Realme 6s – co w pudełku?
Słuchawek brak, ale producent postanowił za to dołączyć silikonowe etui. W pudełku standardowo znajdziemy również ładowarkę z przewodem USB C, igłę do tacki oraz całkiem sporo żółtego kartonu. Po wyłożeniu wszystkich elementów okazało się, że zajmują one ponad połowę stołu. Może się czepiam, ale drzew trochę szkoda.
Wygląd Realme 6s: atak klonów
Unifikacja wzornictwa (być może podyktowana wygodą korzystania) sprawiła, że obecnie bardzo trudno jest odróżnić jeden model od drugiego. W przypadku frontu Realme 6s otrzymujemy klasyczne bezramkowe wzornictwo z wycięciem po lewej stronie, czyli identyczny układ jak np. w Huawei 40 Lite.
Ramki są wąskie, a podbródek smukły. W tej półce cenowej tworzywo zamiast aluminium wcale nie razi, tym bardziej że – jak mniemam – znamienita większość użytkowników od razu po pierwszym uruchomieniu włoży smartfon do etui – swoją drogą jest bardzo solidne i świetnie przylega, co m.in. zapobiega dostawaniu się brudu do środka i pozwala na pewny chwyt.
Górna krawędź jest pusta, po prawej stronie znalazł się czytnik linii papilarnych zintegrowany z przyciskiem zasilania, po lewej natomiast dwa oddzielne przyciski do regulacji głośności oraz miejsce na hybrydową tackę SIM. Na dolnej krawędzi otrzymujemy wejście USB C, głośnik mono, mikrofon oraz gniazdo słuchawkowe Jack 3,5 mm.
Plecki wykonane są z tworzywa, na którym pojawia się gradient – na pierwszy rzut oka efekt zbliżony jest do szkła, więc ogólne wrażenie wizualne są bardzo na plus. Niestety, w czarnej wersji kolorystycznej (przez producenta nazwanej Eclipse Black) widać praktycznie każdą, nawet najmniejszą drobinę kurzu. Rada na przyszłość: zanim umieścicie smartfon w etui, obudowę przetrzyjcie ściereczką antystatyczną.
Z tyłu nie mogło także zabraknąć lekko wystającego modułu aparatu z wertykalnie ułożonymi czterema obiektywami – układ zaczerpnięty z modeli Oppo (np. Reno 3 czy A91), czyli producenta, z którym Realme jest spokrewniony poprzez przynależność do tej samej grupy BBK Electronics. Diodę doświetlającą umieszczono poza modułem.
Dobre spasowanie sprawia solidne wrażenie. Jedynym elementem, który czasami lekko „dzwoni” jest czytnik linii papilarnych. Poza tym bez zastrzeżeń. Smartfon mimo dość sporych rozmiarów dobrze leży w dłoni. Co prawda jest dość ciężki (190 g), jednak konkurencyjne modele z ekranem o przekątnej 6,5 cala ważą jeszcze więcej.
90 Hz, czyli powiew klasy premium
Realme 6s wyposażony jest w 6,5-calowy ekran TFT LCD (IPS) o rozdzielczości Full HD+ (2400×1080 pikseli), czyli standard w tej klasie. Natomiast informacją, która wśród entuzjastów wzbudzać będzie dużo więcej emocji, jest częstotliwość odświeżania. Wartość na poziomie 90 Hz sprawia, że obsługa telefonu jest zdecydowanie płynniejsza. I nie jest tylko chwyt marketingowy – różnicę widać gołym okiem!
Reprodukcja kolorów jest na dobrym poziomie, kąty widzenia w normie. Co prawda testowałem już modele z ekranami o wyższej jasności, ale przecież mało kto ustawia tę wartość na maksa – 75% w słoneczny dzień zupełnie wystarcza. Warto dodać, że dla bezpieczeństwa cały front chroniony jest szkłem Corning Gorilla Glass 3.
