Vivo X60 Pro: specyfikacja
- Ekran: AMOLED 1080 x 2376 px (6.56″) 398 ppi
- CPU: Snapdragon 870, 7 nm, 8 rdzeni (1x 3,2 GHz + 3x 2,42 GHz + 1x 1,8 GHz)
- GPU: Adreno 650
- RAM: 12 GB LPDDR4X
- pamięć masowa: 256 GB, UFS 3.1
- Łączność: 5G,NFC, dual SIM, Bluetooth 5.1, Wi-Fi 6
- Bateria: 4200 mAh
- OS: Android 11 (Funtouch 11.1)
- Aparat tylny: gimbal, 48 MP szeroki kąt f/1.5, 13 MP ultraszeroki kąt f/2.2, 13 MP teleobiektyw f/2.5
- Aparat przedni (selfie) 32 MP f/2.5
- Wymiary: 158,6 x 73,2 x 7,6 mm
- Waga: 178 g
- Cena: 3699 zł
Vivo X60 Pro: co w zestawie?
Na wstępie chciałbym zwrócić uwagę na rozmiar kwadratowego pudełka, które jak na dzisiejsze standardy jest ogromne. Co ciekawe, po otwarciu wieka okazuje się, że pod nim kryje się jeszcze jedno kartonowe opakowanie, na którym znalazły się logotypu Vivo, firmy ZEISS oraz Euro 2020 – rozumiem, że taki zabieg mam dodać aurę wyjątkowości, ale naprawdę szkoda papieru!
Przechodząc do samej zawartości zestawu, obok smartfonu znajdziemy słuchawki, przejściówkę mini Jack 3,5/USB C, igłę do tacki, ładowarkę 33 W oraz kilka bloczków z instrukcją. Nie zabrało także dość sztywnego etui, które – zabezpieczając plecki i górną oraz dolną krawędź – prawdopodobnie pozwoli przez dłuższy czas utrzymać nasz smartfon w dobrej wizualnej kondycji.
Vivo X60 Pro: design i ergonomia
Patrząc na propozycję od Vivo od razu wiemy, że mamy do czynienia z przedstawicielem z wyższej półki. Świadczyć o tym mogą świetnej jakości materiały, smukła obudowa oraz zaokrąglony ekran, który nadaje konstrukcji lekkości. Moje osobiste wrażenia? Jestem bardzo na tak!
Na górnej krawędzi widzimy jedynie mikrofon, na prawej zaokrąglone klawisze zasilania oraz głośności, które zapewniają przyjemny “klik”. Lewa strona jest zupełnie pusta, a na dole znajdziemy głośnik mono, wejście USB C, drugi mikrofon oraz tackę dual SIM bez slotu na kartę micro SD, która umożliwiłaby rozbudowę pamięci.
Plecki wykonane z matowego szkła w wersji Midnight Black wyglądają świetnie, co jest częściowo zasługa satynowego efektu. W oczy rzuca się także dość mocno wystająca wyspa z aparatami, której rozmiary zdradzają, że mamy tutaj do czynienia ze sprzętem fotograficznym. Potwierdzać to jednocześnie także mogą dwa logotypu firmy ZEISS, która wsparła Vivo przy tworzeniu optyki do naszego testowego modelu.
Z kolei od fronty widzimy klasycznego bezrmakowca z bardzo smukłym podbródkiem i czółkiem. Co istotne, zaokrąglony po bokach ekran dodatkowo uwypukla rzeczony efekt bezramkowości. Nie zabrakło także niewielkiego oczka do selfie, które umieszczono w centralnym punkcie. Na pozytywne wrażenia z użytkowania sprzętu na pewno składają się jednocześnie takie elementy jak dość niska waga (177 g) oraz smukła obudowa, której grubość wynosi mniej niż 8 mm. W efekcie sprzęt jest poręczny i obcowanie z nim na co dzień jest bardzo przyjemne.
