Bardziej nowoczesny wygląd, to zdecydowanie coś, co odróżnia Unihertz TickTock E od poprzednika i jest na plus, ale pozostawienie dodatkowego okrągłego tylnego wyświetlacza w tej samej formie nie do końca do mnie przemawia. Dlatego też na wstępie zaznaczę, że jest dość ograniczony, aby zaważył na zakupie. Niemniej TickTock E ma w sobie to coś, co nakazuje mi korzystać z niego. Czy zatem warto go kupić? Zapraszam do recenzji.
Smukły i bardzo przyjemny
Unihertz TickTock E pomimo tego, że ma elementy charakterystyczne dla smartfonów o podwyższonej odporności, zdecydowanie nie wygląda na takiego twardziela, jak Unihertz TickTock 5G. Jego delikatniejszy charakter podkreśla także niebieski wariant kolorystyczny, który w niektórych momentach przechodzi we fiolet. Do produkcji obudowy wykorzystano sporo gumowanego tworzywa sztucznego i trochę tradycyjnego. Do tego dochodzą jeszcze minimalistyczne bumpery.
I choć model ten zapewne przetrwa więcej, aniżeli tradycyjny smartfon, to jednak nie potwierdza tego żadna norma. Na stronie producenta nie znalazłem nawet wzmianki o wodoszczelności, a zatem zakładam, że jej nie ma. Jakoś nie miałem odwagi, aby go zamoczyć.
Na górnej ramce umieszczono port podczerwieni do sterowania urządzeniami, obok którego znajduje się mikrofon wtórny. Na dolnej ramce jest odsłonięty port USB typu C, mikrofon główny i głośnik multimedialny.
Na prawym boku znajdują się przyciski do regulacji głośności z wyczuwalną fakturą i przycisk zasilania, który ma wbudowany czujnik odcisków palców. Po drugiej stronie obok tacki na karty SIM znajdują się dwa czerwone przyciski, które dodają urządzeniu dodatkowej funkcjonalności. Domyślnie dolny nie został skonfigurowany, natomiast górny przycisk włącza latarkę.
Na tylnym panelu pierwsze skrzypce odgrywa oczywiście okrągły 1.28-calowy wyświetlacz okalany srebrnym, metalowym pierścieniem. Umieszczono na nim dwa obiektywy aparatów o skromnych rozmiarach. Plecki mają dwie faktury: gładką i chropowatą, która przechodzi przez środek konstrukcji. Do tego jeszcze Unihertz zdecydował się zagiąć wszystkie boki, dzięki czemu smartfon lepiej leży w dłoni i sprawia wrażenie smuklejszego, niż jest w rzeczywistości (telefon ma wymiary 167 x 78 x 11 mm przy wadze 233 g).
Front został ładnie zagospodarowany przez 6.517-calowy wyświetlacz zaokrąglonymi narożnikami i 8-megapikselową kamerą do Selfie umieszczoną centralnie w wycięciu w kształcie kropli wody. Nad kamerą umieszczono dobrze wkomponowany głośnik do rozmów. I choć dolna ramka jest sporych rozmiarów, jakoś niespecjalnie przeszkadza podczas codziennego użytkowania.
Dwa wyświetlacze w jednym smartfonie
Jak już dobrze wiecie, Unihertz TickTock E ma na wyposażeniu dwa wyświetlacze – jeden standardowy na froncie, a drugi dodatkowy umieszczony na tylnym panelu. Ten dodatkowy o średnicy 1.28” charakteryzuje się rozdzielczością 240 x 240 pikseli. Jest to ekran dość dobry w swojej prostocie, aczkolwiek jego ograniczona funkcjonalność pozostawia niedosyt.
Okrągły ekran oprócz jednej z wielu dostępnych tarczy zegara, jest w stanie również wyświetlać powiadomienia, umożliwić sterowanie odtwarzaczem muzyki, wykonać autoportret aparatem głównym, a nawet odebrać lub odrzucić połączenie. Są to, innymi słowy, szybkie i łatwe zadania, które nie wymagają podnoszenia telefonu.
Ekran ten przydaje się jednak tylko wtedy, gdy trzymamy smartfon ekranem do dołu. Kto jednak chciałby tak kłaść Unihertz TickTock E, biorąc pod uwagę, że wyświetlacz nie ma wystających ramek.
Główny wyświetlacz natomiast jest bardzo przyjemny w odbiorze i w zasadzie w tej klasie smartfona nie ma co na niego narzekać. Jest to panel typu IPS o przekątnej 6.5” i odświeżaniu 60 Hz, na którym treści wyświetlane są w rozdzielczości 1600 x 720 pikseli. Mamy tutaj zatem proporcje 20:9, które są odpowiednie do wszystkiego- przeglądania treści, oglądania filmów i grania.
