MEZO 1 | Specyfikacja |
---|---|
Procesor i grafika | MediaTek Quad-core 1.3 GHz GPU: Mali-T720 |
Pamięć RAM | 1GB LPDDR3 |
Pamięć masowa | 8 GB |
Karta pamięci | microSD do 32 GB |
Wyświetlacz | 5.5” IPS TFT HD |
Rozdzielczość | 1280x 720 px |
Czujniki | czytnik linii papilarnych, akcelerometr, żyroskop, czujnik światła, kompas, sensor RGB, podczerwień |
Akumulator | 2200 mAh |
Aparat fotograficzny | 8 MP, autofokus, dioda LED Z przodu: 5 MP, dioda LED |
System operacyjny | Android 6.0 |
Transmisja danych | UMTS/WCDMA/TD-SCDMA/LTE |
Łączność i lokalizacja | Wi-Fi 802.11 b/g/n, Bluetooth 4.0 GPS |
Złącza | micro-USDB, jack 3,5mm |
Typ karty SIM | 2 x microSIM Dual SIM |
Wymiary (dł./sz./g.) | 154,7 x 77,4 x 8,8 mm |
Masa | 185 g |
Wygląd i pierwsze wrażenia
Całość sprawia wrażenie naprawdę solidnie spasowanej: okazało się, iż w tym smartfonie bateria znajduje się w pudełku i przed uruchomieniem trzeba ją włożyć. To nieco mylące, jednak dobrze, że producent zadbał o możliwość zdjęcia tylnej obudowy. Muszę przyznać, że jestem zaskoczony tym, jak dobrze została ona złożona – przez pierwsze kilka minut myślałem, że smartfon, podobnie jak u konkurencji, został wyprodukowany w postaci jednolitej bryły.
Tylna obudowa zaczepia się w kilku miejscach i trzeba użyć nieco siły, aby usłyszeć „klik” oznaczający poprawne dopasowanie elementów. Zarówno na początku, jak i po dwutygodniowym użytkowaniu i kilkukrotnym ściąganiu obudowy, MEZO 1 nie dawał żadnych oznak, iż ze spasowaniem jest coś nie tak. Zarówno czytnik linii papilarnych, jak i aparat także pozostały na swoich miejscach działając bez większych problemów. Ten pierwszy z wymienionych zaskoczył mnie sprawnym działaniem, choć momentami musiałem nieco mocniej „włożyć” w niego swój palec, aby odblokować ekran. Mimo to, zdecydowanie duży plus dla Manty.
Pod tylną obudową znalazło się miejsce na baterię oraz karty SIM – MEZO 1 wspiera bowiem dual-SIM bez najmniejszego problemu. Przedni panel smartfona prezentuje się elegancko, jednak ma swoje wady. Producent umieścił fabrycznie na ekranie folię ochronną, która mimo wszystko łatwo zbiera odciski palców oraz delikatne rysy. Byłem zdziwiony, że przez dwa tygodnie udało mi się nazbierać ich aż tyle na przednim panelu – biorąc pod uwagę, iż każdy sprzęt elektroniczny traktuję jak jajko. Na dole, pod wyświetlaczem, Manta postanowiła umieścić przyciski dotykowe.
Niestety, żaden z nich nie jest podświetlony, co wymaga chwili skupienia podczas użytkowania – szczególnie, jeśli robimy to późnym wieczorem lub w nocy. W tym miejscu znajdziemy także głośnik oraz standardowy wtyk do ładowania, micro USB.
Tak naprawdę przedni panel smartfona nie wyróżnia się niczym szczególnym – jest po prostu estetycznie. Plastikowa obudowa z biegiem czasu z pewnością będzie się wycierała. Muszę odnotować, że po dwóch tygodniach z logo nadrukowanego na tylnej klapce pojawiły się odpryski schodzącego lakieru…
Wyświetlacz
Momentami miałem także wrażenie, iż muszę dokładniej wykonywać odpowiednie gesty, aby uruchamiać poszczególne funkcje – tak, jakby digitizer nie do końca łapał dotyk moich palców. Bardzo możliwe jednak, że było to tylko związane z moimi przyzwyczajeniami do korzystania z innych smartfonów.
Jak widzicie na zdjęciu, w minimalnym, popołudniowym słońcu, MEZO 1 zawodzi. Ekran staje się od razu „lusterkiem”, przez co zobaczymy na nim niewiele. Na plus mogę jednak zaliczyć automatyczne dopasowywanie jasności wyświetlacza – ta funkcja działała bez zarzutu.
W każdej innej chwili niż w ostrym słońcu, smartfon Manty działa po prostu poprawnie i ciężko oczekiwać od niego więcej.
