Pierwszy Nothing Phone wywołał niemałe poruszenie w świecie technologii. Był oryginalny, inny niż cała konkurencja, sprawdzał się we wszystkich podstawowych kwestiach, a jego cena była (i dalej jest) bardzo rozsądna. To jednak Phone (2) jest dla brytyjskiej firmy prawdziwym egzaminem. Sprawdziliśmy, czy ma szansę podtrzymać zainteresowanie i przebić sukces sprzedażowy Phone (1).
Urządzenie Nothing Phone (2) zostało wypożyczone redakcji na czas trwania testów przez firmę Nothing.
Na początek warto wspomnieć, że według Carla Peia, CEO Nothing, Phone (2) nie jest następcą Phone (1), a dodatkową propozycją, dla bardziej wymagających klientów. “Jedynka” ma być dalej sprzedawana i na razie nie wiadomo nic na temat jej kolejnej generacji.
Specyfikacja – jest to, czego brakowało
- Wymiary: 162.1 x 76.4 x 8.6 mm
- Waga: 201 g
- Ekran: 6.7″ LTPO OLED, dynamiczne odświeżanie do 120Hz, rozdzielczość 1080×2412 pikseli, proporcje 20:9
- Procesor: Qualcomm Snapdragon 8+ Gen 1 5G (4 nm) 1×3.0 GHz Cortex-X2 & 3×2.5 GHz Cortex-A710 & 4×1.8 GHz Cortex-A510, GPU Adreno 730
- Pamięć: 128GB / 8GB RAM, 256GB / 12GB RAM, 512GB / 12GB RAM; UFS 3.1
- Aparaty: główny 50 MP, f/1.9, 24mm, 1/1.56″, 1.0µm, PDAF, OIS, szeroki kąt 50 MP, f/2.2, 114˚, 1/2.76″, 0.64µm, AF, przedni 32 MP, f/2.5
- Bateria: 4700mAh z ładowaniem przewodowym 45W i bezprzewodowym 15W
- Łączność: 5G; Dual SIM; Wi-Fi 6; BT 5.3; NFC
- System: Android 13, Nothing OS 2.0
Jak widać, Nothing postawił w tym modelu na zastosowanie topowego, jednak nie najnowszego procesora. To kompromis, który ma pozwolić na zapewnienie bardzo wysokiej wydajności przy zachowaniu względnie atrakcyjnej ceny. Poza chipsetem, urządzenie jest pod paroma względami lepsze od Phone (1) – ma większy ekran, poprawiony aparat, większy akumulator i szybsze ładowanie.
Jeśli chodzi z kolei o zestaw sprzedażowy, mamy tu dokładnie to samo. Smartfon jest oferowany w skromnym pudełku zawierającym dodatkowo tylko kabel USB-C i igłę do wyjmowania tacki z kartami SIM.
Obudowa – dużo zmian, brak rewolucji
To, co pierwsze rzuca się w oczy to zmieniona kolorystyka nowego smartfona Nothing. Phone (2) w ciemnej wersji nie jest już czarny, a szary. To trochę zmienia jego oblicze, bo pierwsza generacja w tym wariancie kolorystycznym charakteryzowała się zadziornością, ale jednocześnie miała w sobie pierwiastek elegancji. Listwy świetlne były wyraźniej odznaczone i ogólnie cały tylny panel miał w sobie jakby więcej charakteru. W “dwójce” mamy do czynienia z różnymi odcieniami szarości, które są trochę bardziej krzykliwe, ale też moim zdaniem mniej uniwersalne.
Niewątpliwym plusem zastosowania nowej kolorystyki jest jednak fakt, że tłuste zabrudzenia na tylnym panelu są niemal niewidoczne. To samo będzie zapewne z rysami, które prędzej czy później mogą pojawić się na szklanej powierzchni.
Mocno odczuwalną zmianą jest też rozmiar smartfona, który urósł względem Phone (1) w każdym wymiarze. Teraz jest to słuchawka kalibru iPhone’a 14/15 Pro Max czy Galaxy S23 Ultra. Osobiście, uważam że to zabieg zupełnie niepotrzebny, jednak wyniki sprzedaży dużych smartfonów podpowiadają, że większość użytkowników powinna być zadowolona. Tylny panel ma delikatnie zaokrąglone krawędzie, co sprawia, że obudowa przyjemnie leży w dłoni, a Phone (2), mimo pokaźnych gabarytów, jest całkiem komfortowy w użytkowaniu.
