Sennheiser – firma znana z produkcji dobrych jakościowo słuchawek służących przede wszystkim do słuchania muzyki, po raz kolejny bierze się za sprzęt przeznaczony dla graczy. Efektem działań niemieckiego producenta jest model GSP 600. To potężne słuchawki stworzone z myślą o elektronicznej rozrywce. Czy duży rozmiar i wyśrubowana cena idzie w parze z równie wysoką jakością? Sprawdzamy!
Wygląd i konstrukcja
Pod względem designu Sennheiser w modelu GSP 600 nawiązuje do gamingowego trendu, za którym nie przepadam. Mowa o ogromnej wręcz konstrukcji w wielu miejscach zakończonej charakterystycznymi, ostrymi kształtami i krawędziami. Właśnie w taki sposób niemiecki producent próbuje przekonać do siebie gracza, czyli potencjalnego kupca.
Kupiec ten musi być dość zamożny. Już na wstępie należy podkreślić, z jakim przedziałem cenowym mamy do czynienia. W momencie pisania tego tekstu za GSP 600 należy zapłacić około 1000 złotych. Biorąc pod uwagę, że nie jest to sprzęt audiofilski, a przeznaczony do gamingu, można spodziewać się fajerwerków.
Samej konstrukcji nie mam zbyt wiele do zarzucenia, przynajmniej pod względem jakości wykonania. Zastosowano tu w głównej mierze ciemny, solidny plastik, który powinien wytrzymać nawet bardziej emocjonujące fragmenty rozgrywki.
Niestety jego faktura sprawia, że dość szybko się rysuje, pozostawiając nieprzyjemne i widoczne z bliska ślady. Po kilku miesiącach użytkowania z pewnością będzie się to jeszcze bardziej rzucać w oczy. Niekoniecznie tego oczekuję po słuchawkach w tym przedziale cenowym.
Design został utrzymany w czarno-czerwonych barwach, z drobnymi, szaro-srebrnymi wstawkami, które służą jako nietypowe połączenie pałąka i muszli.
Regulacja pałąka odbywa się w klasyczny sposób. Wystarczy przesunąć go w którąś ze stron, aby zwiększyć lub zmniejszyć jego rozmiar. Co więcej, producent postawił na dość ciekawe rozwiązanie dodatkowe. Za pomocą dwóch suwaków umieszczonych w górnej części pałąka można regulować siłę ucisku całego zestawu na głowę. Nigdy wcześniej nie spotkałem się z takim bajerem, ale muszę przyznać, że to rzeczywiście działa. Różnica pomiędzy najmniejszym a największym naciskiem jest zauważalna.
Pałąk tradycyjnie dla tego typu słuchawek pokryty został od spodu miękką gąbką, która izoluje twardy plastik od głowy. Dość duże muszle, w których zmieści się każde ucho, również skrywają pokaźne ilości wspomnianej gąbki, ukrytej tym razem za eko-skórą. Dzięki temu słuchawki są w miarę wygodne, ale do tego aspektu dojdziemy za chwilę.
W przeciwieństwie do większości słuchawek gamingowych, Sennheiser zrezygnował w swoim modelu z jakiegokolwiek podświetlenia, co akurat mi nie przeszkadza. Dużo bardziej zastanawiające są natomiast oferowane funkcje dodatkowe – a raczej ich brak, co w tym przedziale cenowym jest już sporym uchybieniem.
Sennheiser GSP 600 nie posiada bowiem dedykowanego pilota na kablu do szybkiej obsługi dźwięku. Regulacja głośności odbywa się za pomocą pokrętła umieszczonego na prawej muszli. W miarę wygodne rozwiązanie, ale nie wszystkim będzie pasować.
Kolejnym uchybieniem jest brak możliwości odłączenia czy jakiegokolwiek sterowania mikrofonem. Nie można go szybko wyciszyć – takiego przycisku po prostu zabrakło. Aby go całkowicie wyłączyć, należy przesunąć go w górę, do pozycji pionowej. W kwestii wyciszania należy się zatem posiłkować dodatkowym oprogramowaniem systemowym i skrótem na klawiaturze.
Mikrofon posiada też niewielkie możliwości regulacji jego pozycji. Praktycznie sprowadzają się one wyłącznie do przesuwania w górę i w dół. O odchyleniu można zapomnieć.
W zestawie oprócz słuchawek znajduje się długi kabel, zakończony dwoma złączami audio 3,5 mm. Jest też krótszy kabel, zakończony pojedynczym złączem audio 3,5 mm – dedykowany urządzeniom mobilnym i konsolom. Dzięki takim złączom słuchawki można podłączyć do praktycznie każdego urządzenia, co należy oczywiście zaliczyć na plus.
Z drugiej jednak strony w przypadku słuchawek za 1000 zł można by żądać dedykowanej karty dźwiękowej, podłączanej pod port USB i funkcji związanych z wirtualizacją dźwięku. Niestety tych w GSP 600 zabrakło.
Wygoda użytkowania
Sennheiser GSP 600 to bardzo duży i masywny zestaw słuchawkowy dla graczy. Paradoksalnie jednak jest on stosunkowo ciasny – wystarczy posiadać nieco większą głowę, a użytkowanie powyżej godziny będzie wiązało się z bólem i dyskomfortem.
