Unihertz to jeden z tych producentów, który podpatruje innych, a następnie wprowadza zapożyczone rozwiązania do swoich urządzeń. Dobrym przykładem są smartfony (np. Unihertz Titan Slim lub Unihertz Titan Pocket) z fizyczną klawiaturą QWERTY, które bazują na legendarnych „jeżynkach”. Kilka takich modeli przetestowałem na łamach serwisu instalki.pl, a zatem spokojnie możecie zapoznać się z ich recenzjami. Teraz jednak wydaje się, że Unihertz przekroczył już granicę przyzwoitości i zarazem dobrego smaku wprowadzając na rynek Unihertz Luna, który to wykorzystuje system notyfikacji oparty na taśmach z diodami LED połączony z transparentnym tylnym panelem. I zapewne nie muszę nikomu przypominać, że jest to nawiązanie do Nothing Phone (1), prawda?
Materiał reklamowy – urządzenie Unihertz Luna zostało przekazane redakcji w formie prezentu. Producent nie miał wpływu na treść publikacji.
I choć z wyglądu jest bardzo podobny do Nothing Phone (1), konfiguracja sprzętowa Unihertz Luna nie jest doskonała. Jest wyposażony w niskobudżetowy układ SoC MediaTek helio G99, akumulator o pojemności 5000 mAh z powolnym ładowaniem, czy też główny aparat 108MP i nie obsługuje sieci 5G. Czy to wszystko wystarczy, aby zakupić tytułowy smartfon? Zapraszam do recenzji.
Ten smartfon jest ogromny
Unihertz Luna jest sporym smartfonem, którego waga wynosząca niemal 300 gramów jest dość odczuwalna podczas codziennego użytkowania, a wymiary 168 × 76,8 × 10,4 mm sprawiają, że obsługa jedną ręką jest w zasadzie niemożliwa i mało komfortowa. I gdyby to był smartfon typu rugged zapewne nawet bym się na ten temat nie zająknął, ale to wszak klasyczna konstrukcja bez jakiejkolwiek normy odporności na upadki, zalania, czy nawet kurz.
Spora waga to przede wszystkim efekt zastosowania grubej aluminiowej ramy łączącej dwie tafle szkła – Panda King na tylnym panelu i Panda MN228 na froncie. I choć nie jest to materiał, tak wytrzymały jak popularny Corning Gorilla Glass Victus, czy też najnowsza generacja, to jednak cieszy fakt, że producent nie pozostawił nas wyłącznie z tworzywem sztucznym.
Podobnie jak Nothing Phone (1), Unihertz Luna otrzymał projekt przezroczystej tylnej obudowy z paskami świetlnymi LED, aczkolwiek szczegóły są stosunkowo szorstkie. Ten styl technologii łączenia jest bardzo rzadki w języku projektowania nowoczesnych telefonów. Choć w ogólnym aspekcie jest to trochę trywialne, jest bardzo rozpoznawalne i przykuwa uwagę.
W przypadku oświetlenia LED już teraz warto wspomnieć, że się w ustawieniach dostępny jest suwak jasności do przyciemniania lub rozjaśniania świateł (na maksymalnym poziomie jest naprawdę jasno), a także przełączania dzwonków, powiadomień i wizualizacji muzyki. Można wybrać jeden z 7 trybów oświetlenia lub pozostawić włączone oświetlenie w trybie ciągłym, co wyczerpuje oczywiście szybciej akumulator. Jednak nie ma animacji ładowania.
Jeśli chodzi o wykrywanie muzyki i zarazem migotanie w jej rytm to z tym akurat bywa bardzo różnie. Czasami bowiem zadziała normalnie i wygląda to całkiem dobrze, ale zdarza się także, że światła nie włącza się wcale. Nie ma jednak na to reguły.
Na prawym boku, tuż nad linią środka smartfona umieszczono włącznik ze zintegrowanym czytnikiem linii papilarnych – znajduje się w dobrym miejscu, gdyż kciuk sam się na niego kładzie. Czytnik działa poprawnie i nie miałem z nim większych problemów – jest w miarę szybki i precyzyjny, choć nie nieomylny. Nad nim jest belka regulacji głośności.
Na lewym boku umieszczono dwa programowalne przyciski, do których można w sumie przypisać sześc. akcji (po trzy na krzty z nich). Definiują bowiem: pojedyncze naciśnięcie, podwójne, a także przytrzymanie.
Na dolnej ramce znajdziemy tackę na dwie karty SIM w standardzie nano (brak złącza na karty microSD), mikrofon, port USB typu C, głośnik multimedialny. Gniazdo słuchawkowe i port podczerwieni umieszczono natomiast na ramce górnej. Mikrofonu do redukcji szumów również nie zabrakło na wyposażeniu.
Podstawowej klasy wyświetlacz
Unihertz zbytnio się nie postarało w kwestii wyświetlacza w modelu Luna, gdyż otrzymujemy ekran, który pod względem technicznym wypada wyłącznie poprawnie i w zasadzie nie ma niczego nadzwyczajnego do zaoferowania. Poza rozmiarem oczywiście.
