Lekkie niemal jak piórko
Zazwyczaj w swoich testach pomijam kwestię pudełka, bo przecież oglądamy je tylko raz i później po prostu wyrzucamy. W przypadku LinkBuds S warto jednak o nim wspomnieć bowiem zostało wykonane z ekologicznych materiałów bez dodatku tworzyw sztucznych. Do tego warto nadmienić, że część plastiku użytego do produkcji etui słuchawek odzyskano z niepotrzebnych elementów samochodowych. Fani ekologii powinni być zadowoleni.
Zawartość pudełka jest już natomiast dość klasyczna. Oprócz etui i samych słuchawek znajdziemy w nim kabel do ładowania, instrukcję obsługi oraz wymienne wkładki douszne w trzech rozmiarach (plus czwarty, który jest domyślnie na słuchawkach).
Dzięki temu możliwe jest dość dokładne dopasowanie rozmiaru wkładek do uszu, co owocuje później świetnym brzmieniem i niezłą pasywną redukcją dźwięków otoczenia.
Słuchawki są bardzo lekkie. Każda z nich waży niespełna 5 gramów, co sprawia, że można je z powodzeniem nosić w uszach przez cały dzień i całkowicie o nich zapomnieć. Przyczynia się do tego także bardzo wysoki komfort użytkowania. Pchełki świetnie leżą w uszach i dopasowują się do kanału słuchowego. Już dosłownie kilkadziesiąt sekund po założeniu wrażenie jakiegokolwiek ucisku znika. To jedne z najwygodniejszych słuchawek dousznych, jakie miałem okazję testować, a zaznaczam, że jestem pod tym względem bardzo wymagający.
Sony LinkBuds S, poza tym, że są lekkie i niewielkie, charakteryzują się dość typową budową. Plastik ma nieco chropowatą fakturę, a zewnętrzna część słuchawek tradycyjnie służy za panele dotykowe.
W przeciwieństwie do innych producentów funkcje dotykowe działają tu wyśmienicie. Sony wpadło na genialny pomysł, aby każde dotknięcie akcentować krótkim dźwiękiem. Dzięki temu dokładnie wiemy, ile razy nacisnęliśmy panel dotykowy i jaką funkcję aktywujemy. Dodatkowym atutem jest praktycznie brak opóźnienia w reakcji na dotyk. Świetna sprawa.
Nieźle wypada również bardzo lekkie i także chropowate etui. Jest małe, dzięki czemu z powodzeniem zmieścimy je w kieszeni spodni czy niewielkiej, damskiej torebce. Wyposażone jest w poziomą diodę LED, która sygnalizuje stan pracy i naładowania akumulatora.
Klapka wydaje przyjemny dźwięk podczas zamykania, choć jej spasowanie mogłoby być nieco lepsze. Potrafi się ruszać na boki, choć oczywiście nie jest to nic, co przeszkadzałoby w użytkowaniu.
Etui ładowane jest za pomocą złącza USB-C. Dzięki temu w awaryjnej sytuacji możemy je podładować dowolną ładowarką od smartfona.
Połączenie i czas pracy na baterii
Sony LinkBuds S łączą się ze źródłem dźwięku za pomocą modułu Bluetooth. Obsługują przy tym technologię Fast Pair, która nie tylko zapamiętuje sprzęt na koncie Google, ale także pozwala na jego namierzenie poprzez wydawanie głośnych dźwięków lub sprawdzenie ostatniej dostępnej lokalizacji na mapie.
Efektywny zasięg słuchawek wynosi do 10 metrów. Podczas użytkowania połączenie nie przysparza żadnych problemów. Sprzęt z powodzeniem przeszedł moje standardowe testy i oferował bardzo dobrą jakość muzyki nawet kilka metrów od źródła dźwięku.
Nieźle, choć nie rewelacyjnie wypada też czas pracy na baterii. Standardowo z włączoną aktywną redukcją szumów na jednym ładowaniu LinkBudsy S wytrzymują około 5-6 godzin. Czas ten nieco się wydłuża po zrezygnowaniu z ANC.
Etui pozwala podładować słuchawki około 2,5 razy, co finalnie daje nam okolice 20 godzin słuchania muzyki. To rozsądny wynik, zważając na niewielkie rozmiary słuchawek.
Nieco gorzej wypada natomiast czas ładowania. Etui do pełna uzupełnia energię w mniej więcej 3 godziny. Rozładowane słuchawki potrzebują natomiast około 2 godzin, choć już po 5 minutach ładowania oferują godzinę słuchania. Tutaj mogłoby być nieco lepiej.
Świetny dźwięk z mocnym podbiciem basowym
Sony LinkBuds S charakteryzują się bardzo przyjemnym dźwiękiem, który ma nieco rozrywkowe oblicze odznaczające się mocniejszym podbiciem basowym. Każde pasmo gra tu jednak bardzo czysto i samo z siebie potrafi wydobyć pełne oblicze. Nie ma tu zjawiska zagłuszania niedoskonałości.
