Od kilku tygodni trapiły mnie spore problemy z wydajnością i niezawodnością mojej domowej sieci. Szczęśliwy traf chciał, że miałem okazję przetestować zestaw TP-Link Deco X50 PoE, który miał szansę rozwiązać moje wszystkie problemy.
To zestaw routerów działających w systemie MESH, które służą do tego, aby rozszerzać działanie naszej sieci na dużej powierzchni. Deco X50 PoE to według producenta zestaw idealny i nie omieszkałem sprawdzić tej tezy w praktyce. Oto moje wrażenia.
Poszukiwanie remedium na problemy z siecią bezprzewodową
Zacznijmy od tego, że nakreślę pewien zarys sytuacyjny. Otóż aktualna sieć, z jakiej korzystam w moim mieszkaniu, teoretycznie powinna być wystarczająca. Jest o 600 Mb/s, a sieć Wi-Fi jest tworzona za pośrednictwem fabrycznego punktu dostępowego dostarczonego przez providera. Dla przeciętnego użytkownika jest to w zupełności wystarczająca konfiguracja, ale ponieważ charakter mojej pracy sprawia, że jestem online praktycznie cały czas, to zacząłem zauważać pewne problemy ze stabilnością i niezawodnością.
Wynikają one bezpośrednio z odległości pokoju, w którym pracuję, od routera, który znajduje się w salonie. Na drodze sygnałowi stają peerelowskie żelbetonowe ściany, która skutecznie go blokują. Oczywiście najprostszym rozwiązaniem jest po prostu podłączenie komputera za pomocą kabla ethernet, ale niestety nie w moim przypadku. Początkowo problem ten spróbowałem rozwiązać za pomocą zwykłego extendera Wi-Fi, ale niestety nie do końca skutecznie. Na szczęście istnieje inna opcja i jest nią sieć MESH i tę technologię wykorzystuje właśnie zestaw TP-Link Deco X50 PoE.
Czym tak właściwie jest sieć MESH?
Zanim przejdę do opisywania samego urządzenia, to trzeba odpowiedzieć na postawione powyżej pytanie. Otóż sieć MESH, czyli tak zwana sieć kratowa, to rozwiązanie zbliżone swoją ideą do typowego extendera, ale mocno w porównaniu do niego udoskonalona. Sieć MESH tworzymy, łącząc ze sobą grupę nadajników, które ze sobą ściśle współpracują. Działają one w ramach jednej sieci bezprzewodowej, a końcowy użytkownik nie zauważy nawet, gdy jego sprzęt przełącza się płynnie między poszczególnymi punktami dostępowymi.
Wykorzystując w podobnym scenariuszu kilka extenderów, otrzymujemy w efekcie kilka różnych sieci bezprzewodowych, między którymi musimy się ręcznie przełączać i co gorsza, mogą ze sobą interferować. Co więcej, urządzenia działające w sieci MESH są w stanie odpowiednio ukierunkować i wzmocnić sygnał tak, by zapewnić optymalną jego moc i prędkość. O wiele prostsza jest również konfiguracja i zarządzanie taką siecią. Wszystko możemy realizować za pomocą jednej aplikacji lub jednego panelu konfiguracji. Jest to też rozwiązanie zdecydowanie bezpieczniejsze.
Skoro ustaliliśmy, z czym tak właściwie mamy do czynienia, to pora przejść do głównego bohatera tego tekstu.
TP-Link Deco X50 PoE. Co w zestawie?
TP-Link Deco X50-PoE dotarł do mnie w dużym pudełku co w sumie nie zaskakuje, bo mamy tutaj do czynienia z zestawem aż trzech nadajników AX3000. W przypadku mojego mieszkania spokojnie wystarczyłyby dwa, bo zestaw ten ma skutecznie pokrywać siecią obszar do 600 metrów kwadratowych. Każda jednostka została wyposażona w osobny zasilacz, choć akurat ten model X50 PoE obsługuje zasilanie po kablu ethernetowym. Jednak w tym przypadku musimy mieć odpowiedni router lub switch obsługujący technologię PoE.
