Zalej wodą i… wytrząśnij
Nowa propozycja od Tronsmart na pierwszy rzut oka przywodzi nieco na myśl np. Google Home Mini czy Amazon Echo Dot, czyli niewielkie głośniczki pełniące funkcję wirtualnego asystenta. W Splash 1 funkcje raczej sprowadzają się do zwykłego bezprzewodowego głośnika i odtwarzania muzyki, więc skojarzenia należy od razu odrzucić na bok.
Nie ulega jednak wątpliwości, że Splash 1 to zgrabny i nieźle przemyślany głośniczek. Mieści się w dłoni, więc jego przenoszenie nie sprawia żadnych problemów. Jest na tyle lekki, że można go zawsze wrzucić do plecaka czy nawet przypiąć sobie do paska. Producent zastosował bowiem specjalny sznurek z zaciskiem, więc głośnik można nawet przymocować do ręki. Niestety sznurka nie można się w żaden sposób pozbyć, co niektórym pewnie będzie przeszkadzać.
Górna część głośnika pokryta została metalową siatką, która chroni wnętrzności oraz nylonowym wypełnieniem, które lubi zbierać wszelkiego rodzaju paprochy i brud. Dolna część konstrukcji to natomiast ciemny plastik o nieco gumowej fakturze. Sprawia wrażenie solidnego, ale nie daję głowy, że po upadku np. z metra sprzęt nie rozleci się na kilka kawałków. Lepiej tego nie sprawdzać.
Na spodzie zastosowano też trzy gumowe nóżki, które zapewniają odpowiednią stabilizację głośnika. Powiedzmy, że spełniają swoje zadanie, choć można to było rozwiązać nieco lepiej.
We frontalnej części głośnika producent zastosował trzy przyciski multimedialne. Służą one do regulacji głośności oraz włączania odtwarzania. Dłuższe przytrzymanie plusa lub minusa skutkuje natomiast przełączeniem utworu na następny lub poprzedni.
Nieco poniżej maskownicy umieszczono też dwie podłużne diody, które podczas odtwarzania muzyki świecą się na różne kolory, zapewniając iście dyskotekowy efekt. To zupełnie niepotrzebny moim zdaniem element. Tego typu świecidełka lepiej stosować w większych głośnikach, które potrafią z siebie coś wydobyć, choć i tam ich obecność jest mocno dyskusyjna.
W tylnej części głośnika umieszczono też włącznik oraz przycisk menu. Oba te elementy mają wklęsłą fakturę. Konstrukcję uzupełnia gumowa zaślepka, pod którą znajdziemy złącze USB-C do ładowania urządzenia oraz wejście AUX. W pudełku nie zabrakło naturalnie kabla do ładowania oraz AUX 3,5 mm do przewodowego podłączenia źródła dźwięku.
Obudowa głośnika jest wodoodporna na poziomie IPX7. Oznacza to, że teoretycznie niestraszne mu zanurzenie nawet na metr w wodzie. Sprzęt bez obaw można więc zabierać np. na basen czy do łazienki, by umilić sobie czas podczas kąpieli czy prysznica. Wszelkiego rodzaju zachlapania mu niestraszne, choć po zamoczeniu trzeba go „wytrząść”, by pozbyć się skumulowanej w nim wody. Warto to zrobić, bo dźwięk jest wtedy mniej przytłumiony.
Bluetooth 5.0 i niezły czas pracy na baterii
Tronsmart Splash 1 łączy się z urządzeniami za pomocą Bluetooth 5.0. Połączenie jest bezproblemowe. Nie zauważyłem też większych zakłóceń podczas normalnego użytkowania – oczywiście pod warunkiem, że telefon znajdował się w miarę blisko głośnika.
Nieźle wypada też czas pracy na baterii. Producent informuje nawet o 24 godzinach bez konieczności ładowania, ale dotyczy to optymalnych warunków. W moim przypadku przy głośniejszym słuchaniu energii brakowało po kilkunastu godzinach. Ponad 18 godzin na jednym ładowaniu to wciąż jednak bardzo dobry wynik.
Nieźle wypada też sam czas ładowania. Do pełna zajmuje to około 2 godzin. Standard USB-C sprawia natomiast, że głośnik podładujemy dowolną ładowarką, którą mamy pod ręką.
Jakość dźwięku, czyli najlepsze już za nami
Głośnik za około 130 złotych z wodoodporną obudową, niezłą mocą na poziomie 15 W i wytrzymałą baterią? Gdzie w takim razie producent szukał oszczędności? W jakości dźwięku.
Oczywiście nie jest tak, że Tronsmart Splash 1 w ogóle nie gra. Wręcz przeciwnie – gra całkiem głośno, reprodukując przy tym nawet zauważalne, choć nieco okrojone basy. Ogólna jakość dźwięku pozostawia jednak sporo do życzenia i sprawia wrażenie płaskiej.
Brakuje odpowiedniej separacji pasm. Poszczególne tony zlewają się ze sobą, tworząc charakterystyczne zaszumienie. Mamy wrażenie, jakby dźwięk był nieco przytłumiony. Brakuje mu klarowności i charakteru. Wyższe tony są przy tym za mocno wypłaszczone, by dawać jakąkolwiek przyjemność. Basy są odczuwalne, ale one także nie potrafią rozwinąć skrzydeł. Oferują więc suche uderzenia bez większej głębi, choć akurat po głośniczku takiej wielkości nie oczekiwałbym znacznie więcej.
Wszystko to sprawia, że Tronsmart Splash 1 warto traktować jako wypełnienie tła. W tej cenie na wypad w plener czy nad jezioro w zupełności wystarczy. Sprawdzi się wszędzie tam, gdzie coś po prostu ma grać. Jeśli natomiast oczekujemy muzycznych uniesień – zdecydowanie nie ten adres. I przy okazji też nie ta półka cenowa.
Tronsmart Splash 1 – wodoodporny wypełniacz tła
Tronsmart Splash 1 to klasyczna propozycja w przedziale cenowym do 150 złotych. Posiada mankamenty, które należy akceptować, by cieszyć się użytkowaniem. W tym przypadku to dość nijaka barwa dźwięku, z zaszumieniem i brakiem głębi. Z drugiej jednak strony otrzymujemy wodoodporną obudowę, solidną konstrukcję i wytrzymałą baterię. Jeśli poszukujemy typowego wypełniacza tła, bez aspiracji na nic więcej, Splash 1 spełni swoje zadanie.
Plusy:
+ wodoodporna obudowa
+ wytrzymała bateria
+ poręczny kształt
Minusy:
– płaski i nijaki dźwięk