Średnica jest bardzo wyraźna, dzięki czemu wszelkiego rodzaju wokale brzmią okazale. Tony wysokie świetnie uzupełniają ogólny wydźwięk, który jest niesiony na przyjemnych, nisko schodzących basach.
Nie ma problemu z odróżnieniem poszczególnych instrumentów czy wręcz dostrzeżeniem elementów utworów, które na słabszym sprzęcie gdzieś zanikają. LinkBuds S z powodzeniem nadają się do muzyki rozrywkowej, elektronicznej, gitarowej, ale także nieco poważniejszej, włącznie z klasyką.
Nieźle zarysowuje się też scena. Jest dostatecznie szeroka, by dźwięki miały się gdzie rozchodzić, a przy okazji daje poczucie przestrzeni.
Jakości dźwięku w Sony LinkBuds S trudno coś zarzucić, szczególnie jeżeli weźmiemy pod uwagę fakt, iż wydobywa się on z zaledwie 5-milimetrowych przetworników. Jest przyjemny, relaksujący, ale także agresywny i głęboki tam, gdzie potrzeba. Czapki z głów.
ANC równie dobre, jak dźwięk
Na funkcję aktywnej redukcji szumów w słuchawkach dokanałowych zazwyczaj spuszczam zasłonę milczenia, bowiem w wielu przypadkach efekty działania nie są w ogóle zauważalne. Zupełnie inaczej jest w LinkBuds S, które z wycinaniem dźwięków radzą sobie bardzo dobrze.
Dzięki temu naprawdę można się odciąć od otoczenia. Słuchawki skutecznie eliminują np. dźwięki z pobliskiego radia, rozmowy w biurze czy wszelkiego rodzaju szelesty. Radzą sobie nawet z hałasem w samolocie, dzięki czemu lot można spędzić w przyjemniejszej atmosferze. Mnie uratowały np. przed długotrwałym płaczem dziecka siedzącego w rzędzie obok.
Do tego dochodzą świetne funkcje dodatkowe związane z ANC. W dowolnej chwili można aktywować tryb przejrzystości, który wpuszcza wszystkie dźwięki za pomocą wbudowanych mikrofonów. Działa to na tyle dobrze, że z powodzeniem można prowadzić rozmowy z innymi bez wyciągania słuchawek z uszu. Stopień przejrzystości można ponadto dostosować w aplikacji.
Przydatna jest też funkcja automatycznego przełączania trybu ANC. Może ona automatycznie aktywować tryb ambient po wykryciu naszego głosu i spauzować muzykę. Działa to sprawnie i jest naprawdę przydatne!
Co więcej, dzięki dedykowanej aplikacji słuchawki mogą analizować miejsce, w którym się znajdujemy i dostosowywać tryb ANC według scenariuszy. Przykładowo można ustalić, by w biurze zawsze włączony był tryb przepuszczania dźwięków, a w domu aktywne było pełne ANC. Słuchawki automatycznie wykrywają ponadto takie miejsca, jak ulica czy komunikacja miejska.
Dopracowana aplikacja z mnóstwem przydatnych funkcji
Całość zwieńcza dopracowana aplikacja Headphones, w której aż roi się od funkcji. Oprócz sterowania ANC możemy w niej podkręcić dźwięk za pomocą korektora lub wybrać jeden z kilku predefiniowanych trybów.
Jest też analiza kształtu ucha, by szybko zweryfikować, czy rozmiar wkładek został optymalnie dopasowany. Możliwa jest ponadto zmiana funkcji przypisanych do paneli dotykowych, a także aktywowanie asystenta głosowego.
Użytkownik może również korzystać z zewnętrznych usług. Przykładowo do jednego z tapnięć panelu dotykowego można przypisać Spotify Tap, które wznawia odtwarzanie muzyki w tej usłudze, a nawet szybko zmienia playlistę na inną bez konieczności sięgania po smartfon. W podobny sposób można korzystać z usługi Endel, która ułatwia skupienie, relaks czy sen.
Aplikacja od Sony może również analizować sposób, w jaki korzystamy ze słuchawek i informować, gdy nie robimy tego bezpiecznie (np. zbyt głośno słuchamy muzyki).
Słuchawki pozbawione wad?
Sony LinkBuds S to bardzo dobre słuchawki, oferujące przede wszystkim bardzo przyjemny dźwięk z niezłym podbiciem basowym i wysoką przejrzystością. Na pochwałę zasługuje też świetnie działający tryb ANC ze wszystkimi dodatkami i rozbudowana aplikacja, oferująca sporo funkcji. W połączeniu z wysoką jakością wykonania, niewielką wagą i wysoką wygodą to jedne z najlepszych słuchawek dokanałowych w przedziale do 900 złotych.
Plusy:
+ bardzo dobra jakość dźwięku
+ lekkie i wygodne
+ skuteczne ANC
+ rozbudowana i przydatna aplikacja
+ inteligentne funkcje
Minusy:
– długi czas ładowania