Przód i tył obudowy pokrywa szkło Gorilla Glass 5, co powinno gwarantować niezłą odporność na uszkodzenia. Ramka to z kolei gładkie matowe aluminium. Przyciski głośności są umieszczone na lewej krawędzi, a klawisz zasilania został ulokowany na prawej. Wszystkie są bardzo dobrze wyczuwalne i mają przyjemny, konkretny klik. Całość sprawia wrażenie bardzo solidnej konstrukcji, Czuć, jakbyśmy trzymali w ręku urządzenie klasy premium, co potęguje dodatkowo dosyć wysoka masa telefonu (201 gramów).
Na pleckach mamy oczywiście flagową funkcję smartfonów Nothing, czyli listwy świetlne, tym razem podzielone na więcej niezależnych stref. Dzięki temu, użytkownik ma do dyspozycji więcej kombinacji, a także nowe funkcje, jak na przykład podgląd postępu minutnika. Osobiście, poza sprawdzeniem działania interfejsu Glyph, nie korzystałem z niego zbyt wiele i za pewnie nie korzystałbym posiadając ten sprzęt na własność, ale chociażby ze względów wizualnych, samą jego obecność uznaję za plus.
Trzeba też wspomnieć o odporności na wodę, którą Phone (2) oczywiście ma, tym razem w standardzie IP54. To standard gwarantujący, że przetrwa on zachlapania, jednak nie zanurzenie, o czym warto pamiętać.
Ekran jest po prostu świetny
Wyświetlacz Nothing Phone’a (2) to 6,7-calowy panel OLED o rozdzielczości FullHD+ i dynamicznym odświeżaniu do 120 Hz. Maksymalna jasność podświetlenia to 1000 cd/m², co jest wartością bardziej niż wystarczającą. Jakość wyświetlanego obrazu jest nienaganna. Kolory nie są przesadnie podkręcone, ale ich nasycenie cieszy oko, podobnie jak szczegółowość, do której też nie można mieć żadnych zastrzeżeń. Całość dopełniają symetryczne ramki, których grubość została zredukowana względem Phone’a (1) i niewielka, centralnie umieszczona wysepka na aparat.
Bardzo dobre wrażenie robi też reakcja na dotyk, która w niczym nie odbiega od tej z najdroższych tegorocznych modeli. Pod powierzchnią wyświetlacza ukryto optyczny czytnik linii papilarnych i muszę przyznać, że to jeden z najlepszych sensorów, z jakimi miałem do czynienia. Jest szybki i bezbłędny, a do odblokowania telefonu wystarczy dosłownie muśnięcie palca. W tej kwestii Nothing spisało się nawet lepiej niż wielu doświadczonych producentów, czasem w urządzenia dwa lub trzy razy droższych.
Aparaty są o poziom wyżej
Jedną z największych słabości Nothing Phone’a (1) są aparaty, które nie należą do tragicznych, ale też na pewno nie plasują smartfona w czołówce swojej kategorii cenowej. Spisują się po prostu poprawnie, o czym pisał Mateusz w naszej recenzji tego urządzenia. Było więc spore pole do poprawy i już teraz mogę powiedzieć, że Nothing odrobił pracę domową.
Z tyłu znajdziemy zestaw dwóch obiektywów, który na pierwszy rzut oka wygląda identycznie jak w “jedynce”, jednak niech was to nie zmyli – zmiany są istotne. Przede wszystkim, w aparacie głównym zastosowano lepszy sensor Sony IMX890, znany min. z OnePlusa 11. Obiektyw ma przysłonę f/1.88, a całość posiada system optycznej stabilizacji obrazu. Czujnik szerokokątny pozostał ten sam, czyli mamy tu Samsunga JN1 z matrycą 50 MP i obiektywem f/2.2.
Najwięcej pracy włożono jednak w oprogramowanie, które teraz dużo lepiej wykorzystuje możliwości sprzętowe. Efekt jest taki, że zdjęcia wykonywane Nothing Phonem (2) są naprawdę dobre. Byłem zadowolony z kadrów uchwyconych tym telefonem prawie w każdym wypadku. W optymalnych warunkach oświetleniowych fotografie są bardzo szczegółowe, zbalansowane, nasycone i przede wszystkim równe. Zachowanie automatu jest przewidywalne i w większości przypadków dokładnie takie, jak oczekiwałem. Dodatkowo, zostało ono skalibrowane w taki sposób, żeby zdjęcia odznaczały się efektownym, ale nie nachalnym rozmyciem obiektów znajdujących się na dalszym planie.
