 całkiem zawodzi w kwestiach fotograficznych. Do tego elementu przejdziemy jednak nieco później.
Krawędzie urządzenia obejmują kilka standardowych i niestandardowych elementów. Złącze USB-C umieszczono na dole wraz z głośnikami stereo. Przycisk zasilania oraz charakterystyczny dla tej marki przełącznik trybów głośności i powiadomień ulokowano na prawej krawędzi. W świecie Androida nadal jest to rzadkość – a szkoda, bo jest to bardzo przydatny “feature”.
Na lewej krawędzi znajdziemy przyciski głośności i to jest w zasadzie wszystko! Rzecz jasna brak tutaj złącza słuchawkowego, ale za to OnePlus 9 wyposażono w czytnik linii papilarnych w ekranie oraz funkcje ładowania bezprzewodowego 15W oraz 5W ładowania zwrotnego.
Specyfikacja – typowy flagowiec
No właśnie omówmy teraz te wszystkie detale specyfikacji, które w tej kategorii urządzeń nie odgrywają aż tak dużej roli. Jest to wszak flagowiec. Prawda jest taka, że OnePlus 9 po prostu lata bez absolutnie żadnych zacięć czy spowolnień. Nie tylko dzięki ekranowi o wysokim odświeżaniu, lecz również z powodu bardzo mocnej specyfikacji.
O ekranie napisałem już wcześniej i rzeczywiście jest to jedna jego najmocniejszych cech. Wyświetlacz OnePlus 9, poza samą technologią AMOLED i wysokim odświeżaniem, może się również pochwalić wsparciem dla standardu HDR10+. Nie zawodzi również maksymalna i minimalna jasność ekranu, która pozwala na bardzo komfortową pracę zarówno po ciemku, jak i w mocnym świetle.
Co w takim razie drzemie w środku OnePlusa 9? Otóż bez zaskoczeń – Snapdragon 888, Adreno 660 oraz 8 lub 12 GB pamięci RAM. Pamięć główna to 128 lub 256 GB UFS 3.1. Telefon wspiera oczywiście technologię 5G, a bateria to skromne 4500 mAh i tutaj można znaleźć jeden z poważnych minusów tego telefonu, oczym opowiem za chwilę.
Pełna specyfikacja tego smartfona prezentuje się następująco
OnePlus 9 | Specyfikacja |
---|---|
Procesor i grafika | Qualcomm Snapdragon 888 Zegar procesora: 2.84 GHz Liczba rdzeni: 8 GPU: Adreno 650 |
Pamięć RAM | 8GB / 12 GB |
Pamięć masowa | 128 GB / 256GB UFS 3.1 |
Wyświetlacz | Super AMOLED 120 Hz |
Rozdzielczość | 1080 x 2400 px (6.55″) 402 ppi |
Bezpieczeństwo | Czytnik linii papilarnych pod ekranem |
Akumulator | 4500 mAh, ładowanie Warp Charge 65 (65 W) |
Aparat fotograficzny | Aparat główny: 48 MPx (f/2.4) 50 MPx (f/2.2, szerokokątny), 2 MPx (f/1.8,mono) Aparat z przodu: 16 megapikseli (f/2.4) |
System operacyjny | Android 11, OxygenOS 11 |
Transmisja danych | LTE, NFC, 5G |
Łączność ilokalizacja | Wi-Fi 802.11 a/b/g/n/ac, Bluetooth 5.1, |
Złącza | USB Typu C |
Typ karty SIM | (dual) nano SIM |
Wymiary | 160 x 74,1 x 8,7 mm |
Masa | 192 gramów |
OxygenOS – tak powinien wyglądać Android
Podobnie jak pozostałe telefony tej marki, Dziewiątka pracuje pod kontrolą zmodyfikowanej wersji Androida 11. Jest to znany i lubiany OxygenOS, który moim zdaniem jest najlepszą wersją/nakładką Androida.