Bateria
Na pokładzie urządzenia MEZO 1 znalazła się bateria o pojemności 2200 mAh. To bardzo niewielka wartość, biorąc pod uwagę prądożerny ekran o wielkości 5,5 cala. Pod względem samej pracy jest jednak nieźle. Przy 15% baterii (bo taki punkt przyjąłem za krytyczny), urządzenie uzyskało SOT na poziomie 2 godzin i 53 minut.
Przy większym oszczędzaniu energii oraz wyłączaniu danych komórkowych lub Wi-Fi podejrzewam, iż byłbym w stanie uzyskać spokojnie około trzech i pół godziny SOT. W kwestii baterii dziwi mnie jednak jedna rzecz. Zarówno ładowarka z zestawu od Manty, jak i moja prywatna, bardzo wolno ładowały samo urządzenie. Potrzebowałem dobrze ponad 2 godzin, aby uzupełnić zapas mocy prosto z gniazdka – to okrutnie długi okres czasu, biorąc pod uwagę, jak małe ogniwo posiada model MEZO 1. Manta zdecydowanie musi poprawić ten element w swoich kolejnych urządzeniach.
Podsumowując: MEZO 1 spokojnie zapewni Wam jeden dzień pracy od rana do wieczora, jeśli będziecie używać go oszczędnie. Warto jednak zabrać ze sobą ładowarkę. Tak na wszelki wypadek.
Podzespoły i wydajność
Pod obudową Manty MEZO 1 znajdziecie procesor MediaTeka (model MT6735 wraz z grafiką Mali-T720) oraz 1 GB pamięci operacyjnej RAM. Całość dopełniona jest 8 gigabajtami pamięci wewnętrznej na dane oraz aplikacje użytkownika.
System, który znajduje się w smartfonie Manty, to nic innego, jak „czysty Android” uzupełniony kilkoma dodatkami od producenta. Nie ma tu więc mowy o ociężałości. Urządzenie reaguje naprawdę dobrze, jednak przy uruchomieniu kilku aplikacji naraz lub aktualizowaniu dużej liczby programów ze Sklepu Play, można odczuć znaczne spowolnienie pracy – trudno się dziwić, w końcu to tylko 1 GB pamięci RAM.
{reklama-artykul}Muszę przyznać, że jestem jednak zaskoczony sprawnością, z jaką radziło sobie to urządzenie podczas mojego codziennego użytkowania. Przeglądanie Instagramu, Tumblra, Facebooka czy rozmawianie na Messengerze ze znajomymi nie stanowiło żadnego problemu. Proste i mniej wymagające gry oraz średnio rozbudowane produkcje (takie, jak Sky Force) także nie sprawiły modelowi MEZO 1 większego problemu.
Nie możecie jednak zakładać, iż smartfon wytrzyma wszystko: posiada bowiem podzespoły naprawdę z niskiej półki. Dobra optymalizacja oprogramowania przez Mantę sprawia jednak, iż całość działa płynnie oraz stabilnie. Nie zdarzyło mi się ani razu, aby urządzenie się zawiesiło lub wymagało restartu – co najwyżej musiałem chwilkę dłużej poczekać na załadowanie wybranych plików.
Manta MEZO 1 to więc smartfon gotowy do obsługi podstawowych zadań oraz casulowego grania w podróży lub w drodze do pracy.
Użytkownicy wymagający nieco więcej będą jednak zawiedzeni.
Łączność i multimedia
I znów: poprawnie. Manta MEZO 1 bezproblemowo działała w sieci komórkowej oraz łączyła się z Wi-Fi oraz Blueotooth. Nie zauważyłem jakiegokolwiek problemu z przesyłaniem danych oraz korzystaniem ze słuchawek bezprzewodowych i Spotify. Test prędkości LTE wykonałem bezpośrednio w centrum miasta, a sam wynik uważam za naprawdę niezły. Da się więc spokojnie korzystać z internetu i używać innej elektroniki podłączonej przez Bluetooth.
Podczas jazdy na rowerze oraz korzystania z Map Google, wbudowany GPS w modelu MEZO 1 także nie sprawiał żadnego problemu. Było szybko i dokładnie. Tak, jak powinno. Jedynie zastrzeżenia, jakie mogę mieć w przypadku multimediów, to jakość dźwięku z głośnika – ustawienie głośności na ponad połowę powoduje natychmiastowy ból uszu oraz głowy.
Na minimalnych wartościach, MEZO 1 radzi sobie po prostu przyzwoicie. Uważajcie jednak na to, jak wysoko ustawiacie parametr głośności.
Oprogramowanie
MEZO 1 pozwala na swobodną zmianę animacji, tapety lub motywu: to raczej podstawowe funkcje, które znajdziecie w każdym smartfonie z Androidem. Oprócz tego, system nie różni się od bazy Androida 6.0, którą zainstalowalibyśmy bezpośrednio z obrazu dostarczonego przez Google. Urządzenie Manty pozwala na swobodne ustawienie wszystkiego „pod siebie” oraz wykorzystanie dwóch kart SIM jednocześnie.