W dzień, jeśli nie potrzebujemy zbliżenia większego niż dwukrotne, aparat Nothing Phone’a (2) naprawdę może konkurować z najlepszymi. W nocy również radzi sobie całkiem nieźle, chociaż w tym przypadku widać różnicę między (2), a najlepszymi flagowcami, głównie w ilości szumów i grze światłem.
Zaznaczmy, że wszystkie powyższe pochwały dotyczą aparatu głównego. Jeśli chodzi o jednostkę szerokokątną, fotografie są widocznie gorszej jakości, mimo, że software bardzo ambitnie próbuje tuszować niedoskonałości.
Filmy nagrywane najnowszym Nothing Phonem są niezłe, a na pochwałę zasługuje w pierwszej kolejności praca optycznej stabilizacji, dla której nie straszna jest nawet wyboista droga pokonywana na rowerze.
Materiał można nagrywać maksymalnie w jakości 4K przy 60 klatkach na sekundę. Warto jednak pamiętać, żeby nie kombinować zbytnio z zoomem i innymi ustawieniami podczas nagrywania, bo akurat z tym Phone (2) nie radzi sobie zbyt dobrze (pojawiają się nieprzyjemne zakłócenia).
Przednia kamerka też doczekała się ulepszeń. Poza zmianą jej umiejscowienia, zastosowano również inny sensor (Sony IMX615) o rozdzielczości 32 MP. Obiektyw ma w tym wypadku przysłonę f/2.45. Zdjęcia wykonywane tym aparatem są poprawne i nie odznaczają się niczym specjalnym. Kolory są w porządku, szczegółowość też, a po zmroku nie widać znaczącego spadku jakości.
Wydajność – Snapdragon okiełznany
Jak wspomniałem na początku recenzji, smartfon został wyposażony w ubiegłoroczny procesor Qualcomm Snapdragon 8+ Gen 1. To ten sam chipset, który gościł w większości flagowców z 2022 roku, jednak w delikatnie poprawionej wersji. Pierwowzór miał dość istotną wadę w postaci nadmiernego nagrzewania się. Wersja z “plusem” obecna w testowanym urządzeniu nie jest całkowicie wolna od tego problemu, ale został on poprawiony na tyle, że nie przeszkadza w użytkowaniu.
Pod dużym obciążeniem obudowa Nothing Phone’a (2) robi się cieplejsza, szczególnie w górnej partii i na ramkach, ale nie jest to poziom powodujący duży dyskomfort – po prostu, wzrost temperatury jest zauważalny. Dotyczy to tylko scenariusza obejmującego granie lub przeprowadzanie testów wydajności. Niewielki throttling występuje, ale w stabilność w testach na poziomie ok. 70 procent ciągle nie jest złym wynikiem. W zwykłym, codziennym użytkowaniu nie ma żadnego problemu z przegrzewaniem się podzespołów i obudowy.
Wydajność smartfona jest wysoka, chociaż nie najwyższa z możliwych. Wyniki benchmarków pozycjonują testowany model pod tegorocznymi flagowcami, ale nad większością średniaków. Skok wydajności względem Phone (1) jest w niektórych aspektach prawie dwukrotny. Jeśli chodzi o odczuwalną szybkość działania, jest rewelacyjnie. System działa bardzo szybko, porównywalnie z najlepszymi smartfonami na rynku. Nie ma również żadnego problemu z obsługą najbardziej zaawansowanych gier.
Mam tylko jeden problem z Nothing OS
Wraz z Phone (2), Nothing zaprezentowało również nową generację swojej nakładki systemowej – Nothing OS 2, która jest oczywiście domyślnie zainstalowana na urządzeniu. Środowisko bazuje na Androidzie 13 i w wielu miejscach wygląda jak czysta wersja oprogramowania Google. Najbardziej eksponowane rejony są jednak całkowicie przestylizowane, w klimacie charakterystycznym dla Nothing.
Ekran główny ma całą paletę nowych widżetów i część z nich może być także dostępna z poziomu ekranu blokady. Jest też nowa aplikacja pogody i więcej możliwości personalizacji wszystkich elementów. To, co jednak najbardziej urzekło mnie w tym interfejsie, to piękne, spójne i płynne animacje. Moim zdaniem, jeśli chodzi o ten aspekt, Nothing wygrywa nawet z Samsungiem, Oppo i Xiaomi, które od lat wkładają wiele wysiłku w uatrakcyjnienie systemowych przejść. Używanie Phone (2) to po prostu przyjemność sama w sobie, nawet jeśli tylko sprawdzamy pogodę lub skrzynkę mailową. Poza tym, na dużą pochwałę zasługuje także sama optymalizacja i stabilność pracy systemu.