Jeśli chodzi o jakość, jest to poprawny panel odpowiednim poziomie jasności (nie daje powodów do narzekań, jeśli chodzi o oglądanie treści w słoneczny dzień). Czujnik świata zastanego pracuje prawidłowo i dobrze dobiera podświetlenie do warunków otoczenia. Minimalnie podświetlenie mogłoby być nieco niższe, ale nie ma tragedii. Kolory są stonowane, ale na pewno nie wypłukane, jak ma to bardzo często miejsce w tanich smartfonach.
Oprogramowanie oferuje różne scenariusze wyświetlania kolorów i do tego jeszcze możliwość utworzenia niestandardowego na wypadek, gdyby okazało się, że zdefiniowane nie do końca nam odpowiadają. Jest nawet technologia MiraVision, która oferuje dodatkowe możliwości dostrojenia ekranu, aczkolwiek nie wszystkie działają, w tym kontrast dynamiczny.
Wydajność adekwatna do podzespołów
Unihertz w modelu TickTock E postawiło na leciwy układ SoC dla smartfonów niższej klasy, jakim jest MediaTek helio P35. Do tego dochodzi jeszcze wsparcie ze strony 4GB pamięci RAM i 64GB przestrzeni na dane i aplikacje, która oczywiście jest pomniejszona o system.
MediaTek helio P35 wytworzony został w 12nm procesie technologicznym FinFET i składa się z ośmiordzeniowego procesora z rdzeniami ARM Cortex-A53 o maksymalnej częstotliwości taktowania na poziomie 2.3GHz. Do tego jest jeszcze układ graficzny IMG PowerVR GE8320.
Jak sami już pewnie dostrzegliście, nie jest to zestaw, który robi wrażenie, gdyż jest najzwyczajniej w świecie przestarzały. Co jednak ciekawe, zapewnia lepszą kulturę pracy, aniżeli POCO M5 ze zdecydowanie nowszymi podzespołami. Przede wszystkim jest to widoczne, przy przełączaniu się pomiędzy aplikacjami, gdyż tytułowy smartfon jest w stanie całkiem szybko wczytać te mniej wymagające, bez konieczności przeładowania. Widoczne są jednak spowolnienia interfejsu, które potęgowane są standardowym odświeżaniem 60 Hz.
Ogólnie jestem jednak zadowolony z pracy tego modelu i niewykluczone, że większość z Was również powinna być, o ile nie będziecie traktować TickTock E, jak urządzenia do gier, choć i z tym sobie poradzi, aczkolwiek nie zawsze z płynną rozgrywką na najwyższych detalach. Wyniki testów syntetycznych potwierdzają tylko, że mamy do czynienia z tanim telefonem.
Unihertz TickTock E pracuje w oparciu o system Android 12, który został wzbogacony przez producenta o kilka dodatkowych aplikacji i udogodnień. Możemy zatem liczyć na przejrzysty interfejs, aplikację z podręcznymi narzędziami (miernik hałasu, kompas, kątomierz, szkło powiększające i wiele innych). Jest nawet aplikacja do sterowania urządzeniami (z uwagi na port podczerwienie), a także ograniczająca funkcjonalność smartfona i dostęp do wybranych aplikacji.
Dwa aparaty, ale tylko jeden użyteczny
W przeciwieństwie do Unihertz TickTock 5G, w Unihertz TickTock E zastosowano dwa aparaty, zamiast jednego z atrapą. Niemniej ten dodatkowy i tak jest mało użyteczny, gdyż został przeznaczony do makrofotografii i charakteryzuje się rozdzielczością 0.3 MP. Nie macie zatem co liczyć na zapierające dech w piersiach ujęcia kolonii mrówek.
Jeśli natomiast chodzi o obiektyw główny, to mamy tutaj do czynienia z jednostką identyczną, jak w droższym modelu, dlatego też za fotografie odpowiada 48-megapikselowy sensor z przysłoną obiektywu f/1.7. Zastosowano oczywiście technologię łączenia czterech pikseli w jedne, dlatego też finalne zdjęcia są wykonane w 12MP.
Fotografie wykonane w dziennym świetle i przy korzystnych warunkach są, jak najbardziej użyteczne. Otrzymujemy ujęcia o kolorystyce nieco odbiegającej od rzeczywistości, aczkolwiek są przyjemne w odbiorze. Kontrast i zakres dynamiki są na przeciętnym poziomie, aczkolwiek sama szczegółowość wypada całkiem dobrze. Niemniej fotografie są miękkie. Zaszumienie natomiast uwidacznia się przy sztucznym oświetleniu, a zatem gdy fotografujemy w pomieszczeniach.
Brak dedykowanego trybu nocnego w smartfonie jest problemem, gdyż skutecznie utrudnia fotografowanie po zmroku, a do tego jeszcze przekłada się na przeciętne efekty końcowe. Pomimo dość jasnej przysłony fotografie wyglądają tylko poprawnie, gdyż nie tylko tracą szczegóły, ale do tego jeszcze zaszumione. Jedynym zatem rozwiązaniem jest fotografowanie z bliskiej odległości i do tego jeszcze z diodą doświetlającą LED.