Sprawna biometria
Realme 6s został wyposażony w funkcję rozpoznawania twarzy, która jest po prostu skuteczna. Nawet w nocy nie miałem najmniejszego problemu z odblokowaniem ekranu. Nie mogło też zabraknąć czytnika linii papilarnych – zintegrowano go z przyciskiem zasilania, co akurat dla mnie osobiście jest minusem. Dlaczego? Tak jak wspominałem na samym początku, jest to jedyny element, który delikatnie „dzwoni”. Nie jest to wielka wada, ale na pewno znają się użytkownicy, którym będzie to przeszkadzało. Z kolei jeśli chodzi o samo działanie – jest szybko i skutecznie.
Jak to wszystko działa?
Sercem konstrukcji jest niskonapięciowy procesor MediaTek Helio G90T o częstotliwości zegara 2.05 GHz. Dla miłośników marki Qualcomm należy się w tym miejscu krótkie wyjaśnienie – wydajność układu umieszczonego w Realme 6s jest jedynie delikatnie słabsza od modelu Snapdragon 730, więc zanim zaczniemy krytykować, lepiej sprawdźmy benchmarki.
Uzupełnieniem zestawu w podstawowej wersji jest grafika ARM Mali-G76 MC4 800 MHz z 4GB LPDDR4x RAM i 64GB pamięci UFS 2.1. A jak to wszystko współgra z system Android 10 z nakładką Realme UI? Otóż bardzo dobrze. Efekt płynności oczywiście podbija 90 Hz, ale i bez tego sprzęt daję sobie radę. Przełączanie między aplikacjami odbywa się błyskawicznie, system też ani razu się nie zawiesił.
Sprzęt z powodzeniem można także polecić miłośnikom mobilnego gamingu. Co prawda po godzinnej rozgrywce w Need For Speed No Limits etui delikatnie się nagrzewa, ale nie na tyle, żeby przerwać zabawę. Oczywiście trudno powiedzieć, jak kolejne aktualizacje wpłyną na wydajność. Natomiast na teraz spokojnie można uznać, że jest to kompletny smartfon (z bardziej niż tylko poprawną specyfikacją techniczną), który przez dłuższy czas powinien zadowolić użytkowników płynnym działaniem. Warto także dodać, że na pokładzie znajdziemy moduły Bluetooth 5.0 oraz NFC.
Szybkie ładowanie i dobra bateria
Kolejnym solidnym punktem jest bateria. Ogniwo o pojemności 4300 mAh swobodnie pozwala korzystać ze smartfona przez cały dzień z hakiem. Przy włączonych odświeżaniu 90 Hz daje nam ok. 6 godzin użytkowania na ekranie. Najlepsze jest jednak ładowanie. Do zestawu dołączono szybką ładowarkę o mocy 30W, która uzupełni poziom baterii od 0 do 100 proc. w mniej niż godzinę.
Realme UI
Realme należy do tej samej grupy co Oppo, więc nic dziwnego, że nakładka pod względem wyglądu mocno inspirowana jest ColorOS-em. Osoby lubiące „customizować” wnętrze swojego smartfona, na pewno pobawią się funkcją zmiany stylu ikon – możemy dostosowywać ich rozmiar, jak i kształt, korzystając przy tym z podglądu.
Mamy tutaj także inteligentny pasek boczny wysuwany z prawej krawędzi, do której możemy dołączyć najczęściej używane aplikacje. Nie mogło zabraknąć także obsługi gestami – w gwoli przypomnienia (by wymienić tylko te najbardziej podstawowe) trzema palcami zrobimy zrzut ekranu, a obrócenie powodować będzie np. wyciszenie przychodzącego połączenia.
Niezbyt natomiast spodobał mi się interfejs aplikacji aparatu. Producentowi naprawdę „sprytnie” udało się ukryć uruchomienie obiektywu szerokokątnego. Okazuje się, że wg Realme najbardziej oczywistą ikoną jest mała kropka umieszczona po lewej stronie od suwaka przybliżenia. Jak dla mnie – do poprawy!