Pakiet domyślnie zainstalowanych aplikacji nie różni się znacząco od tego, co dostajemy w czystej wersji Androida. Nothing dodaje do tego zestawu apkę Nothing X do obsługi słuchawek i.. w sumie to tyle.
Jak sami widzicie, naprawdę podoba mi się Nothing OS 2, jednak jest jedna rzecz, która nie pozwala mi jeszcze uznać tej nakładki za mój osobisty numer jeden. Chodzi o ogólną spójność wizualną systemu. Po pierwsze, ekran główny i niewielka część aplikacji jest stylizowana na modłę Nothing, czyli geekowski, surowy minimalizm, a jednocześnie np. dialer albo Kontakty to łagodny, kolorowy material design od Google. Te dwa światy moim zdaniem zupełnie do siebie nie pasują, a używając Nothing OS musimy nieustannie pomiędzy nimi przeskakiwać.
Po drugie – czcionki. Producent poradził już sobie z większością polskich znaków, ale ciągle widzę dużą niespójność w liternictwie. W jednym miejscu mamy litery drukowane, w innymi zwykłe, jeszcze w innym kropkowane, a w aplikacjach od Google z kolei klasyczna czcionka Google. To nadaje się do poprawy. Jest też problem ikon aplikacji firm trzecich, które domyślnie nijak nie pasują do monochromatycznego motywu tych systemowych. Na szczęście, akurat to da się w prosty sposób rozwiązać instalując Nothing Icon Pack ze Sklepu Play, który zaprowadza w tej kwestii porządek.
Długi czas pracy i porządne głośniki
Wbudowany akumulator ma pojemność 4700 mAh, czyli dosyć standardowo, jak na sprzęt tej wielkości. W praktyce jednak Nothing Phone (2) sprawuje się ponadprzeciętnie dobrze jeśli chodzi o czas pracy na jednym ładowaniu. Nie ma najmniejszego problemu z wytrzymaniem całego dnia bez ładowarki, a jeśli nie obciążamy urządzenia nadmiernie, dwa dni również są w zasięgu. W moim trybie, w którym Galaxy S23 kończy zwykle rozładowany w okolicach godziny 20, Phone (2) wytrzymywał około 1,5 dnia. Przekłada się to na 6-7 godzin pracy z ekranem.
Smartfon obsługuje ładowanie z maksymalną mocą 45W. Tak jak pisałem wcześniej, zasilacz nie jest dołączony do zestawu, ale jeśli takowy dokupimy (45W lub więcej), ładowanie od 0 proc. do pełna trwa około 50 minut.
Nothing Phone (2) posiada dwa głośniki stereo. Jeden znajduje się pod kratką na dolnej krawędzi, a drugi tam, gdzie jednostka do rozmów. Zestaw sprawuje się ogólnie bardzo dobrze, gra głośno i czysto. Nie znajdziemy tutaj tyle niskich tonów, co w kilku najlepszych flagowcach, ale poza tym naprawdę nie ma się do czego przyczepić.
Dobra robota, Nothing
Phone (2) jest świetnym telefonem, którego naprawdę przyjemnie się używa. To urządzenie dużo dojrzalsze niż (1), dopracowane niemal w każdym aspekcie i rozsądnie wycenione. Za około 3000 złotych to jedna z najlepszych propozycji, jakie są dostępne na rynku, którą z pełną odpowiedzialnością mogę polecić. Moim zdaniem Brytyjczycy powinni jednak popracować nad oprogramowaniem, bo Nothing OS jest piękny i obiecujący, ale żeby konkurować na przykład z Pixelami, musi być bardziej spójny.
Nothing udowodniło, że ma potencjał, aby w dłuższej perspektywie wyrobić sobie solidną pozycję na rynku smartfonów. Widać, że firma ma plan, wie co robi, nie podejmuje się niebezpiecznych eksperymentów, a przy tym konsekwentnie realizuje swoją wizję. Jako fan mniejszych telefonów, mam też nadzieję, że w przyszłości zobaczymy w portfolio tego producenta coś bardziej kompaktowego, mogącego konkurować z podstawowymi modelami Pixel czy Galaxy S.
Zalety
- ładne, charakterystyczne wzornictwo
- nienaganne wykonanie obudowy
- ekran z najwyższej półki
- dobry aparat, widocznie ulepszony względem Phone (1)
- wysoka wydajność
- szybkie działanie systemu
- piękne animacje
- wydajna bateria
Wady
- niespójny interfejs