Poza za tym producent dorzucił jeden płaski przewód RJ-45 oraz zestaw kołków i śrub mocujących. Deco X50 możemy bowiem zamocować na ścianie lub suficie, lecz może bez problemu działać też w formie stojącej. Taką też opcję wybrałem w moim przypadku, bo nie śpieszyło mi się do wiercenia dziur w ścianach. Zresztą ten wariant jest najbardziej opłacalny w sytuacji, gdy jesteśmy w stanie zasilić jednostki za pomocą kabla sieciowego. W przeciwnym przypadku musimy dodatkowo zadbać o możliwość podłączenia zasilacza.
Punkty dostępowe od strony wizualnej są bardzo minimalistyczne i eleganckie. Często zapominamy, jak ważnym aspektem jest wygląd routera, bo przecież najczęściej są to urządzenia stojące na widoku. Zestaw Deco X50, a konkretnie nadajniki AX3000, które w chodzą w jego skład, mają okrągłą obudowę z tworzywa w kolorze białym, a ich podstawa jest koloru czarnego. Prezentują się naprawdę elegancko i zajmują niewiele miejsca. Na obwodzie nadajnika znajduje się tylko jedna dioda sygnalizująca stan urządzenia.
Deco X50 PoE. Specyfikacja techniczna
Dostępne porty to niestety nie jest jakieś przesadne bogactwo. Zasilanie oraz dwa porty ehternetowe PoE – 1 Gbps oraz 2,5 Gbps. To jednak sieć bezprzewodowa jest tutaj najważniejszą funkcją tego urządzenia. Może ono tworzyć zarówno sieć 2,4 GHz jak i 5 GHz. Z dostępnej trójki jeden nadajnik będzie pełnić rolę tego głównego i podstawowego. Reszta nadajników będzie się do niego podłączać tworząc sieć MESH. Wszystko zależy do tego, który z nich podłączymy do naszego podstawowego routera i w zasadzie nie ma tu znaczenia, który z egzemplarzy wybierzemy.
Deklarowana przez producenta prędkość transmisji bezprzewodowej to 3000 Mb/s. O realnych wynikach testów prędkości napiszę w jednym z kolejnych akapitów. Deco X50 PoE obsługuje rzecz jasna standard Wi-Fi 6 (160 MHz, 80 MHz), OFDMA (modulacja i podział kanału przesyłowego) oraz MU-MIMO 2×2 (łączność z wieloma urządzeniami jednocześnie). Jest tu również beamforming co zwiększa skuteczny zasięg naszej sieci bezprzewodowej i pozwala zredukować zakłócenia innych sieci, co w bloku wielorodzinnym jest istną patologią. Wiem, co mówię, bo sam od lat z tym problem walczę.
Co równie istotne, zestaw ten jest całkiem energooszczedny. Każdy nadajnik pobiera około 7W co daje 21 przy podłączeniu wszystkich trzech. Nasz roczne rozliczenie rachunków za prąd nie powinno przyprawiać nas o gęsią skórkę. Jest całkiem ekonomicznie.
Konfiguracja wstępna i obsługa
Wstępna konfiguracja była banalnie prosta, a użytkownik jest prowadzony za rączkę. W zestawie otrzymujemy co prawda papierologię, ale sugeruje ona przede wszystkim kwestie montażu nadajników oraz instalację aplikacji Deco, która jest dostępna zarówno na iOS jak i na system Android. To za jej pomocą przeprowadziłem konfigurację swojej sieci MESH.
Cały proces jest podzielony na kilka etapów. Zaczynamy od podłączenia dowolnego z nadajników Deco do naszego punktu dostępowego za pomocą dołączonego do zestawu kabla Ethernet. Deco może pracować w dwóch trybach – routera oraz punktu dostępowego. Gdy po podłączeniu przewodu kontrolka nadajnika zabłyśnie na niebiesko, możemy przejść do konfiguracji sieci w aplikacji Deco.
