Najwygodniejsze słuchawki, jakich używałem
Philips Fidelio X3 to bardzo duże słuchawki. Okalają swoimi muszlami całe uszy, dzięki czemu możemy się wręcz zatopić w bardzo miękkich gąbkach. Jestem pod wrażeniem, jak tak duży produkt może być jednocześnie tak lekki i miły w dotyku.
Budowa tych słuchawek jest przemyślana pod każdym względem. Pałąk wykonany jest z wytrzymałego metalu, który na wysokości muszli przyjmuje kształt okręgu. W górnej części jest obity szkocką skórą, która nadaje całemu zestawowi dostojności.
Aby nie było jednak zbyt poważnie, producent zastosował ciekawe obicie zewnętrznych części muszli. Materiał przypomina nieco ten, który zazwyczaj stosowany jest do produkcji spodni dresowych. Również jego kolor na to wskazuje – to bardzo fajny motyw, który tonuje nieco atmosferę i sprawia, że produkt jest też nieco młodzieżowy.
Szary i czarny to kolory dominujące w tej konstrukcji, przez co słuchawki może i nie rzucałyby się w oczy, gdyby nie ich rozmiar. Na pochwałę zasługuje konstrukcja pałąka – jest ona regulowana automatycznie. Mechanizm naciąga się podczas nakładania na głowę, dzięki czemu świetnie się do niej dopasowuje. Jednocześnie nie czujemy ucisku na górną część czaszki, nawet po dłuższej sesji z muzyką.
Bardzo miękkie i przyjemne w dotyku są także wewnętrzne strony muszli. Gruba poduszka zapewnia naprawdę wysoki komfort użytkowania. Już dawno nie korzystałem z tak wygodnych słuchawek. Za to duży plus dla producenta.
Słuchawki podłącza się do urządzenia grającego za pomocą grubego, trzymetrowego kabla, który ze względu na swoją sztywność raczej nie będzie się mocno plątał. Co ważne, każdą słuchawkę podłącza się z osobna. W zestawie jest też drugi taki sam kabel, jednak zakończony złączem 2,5 mm. Producent dodał ponadto przejściówkę z 3,5 mm na 6,3 mm i klips do przypinania kabla. Mamy zatem pełen osprzęt, który pozwoli podłączyć się do niemal każdego urządzenia.
Niemal, gdyż użytkownicy smartfonów bez standardowego złącza audio, a jedynie z portem USB-C, muszą obejść się smakiem albo kupić specjalną przejściówkę. Bez tego słuchanie nie będzie możliwe, ale odnoszę wrażenie, że te słuchawki nie zostały stworzone do tego, by korzystać z nich w parze ze smartfonem.
W pudełku znajdziemy też materiałowy worek, do którego można wrzucić słuchawki na czas podróży. Nie wyobrażam sobie jednak, że ktoś zechciałby podróżować z tak dużym zestawem i długim kablem, dlatego ja używałem tego worka po prostu do przechowywania – by słuchawki niepotrzebnie nie łapały kurzu.
Niezapomniane wrażenia dźwiękowe
Nawiązując do tego, co napisałem powyżej, warto doprecyzować, że Philips Fidelio X3 to zestaw, który najlepiej sprawdza się w domowym zaciszu. Nie są to słuchawki, z których skorzystamy w biegu. To produkt na chwile muzycznych uniesień, które będziemy sobie serwować w czasie wolnym.
I coś w tym rzeczywiście jest. Słuchawki wręcz otulają swoją muzyką. Ich barwa jest stosunkowo ciepła, choć ogólna reprodukcja dźwięku zmierza ku bardzo neutralnym zakresom. Dzięki temu jesteśmy w stanie wychwycić wszystkie, nawet te najmniej dostrzegalne dźwięki w utworach muzycznych, niezależnie od gatunku, który aktualnie słuchamy.
Philips Fidelio X3 świetnie wypada w muzyce klasycznej, jazie czy nawet popie lub szeroko pojętej muzyce elektronicznej. W każdym z tych gatunków, jak i w wielu innych, odkryjemy coś zupełnie nowego – nawet w ulubionych utworach, które znany już przecież na pamięć.
Z czystym sumieniem trzeba jednak przyznać, że słuchawki te najbardziej docenią osoby o wyczulonym i bardzo wymagającym uchu, które na co dzień raczą się muzyką odtwarzaną z bezstratnych formatów. Zadowoleni będą użytkownicy poszukujący neutralności i harmonii poszczególnych pasm.
Żadne z nich nie ma w tym zestawie bowiem prawa dominować. To zgrana orkiestra, która odpowiednio się uzupełnia. Bardzo wiele frajdy sprawia szeroka scena – zakładając Fidelio X3 na uszy mamy wrażenie, że jesteśmy w samym centrum sali koncertowej. Dźwięki dobiegają do nas z wielu kierunków.
Nieco mniej zadowoleni będą fani utworów elektronicznych, którzy stawiają na mocne uderzenie basowe i agresywny wydźwięk. Do tego Fidelio X3 się nie nadają – są zbyt delikatne, maskują nieco bas i wybijają go wyłącznie tam, gdzie potrzeba. Nie musi on bowiem przyćmiewać reszty pasm, tuszując niedoskonałości średnicy i góry, bo takich tu po prostu nie ma.
Sam jestem fanem nieco mocniejszych uderzeń basowych, ale Fidelio X3 i tak potrafiło mnie zachwycić. W muzyce house delikatny bas świetnie harmonizuje z przygrywającymi saksofonami – dźwięk po prostu płynie. Z drugiej jednak strony w gatunku drum and bass brakowało mi konkretnego uderzenia – tutaj słuchawki nie zrobiły na mnie aż tak dużego wrażenia.
Tym samym dochodzimy do konkluzji, że Fidelio X3 spodobają się osobom, szukającym przyjemnego, ciepłego i neutralnego dźwięku, który pozwoli zrelaksować się w domowym zaciszu po ciężkim dniu w pracy. Nie ma tu miejsca na szaleństwa – liczy się harmonia.
Warto też dodać, że ze względu na swoją konstrukcję, słuchawki są bardzo głośne. Zapomnijcie o jakiejkolwiek intymności – muzykę, którą słuchacie, usłyszą także domownicy, nawet jeżeli przebywają w innym pomieszczeniu. Sprzęt jest po prostu bardzo głośny i w ogóle nie tłumi hałasów.
Świetne, ale nie dla każdego
Philips Fidelio X3 to konstrukcja udana praktycznie pod każdym względem. Neutralny profil dźwiękowy sprawia jednak, że nie są to słuchawki dla każdego. Przeciętnie sprawdzą się do słuchania muzyki z doskoku, gdy melodia stanowi jedynie tło do innych czynności. Korzystając z X3 trzeba po prostu skupić się na słuchaniu muzyki i czerpać radość z każdego dźwięku.
Sprzęt jest bardzo wygodny, a dodatkowe końcówki pozwalają podłączyć go do wielu urządzeń. Cena zaczynająca się od 1500 złotych będzie jednak przerażać przeciętnego zjadacza chleba. Tym bardziej, że w podobnej kwocie może kupić słuchawki innego producenta z połączeniem bezprzewodowym, aktywną redukcją szumów i innymi bajerami. Philips Fidelio X3 to raczej sprzęt dla melomanów i tradycjonalistów.
Plusy:
– wysoka jakość wykonania
– bardzo wygodne
– świetna jakość dźwięku
– szeroka scena
Minusy:
– nie są to słuchawki dla każdego
– nieco za długi przewód