Na nic zdaje się regulacja siły nacisku czy pałąka – te słuchawki po prostu nie są przystosowane dla osób z większą głową. Podczas użytkowania ciągle czułem niepotrzebny ucisk czaszki, co po kilkudziesięciu minutach przeradzało się w lekki ból. W żaden sposób nie byłem w stanie „zgrać” ich w taki sposób, by zapomnieć, że mam je na głowie.
Co ciekawe problem ten nie występował w przypadku znacznie mniejszej, kobiecej głowy. Ma to zatem związek z rozmiarem. Pomimo masywnego kształtu, były na mnie po prostu za małe. Należy mieć to na uwadze podczas zakupu. Jeżeli jest taka możliwość – przed podjęciem decyzji o kupnie warto je przymierzyć.
Jakość dźwięku
Przechodzimy do rzeczy najważniejszej – jakości dźwięku. Pod tym względem po Sennheiserze można się spodziewać sporo. Nie inaczej jest także w przypadku GSP 600, choć od razu po nałożeniu słuchawek na głowę można odczuć, że to sprzęt przede wszystkim do grania.
Nie oznacza to jednak, że za pomocą słuchawek tych nie da się słuchać muzyki. Dźwięki wydobywające się z potężnych przetworników są dobrej jakości. Odnoszę wrażenie, że nieco zbyt mocno dominują tu średnie i wysokie pasma, choć po chwili idzie się do tego przyzwyczaić. Sekcje basowe są odpowiednio zrównoważone, choć momentami brakuje im nieco wyrazistości. Dźwięk nie połechta nas w tym przypadku ujmującymi, niskimi tonami.
GSP 600 grają przyzwoicie i zrównoważenie. Bardzo podoba mi się wygłuszenie otoczenia. Po włączeniu muzyki nieco głośniej zapominamy o wszystkim, co nas otacza. Jesteśmy tylko my i ulubione dźwięki.
Warto dodać, że jakość dźwięku różniła się nieco w zależności od tego, do jakiego źródła podłączyłem słuchawki. Pozwala to wysnuć wnioski, że słuchawki są mocno podatne na jakość karty dźwiękowej. Wydobycie pełni możliwości wymagać będzie zatem inwestycji w droższą dźwiękówkę, co dodatkowo potęguje koszty.
Słuchawki potrafią też zbudować całkiem niezłą scenę, co jest przydatne przede wszystkim w grach, do których w pierwszej kolejności zostały stworzone. Pomimo braku technologii 7.1, klasyczne stereo sprawdza się tu wyśmienicie. Nie miałem najmniejszych problemów z lokalizacją przeciwników w takich grach, jak Battlefield 1 czy PlayerUnknown’s Battlegrounds. Nawet najmniejszy odgłos był odpowiednio pozycjonowany, co pozwalało na dobrą orientację na polu bitwy.
Same dźwięki wystrzałów czy wybuchów brzmiały natomiast bardzo soczyście, choć momentami brakowało im nieco basu. Mimo wszystko słysząc wojenną scenerię wydobywającą się z przetworników, aż chciało się dalej grać, a przecież o to chodzi.
Słuchawki świetnie nadają się też do innych gatunków gier. Bardzo fajnie sprawdzały się w Pillars of Eternity czy Battlefleet Gothic Armada, czyli tytułach, które niekoniecznie wymagają od nas polegania na dźwiękach.
Na plus wypada też ogólna głośność. Słuchawki potrafią zagłuszyć wszystkie dźwięki otoczenia, pomimo iż są zasilane wyłącznie przez złącze audio 3,5 mm.
Podsumowanie
Brak dedykowanego oprogramowania, mikrofon na stałe przymocowany do konstrukcji, brak wygodnego pilota do regulacji czy przeciętny komfort po godzinie użytkowania to cechy, których z pewnością nie spodziewałem się w słuchawkach Sennheisera za 1000 złotych. Niestety nie wszystko w GSP 600 wyszło tak, jak powinno.
Na plus należy natomiast zaliczyć dobrą jakość dźwięku, która pazury pokazuje bezpośrednio w grach. Rozgrywka z tymi słuchawkami na uszach dawała mi ogromną frajdę. Bardzo dobrze sprawowało się pozycjonowanie dźwięków. GSP 600 nieźle wypadają również podczas słuchania muzyki, choć momentami doskwiera zbyt mocna dominacja średnich pasm i brak mocnego, wyrazistego basu.
Czy zatem warto? Zapewne byłaby to ciekawa propozycja, gdyby kosztowała kilkaset złotych mniej. Za około 1000 złotych można natomiast znaleźć znacznie lepsze propozycje, oferujące graczom więcej możliwości i przynajmniej porównywalny dźwięk. Według mnie niemiecki producent nieco zmarnował swój potencjał.
Plusy:
– dobra jakość dźwięku
– świetne pozycjonowanie dźwięku w grach
– kompatybilność z większością urządzeń
– bardzo dobra izolacja dźwięków otoczenia
– solidna konstrukcja
Minusy:
– niewygodne przy dłuższym użytkowaniu
– brak funkcji dodatkowych
– brak możliwości odłączenia mikrofonu