Po przeklikaniu się przez proces konfiguracji wstępnej i ustawieniu parametrów naszej nowej sieci bezprzewodowej możemy przejść do podłączenia kolejnych nadajników. Wszystko, co w zasadzie musimy zrobić to… podłączyć je do prądu. Po dłuższej lub krótszej chwili same znajdą „statek matkę” i podłączą się do sieci MESH. Wszystko to jest w zasadzie prawie bezobsługowe. Jedyne, co byłem zmuszony zrobić to aktualizacja oprogramowania. Tutaj mała porada. Aktualizację warto przeprowadzić dopiero po podłączeniu wszystkich nadajników. Nie będziemy musieli tego procesu powtarzać trzy razy.
Testy prędkości i siły sygnału
Początkowo byłem sceptycznie nastawiony do tego testu, bo mając w pamięci moje doświadczenia z extenderem, liczyłem się z porażką. Układ mojego mieszkania jest bardzo niewdzięczny, a schludne poprowadzenie przewodów Ethernet wiązałoby się z generalnym remontem. Wielkim zaskoczeniem okazało się to, że to po prostu rzeczywiście działa! W moim biurze, w którym spędzam większość dnia, osiągnięcie wysokich prędkości i przede wszystkim stabilnego połączenia, nie stanowi teraz najmniejszego problemu.
W sypialni oglądanie seriali przed snem nie wymaga teraz ode mnie transmisji komórkowej, albo pobierania odcinków offline. Siła sygnału jest teraz tak mocna, że spokojnie korzystam z Netfliksa czy AppleTV+ bez żadnych zacięć, czy długiego buforowania. Natomiast w salonie, gdzie znajduje się główny nadajnik, nie miałem żadnego większego problemu z dostępem do Sieci, więc tutaj w zasadzie nic się nie zmieniło.
Co najlepsze i wspominałem o tym na samym początku, wszystko to jest całkowicie automatyczne. Moje urządzenia mają stabilne połączenie z siecią, a przełączanie między nadajnikami przebiega samoczynnie. My cały czas mamy do czynienia z jedną siecią WiFi, a cała reszta sieciowej magii dzieje się na „backendzie”, czyli na „zapleczu”. Do którego nie musimy zaglądać. Wszystkie informacje są rzecz jasna dostępne z poziomu aplikacji. Tam też widzimy jakie urządzenia są aktualnie podłączone do poszczególnych nadajników. Co ciekawe, aby mieć w to wszystko wgląd… nie musimy być podłączeni do Sieci.
Żeby nie być goło słownym, pokażę Wam zrzuty ekrany z testu prędkości na mojej dotychczasowej Sieci po podłączeniu do sieci Deco. Jak widzicie, rozjazd jest koszmarny, choć muszę przyznać, że moja standardowa siec bezprzewodowa potrafi również zapewnić o wiele wyższe prędkości, lecz jest to bardzo niestabilne i zawodne. Jak widać poniżej, bywa i tak, że 15 Mbps to maksimum, na jakie mogę liczyć. Weź tu człowieku pracuj zdalnie w takich warunkach. Tymczasem po połączeniu z siecią Deco w biurze stabilne 250/24 a bliżej głównego nadajnika nawet i 500 Mbps!
Znalazłem lekarstwo na moje sieciowe bolączki. Niestety nie jest tanie
Słowem podsumowania, okazało się, że sieć MESH to jest prawdziwe remedium na moje problemy i po zakończeniu tego testu będę musiał spróbować wrócić do tego tematu na poważnie. Wymaga to jednak pewnej inwestycji. W przypadku TP-Link Deco X50 PoE jest to inwestycja rzędu około 1500 zł. To nie mało, choć przyznam, że warto. Zawsze możemy spróbować nieco zaoszczędzić, wybierając zestaw z dwoma nadajnikami. W moim przypadku byłoby to wystarczające. TP-Link w linii Deco oferuje też znacznie tańsze modele, które jednak oferuje nieco niższe prędkości i mnie funkcjonalności.
Gdybym miał duży dom z wieloma pokojami, albo organizował biuro o większej powierzchni, to Deco X50 PoE byłby chyba rozwiązaniem docelowym. Prosty w obsłudze i niezawodny to są dwa przymiotniki, którymi określiłbym ten zestaw MESH. A to w przypadku sieci bezprzewodowych jest chyba najważniejsze!