O dziwo, aplikacja aparatu została wyposażona w kilka naprawdę przydatnych ustawień – przed jej uruchomieniem sądziłem, iż nie będzie ona aż tak rozbudowana.
W systemie znajdziemy również gesty oraz inne, niestandardowe ustawienia. Niestety, niektóre z ekranów są całkowicie w języku angielskim. Widać, że producent nie przyłożył się specjalnie do kwestii spójności oprogramowania.
Aparat
Smartfonem Manty zrobiłem kilka testowych zdjęć: głównie na „automacie” oraz w różnych warunkach oświetleniowych. Jak na smartfona za mniej niż 400 złotych, wszystkie wyszły poprawnie, a nawet lepiej niż się spodziewałem. Niestety, niezależnie od światła, po włączeniu aplikacji aparatu widać „falowanie”, którymi cechują się słabsze komponenty. Na to już nic nie poradzimy.
Poniżej przykładowe zdjęcia – kliknij w miniaturkę aby zobaczyć obraz w oryginalnej rozdzielczości.
Niestety, z przykrością muszę stwierdzić, że kamerka do selfie w modelu MEZO 1 jest kiepska i postanowiłem nie robić nią testowego zdjęcia: tylko byście się przestraszyli. Producent nie wspomina jednak o diodzie doświetlającej, która znajduje się z przodu sprzętu – to miłe zaskoczenie.
Ilość ustawień, jaką znalazłem w aplikacji aparatu jest zdecydowanie wystarczająca. Jestem skłonny zaryzykować także stwierdzenie, iż jest ich naprawdę dużo, jak na smartfon w tym przedziale cenowym. Zauważyłem, iż MEZO 1 dużo lepiej radzi sobie ze wszystkimi fotografiami podczas włączenia opcji HDR.
Nagrywanie wideo trzeba pozostawić dla osób, które potrzebują raczej poglądowego materiału niż tworzenia konkretnych multimediów. Nad tym elementem nie ma, co się zbytnio rozwodzić: jest po prostu kiepsko.
Podsumowanie
Przez chwilę zastanawiałem się, jak podsumować model MEZO 1 od Manty, jednak jednoznacznie muszę stwierdzić, że ten smartfon jest po prostu zaskakujący. W niewielkich pieniądzach dostajemy estetycznie wyglądające urządzenie mogące pochwalić się naprawdę niezłą wydajnością oraz czytnikiem linii papilarnych. Na uwagę zasługuje również tylny aparat, który mimo słabego sensora jest w stanie zrobić naprawdę przyzwoite zdjęcia. Samo urządzenie zaskoczyło mnie także swoją kulturą pracy. MEZO 1 nie nagrzewa się ani nie „strzela fochów” w najbardziej nieodpowiednim momencie.
Największe bolączki tego smartfona, to zdecydowanie przestarzały system, który nie wiadomo czy doczeka się aktualizacji oraz wyświetlacz, który jest praktycznie nieużywalny w słoneczne dni. Mógłbym się także przyczepić do bardzo małej ilości pamięci, jednak w tym przedziale cenowym to standardowe wyposażenie większości smartfonów i nie ma, co liczyć w tym względzie na jakieś rewelacje.
Miłym zaskoczeniem jest dodanie przez producenta do pudełka słuchawek, silikonowego pokrowca oraz fabrycznie montowanej folii ochronnej na ekranie. Niby małe dodatki, a tak naprawdę sprawiają, iż korzystanie z MEZO 1 staję się po prostu przyjemniejsze.
Podsumowując jednak: Manta MEZO 1 to typowy reprezentant niskiej półki cenowej i nie można po nim oczekiwać cudów. Ten smartfon sprawdzi się jednak idealnie, jako dodatkowe urządzenie do samochodu, pierwszy smartfon dla dziecka lub po prostu telefon zastępczy w razie „W”.
Nie bez znaczenia jest również atrakcyjna cena – w momencie publikacji testu za Manta MEZO 1 trzeba zapłacić około 367 zł (zobacz oferty w sklepach internetowych).
Użytkownicy, którzy posiadają mniejszy budżet i szukają konstrukcji, która nie sprawi, iż będą przeklinać pod nosem, zdecydowanie mogą zapoznać się z propozycją Manty. Inne możliwości znajdziecie także w naszym zestawieniu najlepszych smartfonów w cenie do 500 zł.
MEZO 1 to bowiem naprawdę niezły smartfon za przyzwoite pieniądze.
Zalety | Wady |
---|---|
Estetyczny design | Brak NFC |
Niezła wydajność | Niepodświetlane przyciski |
Spora liczba akcesoriów | Ciemny wyświetlacz |
Sensowna cena | Braki tłumaczeń w systemie |