Vivo X60 Pro: ekran
Na początku może warto sięgnąć po kilka kluczowych danych ze specyfikacji. Dostajemy tutaj ekran AMOLED o przekątnej 6,5 cali, FHD+ z odświeżaniem na poziomie 120 Hz i technologią HDR10+. Jest więc wszystko, czego można oczekiwać po sprzęcie premium z 2021 roku. A jak ten zestaw sprawuje się w praktyce? Wysoka jasność na poziomie ok 800 nitów w połączeniu z bardzo dobrą reprodukcją barw gwarantują świetne wrażenia wizualne. Do dyspozycji mamy także przestrzeń barw DCI-P3 w trybie profesjonalnym, dzięki czemu nasze oko cieszyć się może jeszcze bardziej precyzyjnym odwzorowaniem kolorów.
Oczywiście niektórzy będą narzekać na zbyt niską (jak na tę półce cenową rozdzielczość), jednak w mojej opinii panel FHD + z zagęszczeniem na poziomie 398 ppi nie pozwala dostrzec najmniejszego piksela. Nie bez znaczenia jest także podwyższona (w stosunku do poprzednika) częstotliwość odświeżania na poziomie 120 Hz, która daje efekt niesamowitej płynności. W przypadku AMOLED-ów oczywistością jest też fakt, że matryca oferuje szerokie kąty widzenia. Podsumowując: ekran to na pewno jeden z mocniejszych punktów testowanego Vivo.
Vivo X60 Pro: wydajność i łączność
Ten smartfon naprawdę ciężko wyprowadzić z równowagi. A wszystko za sprawą zestawu składającego się z procesora Snapdragon 870, który został wykonany w litografii 7 nn, 12 GB RAM-u i szybkiej masowej pamięci UFS 3.1 o pojemności 256 GB. Dzięki temu sprzęt doskonale nadaje się do grania w nowe tytuły, a w przypadku wykonywania codziennych czynności mamy przyjemne wrażenie, że bez względu na okoliczności “pod maską” zawsze drzemie spory zapas mocy.
Moje pozytywne wrażenia z użytkowania mogą także potwierdzić benchmarki, które wskazują, że jest to sprzęt o ogromnym potencjale. Z kolei jedynym zauważalnym znakiem, że sprzęt pracuje pod dużym obciążeniem, jest fakt, że obudowa po dłuższym czasie zaczyna się bardzo nagrzewać. Działo się tak w przypadku wymagających gier oraz w trakcie wykonywania benchmarków.
Pod względem komunikacji dostajemy tutaj moduł NFC, Bluetooth 5.1 z aptX HD, Wi-Fi 6. Nie będzie zaskoczeniem fakt, że vivo wspiera także łączność 5G z obsługą pasma N1, N38 i N41, dzięki czemu testowy model powinien obsługiwać szybką łączność u wszystkie operatorów w Polsce.
Vivo X60 Pro: system
W przypadku Vivo dostajemy Androida 11 z bardzo estetyczną i jednoczenie nienachalna nakładką Funtouch OS 11.1, które zapewnia świetne wrażenia wizualne oraz (dzięki sprawnej optymalizacji) dużą płynność działania. Użytkownicy chcący dostosować działanie nakładki do swoich potrzeb, mają do dyspozycji m.in. możliwość pracy na widżetach, korzystanie z gestów czy gotowych motywów.
Nie zabrakło także opcji always-on-display, która została nazwana przez producenta “zawsze wyświetlanie”. W trakcie odtwarzania domyślnie włączone są animacje przy krawędziach, które pulsują w rytm muzyki na zablokowanym ekranie. Z kolei do optymalizacji działania samego systemu służy iManager, który pozwala m.in. na czyszczenie pamięci czy skanowanie antywirusowe.
Dla miłośników wirtualnej rozrywki przygotowano także tryb-sportowy, który – by zapewnić jak najwyższy komfort – wyłącza powiadomienia, gesty zrzutu ekranu, a także dostosowuje efekty wizualne, liczbę klatek oraz temperaturę do aktualnych wymagań rozgrywki. Jako uzupełnienie dodam, że nie zabrakło także preinstalowanego oprogramowania od podmiotów trzecich – wśród oferowanych pozycji znaleźć możemy m.in. Tik Tok czy Facebook.