Co ważne system Oxygen zawiera dużo więcej opcji personalizacji niż domyślny, czysty Android. Możemy dopieścić system od strony kolorystycznej w bardzo precyzyjny sposób i jest to wizytówka OxygenOS. Z mojego punktu widzenia najważniejsze jest to, że OnePlus nie zawalił swojego systemu ogromną ilością niepotrzebnych śmieciowych aplikacji, ograniczając się tylko do tego, co jest najważniejsze.
To w moich oczach jedna z najlepszych i najbardziej dopracowanych wersji Androida, z jakimi się spotkałem. OnePlus wykonał naprawdę świetną robotę, projektując swoją nakładkę, uzupełniając stockowego Androida o wiele ciekawych i przydatnych funkcji.
Wydajność – bez zaskoczeń
Jak to mam w zwyczaju, postanowiłem skonfrontować specyfikację oraz moje oczekiwania z wynikami testów syntentycznych. Standardowy zestaw benchmarków obejmuje testy PC Mark, 3D Mark oraz Geekbench. Pozwala to zweryfikować subiektywne odczucia użytkownika, bo przecież czyste cyferki nie kłamią.
Wyniki wykonanych testów prezentują się następująco:
- PCMark: 11556
- 3DMark: 5758
- Geekbech: 10088 (single-core), 3409 (multi-core)
Jak widać, zaskoczeń brak. OnePlus 9 w testach wydajności radzi sobie rewelacyjnie, co wcale nie dziwi, biorąc pod uwagę mocną specyfikację. Można rzecz jasna porównywać go do innych równie mocnych przedstawicieli konkurencji, ale różnice są tutaj minimalne i absolutnie niewyczuwalne w normalnym użytkowaniu.
Wszystko to pokrywa się z moimi prywatnymi wrażeniami z testów – ten telefon po prostu fruwa. Oczywiście wysoka częstotliwość odświeżania ekranu odgrywa to bardzo ważną rolę, ale mocne podzespoły też mają na to niezwykle istotny wpływ.
Bateria – pierwsze potknięcie…
Jednym aspektem, w którym OnePlus 9 zaskoczył mnie nieco negatywnie, to dosyć umiarkowany czas pracy na jednym ładowaniu. Przy korzystaniu z komórkowej transmisji danych LTE/5G, jeden dzień to jest to czego powinniśmy spodziewać się po tym telefonie. Nie jest to oczywiście jakiś ogromny powód do wstydu, ale 4-5 godzin SoT to niestety nieco mało w moim odczuciu.
Na szczęście problemu żadnego nie stanowi proces ładowania. Technologia WarpCharge pozwala naładować telefon do pełna w niespełna 30 minut, więc wszelkie braki na baterii możemy uzupełnić w mgnieniu oka. Jeśli z jakiegoś powodu tuż przed wyjściem z domu nasz telefon zacznie nas ostrzegać o krytycznym poziomie baterii, wystarczy podłączyć go do prądu dosłownie na chwilkę, by zyskać spokój ducha w tej kwestii.
Aparat – drugie potknięcie
Marka Hasselblad widoczna wyraźnie na wyspie aparatu obiecuje wiele i ja z realizacji tych obietnic jestem nawet zadowolony. Fakt, być może OnePlus 9 nie robi zdjęć najlepszych w tej klasie sprzętu, ale na pewno nie mogę im odmówić wysokiej jakości. Jaki wpływ miał Hasselblad na to, jak działają apraty w najnowszym OnePlusie? Przede wszystkim zastosowano tutaj kalibrację kolorów systemem Hasselblad Color Calibration, co ma bardzo pozytywnie wpływać na naturalność odwzorowania kolorów.
Drugą sprawą jest rozbudowany tryb manualny, co samo w sobie nie jest czymś wyjątkowym, ale podczas testów znalazłem dla niego kilka ciekawych zastosowań. Tak więc najwidoczniej prawdziwych rewelacji rodem z legendarnych kamer Hasselblad tu nie znajdziemy i można śmiało przyjąć, że jest to przede wszystkim typowy marketingowy zabieg.