Smartfon wyposażony został bowiem w 6.81-calowy wyświetlacz o rozdzielczości FHD+ (1080 x 2340 pikseli) z częstotliwością odświeżania 60 Hz. Niestety jest to ewidentnie ekran przeznaczony do urządzeń z niższego segmentu, co przekłada się na lekko wypłukane kolory, a brak możliwości doboru scenariusza wyświetlania jest sporym uniedogodnieniem. Zabrakło nawet możliwości sterowania balansem bieli, a zdecydowanie by się przydała ta funkcja, gdyż ekran został skalibrowany w zimnej palecie i biały wpada w odcień niebieskiego.
Jasność maksymalna nie budzi większych zastrzeżeń, dzięki czemu ekran jest w miarę czytelny w świetle słonecznym. Czujnik świata zastanego pracuje prawidłowo i dobrze dobiera podświetlenie do warunków otoczenia. Minimalnie podświetlenie też nie daje powodu do narzekania. Dodatkowo można skorzystać z trybu ciemnego i do tego jeszcze ochrony wzroku, która redukuje emisję światła niebieskiego.
Dodać jeszcze trzeba, że ramki okalające wyświetlacz są całkiem wąskie, aczkolwiek ta dolna jest nieco szersza od pozostałych. Kamera dedykowana Sefie umieszczona została w dedykowanym otworze umieszczonym w lewym górnym rogu.
Niestety na temat wyświetlacza nie mogę już nic więcej napisać, gdyż po prostu nie ma co.
Wydajność jest… wystarczająca
Unihertz Luna jest wyposażony w układ SoC MediaTek helio G99, który jest uaktualnieniem helio G88. Jego ogromnym atutem jest 6-nanometrow proces produkcyjny TSMC, którzy znacząco przekłada się na zmniejszony apetyt na energię. Składa się z ośmiordzeniowego procesora (2x ARMCortex-A76 o taktowaniu 2,2 GHz + 6x ARM Cortex-A55 2.0GHz), jak również układu graficznego ARM Mali-G57 MC2. Do tego jeszcze dochodzi wsparcie ze strony 8GB pamięci RAM typu LPDDR4X i 128GB na dane i aplikacje (UFS 2.2). Jest także wsparcie dla LTE.
Smartfon podczas okresu testowego działał całkiem płynnie i w zasadzie nie budził większych zastrzeżeń. Pragnę jednak zaznaczyć, że jego kultura pracy nie jest tak przyjemna, jak w przypadku konkurencyjnych modelina tym samym układzie, jak choćby moto g72, która bazuje na tej samej jednostce obliczeniowej.
Pod względem wydajności graficznej smartfon pozwala zagrać w większość gier, takich jak Call of Duty: Mobile i League of Legends: Wild Rift; ale w przypadku tych najbardziej wymagających gier, takich jak Diablo: Immortal, Asphalt 9, czy też Genshin Impact dostrzeżecie przycięcia. Rozwiązaniem tego problemu może okazać się obniżenie detali. Do tego jeszcze dochodzi podwyższona temperatura, aczkolwiek na akceptowalnym poziomie.
Smartfon po wyjęciu z pudełka pracuje pod kontrolą systemu Android 12 z dedykowanym interfejsem producenta. Jest dość czysty i nie zawiera śmieciowych aplikacji, co akurat jest sporą zaletą. Ma jedynie doinstalowane kilka użytecznych dodatków.
Jest bowiem aplikacja umożliwiająca sterowanie urządzeniami poprzez port Ir, radio FM, rejestrator dźwięku, tryb gry i zestaw narzędzi wypełniony gamą narzędzi dla majsterkowiczów, takich jak poziomica, lupa i inne.
Sporo megapikseli w aparacie to nie wszystko
Unihertz Luna wyposażony został w zestaw trzech obiektywów, aczkolwiek zabrakło tutaj obiektywu z szerokim polem widzenia, co jest dość rozczarowujące, aczkolwiek nie tylko Unihertz ma takie podejście. Nie ma jednak też obiektywu odpowiedzialnego za efekt płytkiej głębi ostrości, gdyż za rozmywanie tła odpowiadają tutaj algorytmy sztucznej inteligencji.
Zamiast tego otrzymujemy 108-megapikselową jednostkę główną z przysłoną obiektywu f/1.8, aparat noktowizyjny 20 MP i obiektyw makro 2 MP. Wychodzi zatem na to, że do naszego użytku są tylko dwa z trzech obiektywów, gdyż ten noktowizyjny wspiera sensor główny podczas ujęć w nocnych warunkach oświetleniowych.
I choc aparat główny robi bardzo dobre wrażenie na papierze, to jednak nie wypada tak dobrze podczas użytkowania, jak w innych smartfonach konkurencji. Nie ma podejścia do choćby Xiaomi 11T, aczkolwiek w ogólnym rozrachunku i tak wypada całkiem przyzwoicie.