Vivo X60 Pro: bateria i ładowanie
Bateria jest jednym z tych elementów, gdzie widać lekkie kompromisy. Niestety, producent zdecydował się na ogniwo o pojemności 4200 mAh, co nie jest oszałamiającym wynikiem, szczególnie biorąc pod uwagę konieczność napędzania dość mocnych podzespołów czy odświeżania 120 Hz. Jednocześnie należy docenić dość dobrą optymalizacje procesów, bo przy intensywnym korzystanie smartfon wytrzymuje od świtu do zmierzchu, co przekłada się na jakieś 6-7 godzin pracy na ekranie.
A jak wygląda kwestia ładowania? Dołączona do zestawu ładowarka o mocy 33 W w ok. 60 min pozwala na uzupełnienie energii od 0 do 100 proc, z czego pierwsze 50 proc osiągamy w 20 min. Z kronikarskiego obowiązku dodam jednocześnie, że sprzęt nie wspiera ładowania indukcyjnego, które mogłoby się wydawać, że jest już standardem w tej klasie.
Vivo X60 Pro: audio
Przy tworzeniu koncepcji modelu X60 Pro chiński producent najwyraźniej stwierdził, że nikogo nie interesuje dobre audio. Efektem takiego podejścia (co tak naprawdę w tym segmencie woła o pomstę do nieba) jest głośnik mono, który – co tu dużo ukrywać – nie należy do najlepszych. Tak jak wspomniałem na samym początku, w zestawie znajdziemy też przewodowe słuchawki, które również nie zasługują na wielkie pochwały. Być może próbą zatuszowania złego wrażenia jest obecność Bluetooth 5.1 ze wsparciem dla kodeka aptX HD. Dobre i to!
Vivo X60 Pro: biometria
Vivo X60 Pro został wyposażony w zintegrowany z wyświetlaczem czytnik linii papilarnych – działa on szybko i przede wszystkim precyzyjnie, praktycznie za każdym razem zdejmując blokadę ekranową. Drugą, równie dobrze działającą, opcją jest rozpoznawanie twarzy. Należy jednak pamiętać, że nie jest to najbezpieczniejsze rozwiązanie, dlatego osobiście do biometrii zawsze wybieram odcisk palca.
Vivo X60 Pro: aparat
Model X60 Pro pozycjonowany jest przez markę jako wybitny smartfon fotograficzny. Sprawdźmy więc, czy przechwałki z materiałów reklamowych przekłada się na rewelacyjną jakość zdjęć i filmów. A na papierze sprzęt prezentuje się znakomicie. Obok zestawu złożonego z trzech obiektywów dostajemy także – uwaga – wbudowany malutki gimbal. W skrócie: aparat jest zamontowany na ruchomej płycie, która może się obracać wokół trzech osi, zapewniając przez to bardzo dobrą stabilizację obrazu. Warto jednocześnie zaznaczyć, że nad całością czuwała znana niemiecka firma ZEISS, która udzieliła swojej wieloletniego know-how.
- aparat tylny (podstawowy): 48 Mpx (12 Mpx w trybie automatycznym), f/1.48,
- aparat tylny (ultraszerokokątny): 13 Mpx, f/2.2, z funkcją makro
- aparat tylny (zoom optyczny): 13 Mpx, f/2.46
- aparat przedni: 32 Mpx, f/2.45
Główny aparat z matrycą 48 Mpx w trybie automatycznym robi zdjęcia w 12 Mpx – jak się można było spodziewać, obrazy uzyskane w optymalnych warunkach oświetleniowych charakteryzują się doskonałą reprodukcją barw, dużą szczegółowością oraz szeroką rozpiętością tonalną.
Szczególną uwagę jednak należy zwrócić na wartość przysłony, która zgodnie z deklaracjami producenta wynosi jedynie f,1.48. Efekt? Zdjęcia “ustrzelone” nawet w półmroku są jasne, szczegółowe i wyraźne. Co ciekawe, przy nocnych scenach nawet bez wybierania dedykowanego trybu zdjęcia charakteryzują się dużą szczegółowością, dobrą reprodukcja barw a także brakiem szumu.