Audio nieco poniżej oczekiwań
Nie ma co oczekiwać cudów po głośniku mono. Brzmi poprawnie do połowy skali, później standardowo zaczyna skrzeczeć. Mamy tutaj także Jacka 3.5 mm. Z kolei ważna, szczególnie dla łowców promocji, może być informacja o akcji sprzedażowej. W ramach promocji każdy nabywca, który zdecyduje się na zakup Realme 6s w terminie od 25.05 do 30.05.2020 r., za darmo otrzyma słuchawki Buds Wireless – niestety nie dotarły do redakcji, więc nie wiem, jak brzmią.
Tych zdjęć nie trzeba się już wstydzić
Pomijając niedorobioną aplikację aparatu, zdjęcia to naprawdę mocna strona premierowego modelu – być może Realme 6s dysponuje nawet najlepszym aparatem (aparatami) w segmencie cenowym do 1000 zł. Odetchnijmy jednak na chwile od subiektywnych zachwytów i wróćmy do technicznych aspektów. Producent postanowił umieścić cztery obiektywy z tyłu. Zaczynając od góry, będą to kolejno: 48 Mpix f/1.8, ultraszerokokątny 119° 8 Mpix, 2 Mpix makro, f/2.4 oraz 2 Mpix do głębi. Frontowa kamerka ma 16 Mpix f/2.0.
Robiąc zdjęcia w domyślnym trybie, otrzymujemy dużą szczegółowość oraz dobrą reprodukcję barw. Całkiem dobrze wypada także w wieczornych scenach. Dostępne jest 10-krotne zbliżenie, które od połowy skali prezentuje się dobrze, później pojawia się kaszka. Niestety po przełączeniu na tryb szerokokątny nie jest już tak dobrze – nagle kolory dostają sztucznego podbicia i wszystko zaczyna prezentować się dużo bardziej „kreskówkowo”.
Obiektyw makro robi poprawne zdjęcia z niewielkiej odległości, z kolei tryb ULTRA NIGHT rozświetli (nie zawsze idealnie) bardzo ciemną scenerię. Co więcej, aparat do selfie oferuje dobrą jakość, należy jednak omijać tryb portretowy, który rozmywa tło w bardzo niedopracowany sposób. Zbyt dużo narzekania jak na te deklaracje z początku akapitu? Oczywiście nie jest idealnie, ale i tak twierdzę, że jeśli nie jest to najlepsza propozycja w tej cenie, to na pewno należy do grona kilku nielicznych, które z czystym sumieniem można nazwać prawie fotograficznymi.
Filmy, które nie straszą
A jak wyglądają film? Obok nagrywania wideo w rozdzielczości do 4K otrzymujemy tutaj kilka ciekawostek. Na stronie producenta możemy przeczytać, że Realme 6s wyposażony jest w algorytm antywstrząsowy, który dokładnie wykrywa kierunek i amplitudę wstrząsu i następnie go wyeliminować. Jak oceniam efekt cyfrowej stabilizacji obrazu? Wg mnie jest zadowalający.
Dużo zabawy może zaoferować możliwość nagrywania filmów w zwolnionym tempie przy użyciu zarówno przedniego, jak i tylnego aparatu. Należy jednak pamiętać, że w tym trybie kluczowe jest dobre oświetlenie, bez którego jedyne, co zobaczymy, to szum i kaszka. Mimo wszystko jest ok!
Podsumowanie
Czy chciałbym kupić taki sprzęt? Owszem, i myślę, że nie jestem w tym odosobniony. Oczywiście – żebyśmy mieli pełną jasność – sprzęt nie jest wolny od wad. Denerwować może „dzwoniący” czytnik linii papilarnych, niezbyt dobry głośnik czy nieco ciemny ekran. Jednak biorąc pod uwagę poważny bonus w postaci odświeżania 90 Hz, dobre aparaty, obecność NFC oraz szybkiego ładowania – prawdopodobnie w tej cenie nie znajdziemy niczego lepszego.
Plusy:
• 90 Hz
• 4 obiektywy
• Szybkie ładowanie (30W)
• NFC
• Bluetooth 5.0
• Cena poniżej 1000 zł
Minusy:
• Słaby głośnik
• przeciętny czytnik linii papilarnych
• Palcująca obudowa