Zarówno aparat główny z matrycą 48 Mpx jak i drugi z obiektywem szerokokątnym i matrycą 50 Mpx radzą sobie dosyć dobrze. Główny moduł generuje obrazy w rozdzielczości 12 Mpx łącząc 4 piksele w jeden. Zdjęcia wykonane szerokim kątem są pozbawione widocznego efektu dystorsji na krawędziach, dzięki zastosowaniu specjalnych soczewek freeform. Autofokus jest błyskawiczny i precyzyjny. Trzeci malutki obiektyw to aparat monochromatyczny, którego obecność… nie ma większego sensu. Przedni aprat do selfie ma 16 Mpx i jest cóż… poprawny.
Pomimo braku optycznej stabilizacji obrazu, ta cyfrowa radzi sobie bardzo dobrze. Zdjęcia są stabilne i ostre, a sam telefon sugeruje nam odpowiednim komunikatem, jeśli istnieje ryzyko, że zdjęcie wyjdzie rozmazane. Nie mogę się przyczepić również do zdjęć wykonywanych w nocy. Spróbowałem nawet astrofotografii, korzystając z manualnego trybu aparatu. Efekt jest całkiem satysfakcjonujący. Wyraźnym brakiem jest również nieobecność obiektywu tele i mamy do dyspozycji jedynie zoom cyfrowy. Chcemy takie bajery – trzeba dopłacić do wersji Pro.
Również wideo nie pozostawia wiele do życzenia. Nagrywane wideo może mieć rozdzielczość 8K lub 4K w 60 klatkach na sekundę. Nie można jednak ukrywać, że ten telefon nie jest fotograficznym gigantem, przynajmniej nie na tle jego większego i droższego brata. Pod względem możliwości fotograficznych jest to solidna choć niepozbawiona braków propozycja.
OnePlus 9 – to już nie jest zabójca flagowców
Podsumowując – OnePlus 9 to jest typowy sub-flagowiec. Za nieco ponad 3 tysiące złotych otrzymuje telefon, który pod wieloma względami zaskakuje, jednak zostawia też wiele pola do popisu dla swojego droższego brata z Pro w nazwie. To z drugiej strony taki mocno dopasiony średniak i słusznie można zastanawiać się nad zasadnością kupowania telefonu z tej półki, mając na uwadze wszystkie jego (drobne) wady.
Pod względem wydajności oraz ogólnych wrażeń z użytkowania – naprawdę żadnego mocnego i złego słowa nie mogę napisać na temat OnePlus 9. Jedyne aspekty, w których można doszukiwać się pewnych zauważalnych wad, to czas pracy na baterii oraz umiarkowane, choć wystarczające możliwości fotograficzne. To moim zdaniem są jednak detale, które bynajmniej nie dyskwalifikują OnePlus 9 na tle konkurencji.
Pisząc tę recenzję, miałem nieodparte wrażenie deja vu. Nie bez przyczyny, bo OnePlus 9 pod wieloma względami bardzo przypomina OnePlusa 8T. Jest to co prawda inna półka cenowa ale oba telefony łączy bardzo wiele, na czele z tym samym wyświetlaczem.
Czy jest więc to nadal godny pretendent do miana zabójcy flagowców? Trudno powiedzieć, bo mając na względzie jego cenę, można traktować ten smartfon po prostu jak drogiego średniaka. Z drugiej strony mocne podzespoły wyraźnie plasują go w najwyższej półce. Więc teoretycznie można tutaj mówić o typowym flagowcu, ale raczej nie można mu dać miana ich zabójcy. W tej kategorii dużo więcej do powiedzenia ma seria OnePlus Nord.
Zalety:
+ Topowa specyfikacja
+ Świetny ekran.
+ OxygenOS sam w sobie
Wady:
– Krótki czas pracy na baterii
– Brak optycznej stabilizacji obrazu