Nieco gorzej, jednak wciąż bardzo dobrze, radzą sobie pozostałe oczka. Do dyspozycji mamy obiektyw tele (z nieco ciemniejszą przysłoną f/2.46) umożliwiający dwukrotny optyczny zoom oraz 10-krotny cyfrowy, który przy ustawieniu maksymalnej wartości zbliżenia delikatnie niedomaga ze szczegółowością. Nie ma jednak tragedii.
Trzecim oczkiem jest obiektyw ultraszeroki, który jednocześnie pełni funkcję makro, automatycznie przełączając się ten tryb, kiedy chcemy zrobić zdjęcie obiektom z odległości 2,5 cm. Wartość przysłony wynosi tutaj f/2.2 i przyznać trzeba, że jest to jedno z lepszych szerokokątnych obiektywów na rynku. Widać to po kolorach, szczegółowości oraz rozpiętości tonalnej, które zarówno za dnia jak w i nocy nie odstają od aparatu głównego. A jak wyglądają zdjęcia zrobione z niewielkiej odległości? Ich jakość jest bardziej niż tylko poprawna, natomiast czasami szwankuje ustawianie ostrości.
Jako uzupełnienie należy też wspomnieć o przednim aparacie do selfie. Za jakość odpowiada tutaj matryca 32 Mpx, z przysłoną f/2.45. W tym przypadku również nie można się do niczego doczepić. Zdjęcia są szczegółowe i mają naturalne kolory. Nie mogło zabraknąć tutaj trybu portretowego, który pozwala regulować stopień rozmycia tła oraz nakładać różne mniej lub bardziej efektowne filtry.
Vivo X60 Pro: wideo
- filmy (tył): 4K Ultra HD 60 kl./s
- filmy (przód): Full HD 30 kl./s
Stabilizacja obrazu oferowana przez wbudowany gimbal z oczywistych względów najwięcej radości przyniesie przy nagrywaniu materiałów wideo. I należy przyznać, że ten element (zresztą zgodnie z marketingową narracja uprawianą przez Vivo) jest tym, co naprawdę wyróżnia model X60 Pro spośród konkurencji. Same filmy może nie powalają szczegółowością oraz rozpiętością tonalną, natomiast możliwość nagrywania stabilnych filmów z ręki nam to wynagradza.
Zasadniczo tylny aparat pozwala nagrywać filmy w maksymalnej rozdzielczości 4K przy 60 klatkach na sekundę. Przy obniżeniu rozdzielczości do 1080p oprócz gimbala możemy korzystać z dodatkowej stabilizacji cyfrową. Z kolei z przodu mamy do dyspozycji jedynie Full HD 30 kl./s – jakość może i nie powala na kolana, ale jest przyzwoicie.
Wszystkie zdjęcia oraz filmy wykonane vivo X60 Pro w oryginalnej rozdzielczości znajdziecie na naszym dysku Google.
Vivo X60 Pro: podsumowanie
Vivo to naprawdę solidny sprzęt, który oferuje wysoką kulturę pracy, ekran AMOLED z odświeżaniem 120 Hz, świetne zdjęcia i bezkonkurencyjną stabilizacje obrazu. Przy tym wszystkim chiński producent nie ustrzegł się jednak kilku potknięć, do których należy zaliczyć (skandaliczny jak na ten segment) głośnik mono, niezbyt pojemną baterię czy brak indukcyjnego ładowania. Czy warto za to wszystko zapłacić 3699 zł? Być może zaproponowana kwota na tę chwile jest zbyt wysoka, dlatego z decyzją o zakupie warto poczekać aż wraz z piłkarskimi emocjami opadnie też cena sprzętu, co – jak się można spodziewać – nastąpi niedługo po zakończeniu ME 2020.
Mocne strony:
+ Ekran AMOLED
+ Mocne podzespoły i dobra optymalizacja
+ Gimbal – tego nie ma konkurencja
+ Dobra jakość zdjęć
+ Atrakcyjny design
Słabsze strony:
– Cena
– Głośnik mono
– kiepskie wibracje
– brak certyfikatu IP68
– Brak indukcyjnego ładowania