A to dlatego, że robi ładne zdjęcia w świetle dziennym z kolorami nieco stonowanymi, co akurat jest dość rzadkim zjawiskiem w przypadku nieco tańszych i niszowych urządzeń. Obrazy nie mają jednak sztucznie przesyconego wyglądu, co akurat trzeba docenić, aczkolwiek są dość jasne. Aparat ma bowiem przyzwoity zakres dynamiki, rejestrując przy tym sporo szczegółów w zacienionych obszarach. Niemniej zdarza się, że trudno jest uzyskać spójny balans bieli, aczkolwiek dzieje się tak przede wszystkim w trudnym świetle. Fotografie wyglądają jednak lepiej na komputerze, gdyż jak wspomniałem wcześniej, ekran smartfona jest przeciętny i nie wyświetla pełnej gamy kolorów w żadnej z popularnych palet.
Dedykowany tryb nocny spełnia swoje zadanie – ładnie rozjaśnia scenerię. Ilość rejestrowanych szczegółów spada względem ujęć dziennych. Nie zmienia to jednak faktu, że warto z niego korzystać, kiedy do obiektywu zaczyna wpadać mniejsza ilość światła.
W Unihertz Luna nie ma możliwości nagrywania materiałów wideo w rozdzielczości 4K, ale jest w stanie nagrywać w 1080p przy 30 klatkach na sekundę. Miłym dodatkiem jest możliwość rejestrowania filmów w totalnej ciemności, dzięki zastosowaniu kamery noktowizyjnej, która rejestruje wyraźny i dobrej jakości monochromatyczny materiał.
Bateria, audio i łączność
Energie w smartfonie Unihertz Luna dostarcza akumulator o pojemności 5000 mAh, który oferuje dobre czasy pracy na pojedynczym ładowaniu. Bez większego problemu uzyskałem ponad półtora dnia działania przy około ośmiu godzinach pracy na włączonym ekranie. Oczywiście wiele zależy od uruchomionych aplikacji. Niektóre ciężkie aplikacje mogą powodować zwiększone zużycie energii.
W zestawie sprzedażowym znajduje się ładowarka o mocy 18W, która jest w stanie naładować akumulator od zera do 100% w około 150 minut. Czas ładowania jest zatem dość przeciętny i w zasadzie dziwi fakt, że nie ma mocniejszego zasilacza. Oprogramowanie oferuje kilka trybów oszczędzania energii.
Pojedynczy głośnik umieszczony na dolnym obrzeżu jest bardzo przeciętny i w zasadzie bardzo rozczarowujący – dźwięk jest bardzo płaski i w zasadzie nie nadaje się do słuchania na wysokim poziomie głośności.
Niestety z uwagi na zastosowany układ SoC, smartfon ten nie wspiera standardu sieci 5G, a zatem do naszej dyspozycji pozostaje wyłącznie modem LTE. Niemniej pracuje on dość stabilnie i podczas okresu testowego nie uświadczyłem zrywania pakietowej transmisji danych. Reszta zaplecza komunikacyjnego jest nowoczesna i obejmuje: Bluetooth 5.3, dwuzakresowy moduł WiFi pracujący w standardzie ac, port USB typu C, jak również NFC i system nawigacji satelitarnej Galileo.
Podsumowanie
Unihertz Luna to kolejny smartfon marki inspirowany rozwiązaniami konkurencji. I nie mam zamiaru tego oceniać – krytykować, czy też chwalić, ale pewne jest jedno – nie jest to model pod żadnym względem lepszy od Nothing Phone (1). Jeśli zatem pomyśleliście, że będzie to dobra alternatywa, to nie.
Niemniej Unihertz Luna to ciekawy smartfon niższej klasy średniej, który niewątpliwie kusi swoim nietypowym wyglądem, a zarazem nieco odstrasza grubością i wymiarami. Jego podzespoły są jak najbardziej wystarczające do codziennego użytkowania. Do czasu pracy na pojedynczym ładowaniu tez zastrzeżeń mieć nie można, tak samo zresztą, jak i do zaplecza komunikacyjnego. Cieszy także obecność kamery noktowizyjnej.
Niestety wyświetlacz jest rozczarowujący przez swoje odwzorowanie kolorów i standardowe odświeżanie 60 Hz, efekty świetlne nie zawsze działają, jak w zamyśle miał producent, a ponadto od jednostki aparatu 108 MP można oczekiwać więcej.
W momencie publikacji testu, urządzenie można kupić w sklepie producenta za około 1000 zł (249.99 USD).
ZALETY
- Nietuzinkowy system notyfikacji
- Transparentna tylna ściana
- Kamera noktowizyjna
- Kompletne zaplecze komunikacyjne
WADY
- Niskiej klasy wyświetlacz
- Powolne ładowanie
- Kiepski głośnik multimedialny
- Spore wymiary
- Brak nagrywania w 4K
- Aparat główny powinien być lepszy
Sprawdź też: Test Unihertz TickTock 5G. Wytrzymały smartfon z dwoma ekranami