Aparat spełnia jednak swoje zadanie i jestem daleki od stwierdzenia, ze nie warto go wykorzystywać, aczkolwiek trzeba po prostu mieć na uwadze jego ograniczenia.
Smartfon ten jest w stanie zarejestrować materiały wideo w maksymalnej rozdzielczości 1920 x 1080 pikseli, przy 30 klatkach na sekundę. Jak nietrudno się domyślić filmy trzymają bardzo zbliżony poziom do fotografii, a zatem są raptem poprawne. Sam czujnik pomiaru ostrości nie radzi sobie natomiast z wyostrzeniem obiektu pojawiającego się na pierwszym planie. Możecie zresztą zobaczyć sami na poniższym wideo.
Aplikacja aparatu jest dość uboga, gdyż oferuje raptem pięć trybów, w tym: poklatkowy, film, normalny, pro, a także makro. Nie ma tutaj zatem żadnych ciekawych dodatków, aczkolwiek te obecne są wystarczające do podstawowych zadań.
Bateria, audio i łączność
Unihertz TickTock E jest jednym z tych smartfonów, których ładować codziennie nie trzeba. Podczas okresu testowego codzienne ładowanie mógłbym wyliczyć na placach jednej ręki, aczkolwiek było to bardziej doładowywanie, przy poziomie około 40%. Z pewnością do powrotu do domu z pracy wystarczyłoby, ale lubię sobie pograć w Pokemon GO, a zatem zapas energii jest zawsze mile widziany.
W zestawie sprzedażowym znajduje się ładowarka sieciowa o mocy 18W, a zatem adekwatna do ceny smartfona. Pełne naładowanie akumulatora o pojemności 6000 mAh zajmuje ponad dwie godziny, a pozostawienie smartfona pod ładowarką na około 30 minut przekłada się na odzyskanie ~30%.
Monofoniczny głośnik umieszczony na dolnej ramce jest donośny, ale jakość emitowanego dźwięku to ewidentnie niska półka cenowa. Dźwięk jest po prostu płaski i nie ma znaczenia na jakim poziomie głośności. Pewne jest natomiast jedno – sprawdza się idealnie podczas sygnalizowania połączeń nadchodzących.
Testowy smartfon ma kompletne zaplecze komunikacyjne z NFC do płatności zbliżeniowych i szybkiego parowania urządzeń na czele, systemem pozycjonowania Galileo (A-GPS, GPS, BeiDou), czy też Bluetooth 4.2. Jest oczywiście także dwuzakresowy moduł WiFi obsługujący standard Wi-Fi ac, modem LTE, jak również USB 2.0 typu C. Jest zatem bardzo przyzwoicie. Nie zabrakło nawet radia FM, które działa tylko po podłączeniu zestawu słuchawkowego poprzez dedykowana przejściówkę z mini-jack 3.5 mm na USB typu C.
Podsumowanie
Unihertz TickTock E jest zdecydowanie smartfonem niecodziennym, aczkolwiek bardziej przyznanym dla użytkownika, aniżeli jego standardowy model. Przede wszystkim ze względu na smuklejszą i bardziej tradycyjną konstrukcję. Jego znakiem rozpoznawczym jest nie tylko sporych rozmiarów okrągły wyświetlacz, ale także tylny panel o przyjemnej w dotyku gumowanej fakturze.
Zastosowane podzespoły nie są z wysokiej półki, ale w zupełności wystarczające do codziennego użytkowania. Jasne, że zdarzają się przycięcia, ale nie jest to problem wyłącznie Unihertz TickTock E, a niemal wszystkim urządzeń z niskiego segmentu, dlatego też nie przejmowałbym się tym zbytnio.
Na plus zaliczyć trzeba bardzo dobre zarządzanie energią i tym samym długi czas pracy na pojedynczym ładowaniu. Przy moim scenariuszu wynosi dwa dni, ale coś czuję, że gro z Was będzie w stanie korzystać z tego smartfona przez nawet trzy dni.
Niekoniecznie cieszą możliwości fotograficzne, gdyż pomimo tego, że przysłona jest dość jasna, to jednak jego efekty końcowe są dość przeciętne. Najbardziej rozczarowuje brak dedykowanego trybu nocnego i problemy z pomiarem ostrości.
Unihertz TickTock E, ma jeszcze kilka innych niedociągnięć – pisełaem jednak o nich, a zatem nie ma sensu tego poważać. Jeśli jesteście w stanie je zaakceptować, to powinniście być zadowoleni z możliwości tego smartfona.
Smartfon dostępny jest w przedsprzedaży za 199 USD na stronie producenta.
Plusy:
+ dodatkowy ekran na tylnym panelu
+ dobry czas pracy na baterii
+ przyzwoity aparat za dnia
+ konfigurowalne przyciski
+ NFC
+ przykuwający wzrok design
Minusy:
– Słaby aparat po zmroku
– brak wodoszczelności
– funkcjonalność ekranu tylnego ograniczona
– problemy z utrzymaniem płynności działania